Advertisement

Czas na Wielki Reset

Mniej dobrobytu i wolności, a znacznie więcej władzy rządów. Takie ma być dziedzictwo pandemii koronawirusa według autorów bestsellera „COVID-19: Wielki Reset”.

Chińskie słowo ”kryzys” składa się z dwóch znaków. Pierwszy oznacza niebezpieczeństwo, a drugi szansę. Tak, nasze kryzysy kryją w sobie niebezpieczeństwo, zagrażają naszym nawykom i pewności. Zmuszają nas do ruchu. Budzą siły, które wstrząsają naszym życiem. Wszystko to sprawia, że tracimy kontrolę. I dzięki Bogu! W końcu nasza maska pęka, prawdziwe uczucia idą w ruch, a stary ból wypływa na powierzchnię. Wszystko nabiera życia i bezpośredniości. Musimy porzucić bezpieczną, nieruchomą przestrzeń czystego poznania w naszej głowie – to właśnie jest największa szansa kryjąca się w zagrażającym nam niebezpieczeństwie” – tak scharakteryzował kryzys niemiecki pisarz Werner Zepf. Tę myśl rozwinęli w swojej książce „COVID-19: Wielki Reset” Niemiec Klaus Schwab (30 marca skończył 82 lata), założyciel i prezes Światowego Forum Ekonomicznego w Davos i Francuz Thierry Malleret, założyciel Monthly Barometer, firmy dostarczającej analizy prywatnym inwestorom i szefom największych korporacji. Ich książka to esej o tym, co zniszczyła w naszym świecie epidemia koronawirusa i jakie zmiany będą potrzebne, aby w przyszłości stworzyć odporny na takie kryzysy świat. To także uzasadnienie, dlaczego potrzebny jest wielki reset kapitalistycznych gospodarek, czyli rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Książka opublikowana została w czerwcu 2020 r., cztery miesiące po wybuchu globalnej pandemii, ale już wiadomo, że ta analiza w zakresie, iż mamy do czynienia z momentem przełomu, jest zadziwiająco trafna i przetrwa próbę czasu. Kryzys bowiem to nie tylko niebezpieczeństwo, to także szansa – przekonują autorzy. Historia dowodzi, że właśnie pandemie były źródłem radykalnych i trwałych zmian, a książka Schwaba i Mallereta ma uświadomić to globalnym elitom.

Osobną kwestią są jednak recepty na ów kryzys, które postulują autorzy. Ma to bowiem być pretekst do stworzenia globalnego społeczeństwa, w którym państwa będą odgrywały znacznie większą rolę w podziale wytwarzanego dochodu niż do tej pory. Trudno nie zauważyć, iż z książki wyrzbrzmiewa chęć ograniczenia praw i możliwości jednostek w imię mitycznego dobra ogółu. Mniej dobrobytu i wolności, a znacznie więcej władzy rządów. Takie ma być dziedzictwo pandemii koronawirusa według Schwaba i Mallereta.

Nieunikniony kryzys

Miliony ofiar nie muszą być jedyną spuścizną po kryzysie związanym z pandemią COVID-19. Wręcz przeciwnie. Pandemia stanowi rzadko występujące okno okazji do refleksji, nowego otwarcia, krótko mówiąc zresetowania naszego świata, aby stworzyć zdrowszą, bardziej sprawiedliwą i dostatnią przyszłość – to główna teza książki Schwaba i Mallereta.

Gwałtowne spowolnienie gospodarcze już ma miejsce i musimy stawić czoło największemu kryzysowi od lat 30. XX w. Pamiętać trzeba, że tamten kryzys, który wybuchł w 1929 r., był bezpośrednio odpowiedzialny za krwawą II wojnę światową.

Schwab i Malleret są przekonani, że odpowiedzią świata na pandemię powinna być wspólna globalna walka z kryzysem, a zmiany muszą dotyczyć tak umów społecznych, jak i warunków pracy. Każdy kraj, od Stanów Zjednoczonych po Chiny, musi w tej zmianie uczestniczyć, a każda branża, od ropy i gazu po technologię, musi zostać przekształcona. „Potrzebujemy wielkiego resetu kapitalizmu” – przekonują autorzy.

Pandemia już doprowadziła już do ponad miliona zgonów na świecie i stanowi jeden z najgorszych kryzysów zdrowia publicznego w najnowszej historii ludzkości. Liczba ofiar jest daleka od ostatecznej i wciąż rośnie. Będzie to miało długoterminowy wpływ na wzrost gospodarczy, dług publiczny, poziom bezrobocia i ogólnie dobrobyt ludzi.

