Advertisement
Advertisement Advertisement

Polski biznes musi przetrwać zimę

Z prof. Katarzyną Pisarską, absolwentką studiów w Harvardzie i Princeton, która praktykowała w departamencie stanu i Kongresie USA, przewodniczącą Europejskiej Akademii Dyplomacji, pierwszej w naszym regionie Europy instytucji pozarządowej kształcącej pracowników służb zagranicznych, przewodniczącą Rady Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego oraz ekspertem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, profesor Szkoły Głównej Handlowej za osiągnięcia nominowaną przez waszyngtoński „Diplomatic Courrier” do grona 99 młodych liderów uznanych za nadzieję lepszego świata, przewodniczącą Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa/Warsaw Security Forum (WSF ) dzięki której staraniom Forum wyrosło na platformę transatlantycką, która kształtuje bezpieczeństwo Europy Wschodniej i Środkowej, rozmawiał Robert Cheda.

Co skłoniło Panią do organizacji Forum i jak udało się Pani odnieść  sukces?

Mam szczęście być częścią większego zespołu Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, który od prawie 10 lat stanowi o sukcesie Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa. Faktycznie, sama idea pochodziła ode mnie i mojego męża Zbigniewa Pisarskiego. W 2013 r. uznaliśmy, że w Polsce i Europie Środkowej brakuje poważnej platformy dialogu międzynarodowego. Miejsca, które pozwalałoby na lepsze uwidocznienie – w szczególności partnerom z Zachodu – naszej regionalnej optyki bezpieczeństwa, w tym naszych obaw związanych z przyszłością tego bezpieczeństwa. Chodziło oczywiście o zagrożenie płynące z Rosji. W 2014 roku, roku zainicjowania Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa, nastąpiła aneksja ukraińskiego Krymu. Mieliśmy poczucie, że to właściwy moment. Jako Fundacja Pułaskiego spędziliśmy wcześniej prawie dekadę, pisząc analizy i organizując konferencje o mniejszym zasięgu. Jeździliśmy też po świecie, starając się przekonywać naszych partnerów, że Rosja stanowi realne zagrożenie nie tylko dla naszego regionu, ale dla całego Zachodu. Nasz przekaz często nie znajdował zrozumienia albo nie był traktowany poważnie. W 2014 r. uznaliśmy, że teraz albo nigdy i musimy zapraszać do Polski i do regionu czołowych decydentów i ekspertów z Unii Europejskiej oraz NATO, mających realny wpływ na dyskusję dotyczącą bezpieczeństwa europejskiego i transatlantyckiego. Formuła WSF – oparta na współtworzeniu programu wydarzenia z ponad 50 partnerami z państw UE, NATO i państw partnerskich – miała gwarantować kompleksowe zrozumienie optyki regionalnej. Ktoś przyjeżdża do stolicy jakiegoś kraju i spotyka się nie dwie lub trzy, ale setki osób z Polski, państw bałtyckich, Ukrainy, nawet USA, które myślą podobnie. I wraca często z zupełnie inną oceną realnych zagrożeń w tej części Europy. Taki cel stał u zarania WSF.

Oczywiście mimo nacisku na sprawy regionu Europy Środkowej i Wschodniej WSF było zawsze wydarzeniem o charakterze transatlantyckim – współtworzonym od 2015 r. z kwaterą główną NATO, ale również z ogromnym zaangażowaniem partnerów amerykańskich. Od 2020 roku oficjalnym współorganizatorem WSF jest jeden z największych amerykańskich think-tanków: the German Marshall Fund of the United States. Od samego początku też sygnalizowaliśmy: – chcemy rozmawiać o wszystkich wyzwaniach, które stoją przed NATO, Unią Europejską, przed całym Zachodem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że konferencja nie może być poświęcona jedynie Rosji, ale musi również skupić się na takich tematach jak wzrost potęgi Chin, zagrożenia wynikające z niestabilności na Bliskim Wschodzie czy zmiany klimatyczne. Choć nie ukrywam, że w tym roku tematykę dyskusji zdominowała sytuacja na Ukrainie, czemu trudno się w obecnej sytuacji dziwić.

