W dyskusji o równości płci w środowisku pracy znacznie więcej uwagi poświęca się kwestiom regulacji jako drodze do osiągnięcia pewnej „sprawiedliwości”
na tym polu, a mniej korzyściom, które może ona realnie przynieść.

Beata Kurdelska, prezes zarządu PGNiG Obrót Detaliczny, Grupa ORLEN
Jak pokazuje ostatnie badanie Deloitte, udział kobiet w zarządach i radach nadzorczych firm reprezentujących sektor energetyki, surowców i przemysłu wyniósł w 2023 r. zaledwie 16 proc., tyle samo co dwa lata wcześniej. Chociaż w świecie biznesu widać ogólny trend większego zaangażowania kobiet, a menedżerowie cenią sobie współpracę z nimi, to w przypadku branży energetycznej dane tego nie potwierdzają, przez co możemy myśleć o niej jako o typowo męskim dominium.
Liczą się kompetencje
Regulacje oczywiście mogą wspierać równość, ale największą zmianę przyniesie spojrzenie na nią przez pryzmat korzyści dla organizacji. Zróżnicowane zespoły to większa kreatywność i produktywność – różnorodność zapewnia bardziej odpowiednie obsadzenie ról, a to prowadzi do efektywniejszego rozwiązywania problemów. To również więcej perspektyw, które pomagają w lepszym zrozumieniu rynku i klienta. To w końcu korzyści wizerunkowe, ponieważ równe traktowanie pracowników i umożliwianie realizacji ich ambicji pozwala na przyciąganie najlepszych talentów.
Zmiana wymaga nie tylko przyjęcia regulacji i nowej optyki, ale też samego zaangażowania ze strony kobiet. Powinnyśmy się nawzajem wspierać i wzmacniać, ale też każda z nas powinna znaleźć w sobie odwagę, by sięgać wysoko. W ostatecznym rozrachunku liczą się kompetencje, a tych nie musimy się wstydzić.