Już w maju 2020 r., gdy autorzy pisali tę książkę, globalny dług publiczny według „Financial Timesa” osiągnął najwyższy poziom w czasie pokoju, a to wszystko przy rosnącym bezrobociu. W połowie roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacował, że światowa gospodarka skurczy się w tym roku o 3 proc., a było to przed jesienną falą pandemii, z którą duża część krajów próbuje walczyć przy pomocy tzw. lockdownów, czyli zamykania gospodarek (jako konsekwencje ograniczania możliwości kontaktów między ludźmi).

Wielka socjalistyczna rewolucja kovidowa

Pandemia koronawirusa pogłębiła nierówności społeczne. W czerwcu, gdy wydawana była omawiana książka, najbogatsi (za takich uważa się ludzi, którzy mają wolnych środków finansowych około 40 mln) zyskali prawie 10 proc. To największy wzrost od 20 lat. Najlepiej to było widać na przykładzie najbogatszego człowieka świata – Jeffa Bezosa, właściciela internetowego hipermarketu Amazon.com. Co godzinę Bezos bogaci się o 4,5 mln dolarów (czyli ponad 20 mln zł).

Schwab i Malleret twierdzą, że jako społeczeństwa musimy zbudować całkowicie nowe fundamenty naszych systemów gospodarczych i społecznych. Do tej pory takie postulaty nie miały możliwości realizacji, ale ich zdaniem pandemia pokazała, jak szybko możemy dokonać radykalnych zmian w naszym stylu życia. Niemal natychmiast kryzys zmusił firmy i zwykłych ludzi do porzucenia sposobu funkcjonowania, który do niedawna uważano za nie do uniknięcia – od częstych podróży lotniczych po pracę w biurze.

Ludzie w przeważającej większości okazali się być solidarni. Wspierali nie tylko służbę zdrowia, ale także słabszych ekonomicznie pracowników czy kompletnie będące poza rynkiem pracy osoby starsze. Zdaniem Schwaba i Mallereta w ten sposób wykonano znaczny krok w kierunku kapitalizmu dla pracowników (od dominującego systemu wielkich korporacji). Postulują oni powołanie silniejszych i skuteczniejszych rządów, chociaż ich zdaniem nie oznacza to, że muszą być one większe. Te zmiany na każdym kroku musi wspierać i akceptować sektor prywatny.

Program wielkich zmian

Wielki reset ma opierać się na kilku głównych filarach. Najważniejszym ma być sprawiedliwszy podział tego, co wypracowuje gospodarka. W tym celu rządy (nie jednego państwa, ale wiele rządów wspólnie) powinny ulepszyć koordynację polityki podatkowej, regulacyjnej i fiskalnej.

Trudno nie zauważyć, że za takim hasłem kryje się dawno postulowane powszechne podwyższenie podatków. Dziś istnienie tzw. rajów podatkowych i konkurencji w prowadzeniu biznesów pomiędzy różnymi krajami sprawia, iż bogatym relatywnie łatwo jest unikać wysokich podatków. Tak naprawdę obowiązują one tych, którzy z racji świadczonej pracy nie bardzo mają jak schować swoje dochody. Duże globalne korporacje nie mają z tym żadnych problemów.

W czasach malejących dochodów do opodatkowania i rosnącego długu publicznego rządy mają silną motywację do podejmowania takich działań – przekonują Schwab i Malleret. Postulują oni uszczelnienie systemów podatkowych, obciążenie podatkami paliw kopalnych (ropa, gaz, węgiel), zmianę przepisów dotyczących konkurencji, handlu i ochrony własności intelektualnej.

Drugim elementem wielkiego resetu ma być realizowanie przy pomocy inwestycji rządowych wspólnych celów. Źródłem finansowania wdrażania tych inwestycji mają być rządy, czyli za ich pośrednictwem my wszyscy jako podatnicy. W czasie gdy autorzy pisali książkę, Komisja Europejska ujawniła plany powstania funduszu naprawczego gospodarki w wysokości 750 mld euro (838 mld dolarów). Także Stany Zjednoczone, Chiny i Japonia demonstrowały ambitne plany stymulacyjne.

Dla autorów książki to powinno być podstawą budowy nowego, lepszego świata. Oznacza to na przykład budowanie „zielonej” infrastruktury miejskiej i tworzenie zachęt dla przemysłu, aby poprawić swoje wyniki w zakresie wskaźników środowiskowych, społecznych i zarządzania.

Trzecim i ostatnim priorytetem programu wielkiego resetu jest wykorzystanie innowacji czwartej rewolucji przemysłowej (czyli komputerowej) do wspierania dobra publicznego, zwłaszcza poprzez rozwiązywanie problemów zdrowotnych i społecznych. Podczas pandemii koronawirusa firmy, uniwersytety, korporacje, ośrodki badawcze połączyły siły, aby opracować diagnostykę, terapię i możliwe szczepionki. Wyobraźmy sobie, co byłoby możliwe, gdyby podobne wspólne wysiłki zostały podjęte w każdym sektorze? – pytają autorzy.

Dalej jednak nie jest tak różowo, bo mowa o ustanowieniu ośrodków testowych i stworzeniu mechanizmów śledzenia infekcji. To ostatnie to zwyczajne wezwanie do zintegrowania globalnego systemu inwigilacji i monitorowania zachowań ludzi.

Z jednym wnioskiem autorów można się zgodzić bez obiekcji. Powrotu do normalności, do świata, jaki znaliśmy przed epidemią, nie będzie.

Zamach na wolność

„Rząd, który kradnie od Piotra, żeby dać Pawłowi, zawsze może liczyć na poparcie ze strony Pawła” – stwierdził George Bernard Shaw, jeden z ciekawszych filozofów XX w., laureat nagrody Nobla. Właśnie na takie zachowanie ludzi liczą Schwab i Malleret. Rozwijają stary postulat socjalistów, z którego wynikać ma, że nierówności osiągnęły niedopuszczalny poziom i wręcz zagrażają demokracji, przyszła pora na rozwinięcie koncepcji udziałów kapitałowych dla wszystkich. Diagnoza choroby obecnych państw rozwiniętych jest oczywiście trafna, ale pytanie, czy odgórne wywłaszczenie jest właściwym sposobem naprawiania nierówności społecznych?

Problem – jak zwykle – leży w definicji. Wolny rynek, który stał się chłopcem do bicia dla rozmaitych zwolenników współczesnego socjalizmu z ludzką twarzą, nie ma z obecną sytuacją nic wspólnego. Problemem bowiem nie jest istnienie kapitalizmu, ale właśnie odejście od kapitalizmu na rzecz kapitalizmu politycznego. Z tym pierwszym ma on tyle wspólnego, co demokracja ludowa z demokracją. Ci, którzy pamiętają PRL, wiedzą, że różnicę w demokracjach najlepiej oddawało funkcjonowanie krzesła i krzesła elektrycznego. Bankierzy i politycy oskarżają dziś kapitalizm o tworzenie nierówności społecznych i odpowiedzialność za nieefektywne zwalczanie epidemii koronawirusa. To klasyczne „wrabianie niewinnego”, bo kapitalizm ostatni raz widziany był w USA na początku XX w.

Więcej wolności zamiast socjalizmu

Problemem gospodarki nie jest dziś za dużo kapitalizmu – jak chce Schwab i Malleret – ale właśnie za mało. Stworzono system monopolu na rynkach kreacji pieniądza, który jest kluczem do tworzenia się dzisiejszych fortun. Gdyby nie ów papierowy pieniądz, nie byłoby problemu astronomicznych i niesprawiedliwych fortun. One powstały nie z powodu sukcesu kapitalizmu, ale z powodu jego cichego upadku. Dowodem na to, że kapitalizm zniknął, są ogromne sukcesy gospodarki chińskiej, która wykorzystuje bezlitośnie brak istnienia mechanizmów rynkowych na rynkach finansowych. Schwab i Malleret chcą, postulując swój Wielki Reset, wdrożyć na całym świecie mechanizm zarządzania gospodarką i ludźmi taki jak w Chinach.

Zrozumienie mechanizmu kreowania pieniądza jest kluczem aby zrozumieć, dlaczego w społeczeństwach rozwiniętych biedni stają się biedniejsi, a bogaci bogatsi. Dlaczego większość obywateli w rozwiniętych krajach pozwala politykom na zabieranie sobie połowy zarobionych pieniędzy w postaci podatków?

To efekt bezczelności. „Nowoczesny system bankowy produkuje pieniądze z niczego. To najbardziej zdumiewająca sztuczka, jaka kiedykolwiek została wynaleziona” – ironizował sir Josiah Stamp, szef Banku Anglii w latach 1928–1941. „Proces kreacji przez banki pieniądza jest tak prosty, że umysł ludzki go odrzuca” – wtórował mu amerykański ekonomista John Kenneth Galbraith. Większość Polaków na pytanie, kto decyduje o podaży nowego pieniądza w Polsce, odpowie, iż Narodowy Bank Polski. Tymczasem prawda jest taka, że 90 proc. pieniądza tworzą banki komercyjne. Prof. Murray Rothbard, jeden z wybitnych ekonomistów XX w., popularyzator tzw. szkoły austriackiej, mówił otwarcie, że kreacja pieniądza to nic innego, jak ładne określenie jego fałszowania. Rothbard definiował inflację jako wspólne okradanie przez polityków i banki ludzi. To zdanie, chociaż szokuje brutalnością, jest logicznie poprawne.

Konsekwencje socjalizmu

Wywłaszczanie ludzi odbywa się nie na poziomie okradania ich z efektów pracy przez kapitalistów, ale właśnie przy pomocy kradzieży dokonywanej w inflacji i podatkach. W najlepszych latach stopa zwrotu na kapitale własnym w Polsce wynosiła ok. 25 proc. (dziś jest to 8-10 proc.). To oznacza, że w niektórych latach pieniądze zainwestowane w banku zwracały się po 4 latach, a przecież mówimy o dziale gospodarki, który nic realnego nie wytworzył. Inflacja, czyli wzrost cen, nie dotyczy ludzi zamożnych. Wartość ich firmy i ich nieruchomości rośnie wraz z poziomem inflacji. Politycy obiecują doprowadzenie do naprawienia nierówności, ale naprawdę (korzystając z myśli wielkiego polskiego liberała Stefana „Kisiela” Kisielewskiego) bohatersko zwalczają problem, który sami stworzyli. Najpierw przyzwolili na okradanie słabszych przy pomocy inflacji, a teraz chcą medal za to, że obiecują ograniczenie tego procesu. To odwraca uwagę od sedna problemu, a tym jest samo istnienie pieniądza kreowanego przez banki.

Alan Greenspan, szef amerykańskiego banku centralnego w latach 1987–2006, zanim stanął na czele tej złowieszczej dla wszystkich zwolenników kapitalizmu i wolności instytucji, napisał w 1967 r. artykuł „Złoto i wolność ekonomiczna”. „Złoto stoi na drodze do konfiskaty majątku obywateli przez polityków za pośrednictwem inflacji. Dlatego tak bardzo się bronią przed pieniądzem opartym na złocie. To mroczny sekret polityków, zwolenników państwa opiekuńczego, które po to, by istnieć, potrzebuje zbyt wielu pieniędzy. Kiedy pieniądz nie jest zabezpieczony złotem, nie ma możliwości uchronienia oszczędności przed ich konfiskatą przez inflację”.

Wielki Reset Schwaba i Mallereta to nic innego jak współczesna wersja „Kapitału” Karola Marksa. Przekonanie o nieuchronności socjalistycznej rewolucji. Faktycznie jest to próba uniemożliwienia ludziom tworzenia nowych fortun. Janusz Korwin-Mikke, polityk, filozof, teoretyk (i praktyk!) kapitalizmu od ponad 30 lat przekonuje, że za każdą socjalistyczną rewolucją ukrywają się kapitaliści. „Jeżeli ktoś ma fabrykę butów, to zależy mu na tym, aby biurokracja uniemożliwiała powstanie konkurencyjnej fabryki” – tak obrazowo tłumaczy tę zależność Korwin-Mikke.

Globalna polityka fiskalna doprowadzi do sytuacji, w której nie będzie można zagrozić obecnym elitom finansowym i produkcyjnym. Raz na zawsze ustalony zostanie krąg ludzi, którzy będą mieli dostęp do ogromnego bogactwa. Dziś wciąż jeszcze można w kilkanaście lat przebić się do globalnej elity finansowej dzięki stworzeniu nowego produktu. Jeżeli to, co postulują Schwab i Malleret, stałoby się faktem, to klasy społeczne zostaną raz na zawsze zabetonowane i tak naprawdę temu ma służyć wielki reset. Pod pretekstem walki z nierównościami ma zagwarantować obecnym elitom, że nikt im nigdy nie zagrozi i nie wyeliminuje ich z rynku, Chociaż wolny rynek już dawno został zamordowany, to, mimo iż tępiona, część jego mechanizmów wciąż działa. Wielki reset ma dobić resztki wolnego rynku i kapitalizmu.

Najnowsze

Nie ma gospodarek bez problemów

Z prof. Grzegorzem Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego, czterokrotnym wicepremierem i ministrem finansów w czterech rządach, rozmawiał prof. Paweł Wojciechowski, Chair of...

Umiejętna i świadoma komunikacja

W szybko zmieniającym się sektorze finansowym każdy kolejny rok przynosi coraz to nowsze wyzwania, które redefiniują rolę lidera. Środowisko...

PERSONALIA

Piotr Żabski w Zarządzie Alior Banku Z początkiem listopada do zarządu Alior Banku dołączył Piotr Żabski i objął stanowisko wiceprezesa kierującego pracami...

Panoramy NIERUCHOMOŚCI

Stabilna jesień u deweloperów Październik był dla deweloperów działających na siedmiu najważniejszych rynkach nieco lepszy od września – wskazuje wstępny odczyt...

Panorama INWESTYCJE

Nowa perspektywa finansowa Polityka spójności – jak co siedem lat – wymaga zmian, ale nie rewolucji – podkreśla Jan Szyszko, wiceminister...