Rosnące znaczenie Polski w Europie było mierzone sukcesami gospodarki i transformacji ustrojowej. Opierało się na polityce wspólnotowej, czyli akcesie do UE i NATO. Jak zmienia się postrzeganie naszego kraju od czasu inauguracyjnej edycji Forum?

To nie jest łatwe pytanie, ponieważ bardzo wiele się zdarzyło. Przez dziewięć lat budowaliśmy zrozumienie, że Polska jest strategicznym państwem flanki wschodniej NATO, a więc kluczem do bezpieczeństwa i obronności w sensie wojskowym. Jak jednak pisał prof. Norman Davies, jest również sercem Europy – to znaczy krajem, który pozostaje kluczowy dla procesu integracji europejskiej. Zawsze dostrzegaliśmy, że nasi partnerzy z Zachodu, zarówno Stany Zjednoczone, ale również Francja i Niemcy widzą polski potencjał i rozumieją, że bez Polski, ani bezpieczeństwa, ani też dobrobytu Europy nie będzie. Jednak zadaniem Forum było przyciąganie zarówno tych przekonanych, jak i nieprzekonanych, aby stworzyć platformę dialogu, która by umacniała rolę Polski w procesach decyzyjnych zarówno UE jak i NATO. Patrząc, jak co roku w wydarzeniu uczestniczy ponad 30 prezydentów, premierów, ministrów spraw zagranicznych, obrony, energii czy Komisarzy UE, wydaje mi się, że taki cel osiągnęliśmy. Do Warszawy przyjeżdża się, aby współkształtować politykę bezpieczeństwa regionu.

Natomiast oczywiście mają miejsce procesy niezależne od kolejnych edycji Forum. Jest polityka rządu, także geopolityka i dynamika zmian samego systemu międzynarodowego. W mojej ocenie, z jednej strony ta dynamika umacnia pozycję Polski, jako strategicznego państwa dla bezpieczeństwa Europy. Rozumieją to bardzo dobrze Amerykanie, ale też nasi partnerzy europejscy. Z drugiej strony, wydaje mi się, że nie zawsze potrafimy dobrze wykorzystać zmianę, która zachodzi. Mamy moment naprawdę historyczny, zwłaszcza ostatnie siedem miesięcy, w których to, o czym mówiła Polska i czego obawiali się Polacy, stało się niestety rzeczywistością.

Mamy wojnę na kontynencie europejskim. Rosja zaatakowała sąsiada. Od lutego b.r. wykazaliśmy się niezwykłą solidarnością z Ukrainą, ale również niezwykłą umiejętnością mobilizacji własnej i zagranicznej opinii publicznej. Zgromadziliśmy wielki kapitał polityczny i międzynarodowy. Natomiast, co wielokrotnie podkreślałam, niepotrzebnie rozpoczynamy spory i wojny wewnątrz Unii Europejskiej, właśnie teraz, kiedy potrzebujemy maksimum solidarności. Kiedy naprawdę wielu naszych sojuszników, w tym, m.in. Niemcy, przyznają nam rację, że mylili się zarówno, co do Nord Stream, jak i oceny Rosji. To jest czas, który powinniśmy wykorzystać na maksymalną pomoc Ukrainie. Wszelkie inne spory, czy to kwestie tak zwanej praworządności, czy związane z prawami historycznymi, nie powinny teraz przesłaniać nam głównego zagrożenia dla polskiego bezpieczeństwa, jakim jest Rosja.

Przypominam, że Federacja Rosyjska nie powiedziała ostatniego słowa w tej wojnie. Zresztą jednym z wielu tematów WSF w tym roku była groźba eskalacji wojny w Ukrainie, jak również potencjalnego ataku na państwa NATO. Bezpośredniego lub pośredniego, bo przecież sabotaż gazociągu Nord Stream można śmiało uznać za casus belli, powód do wojny. Wiele wskazuje, że za atakiem infrastrukturalnym stoją Rosjanie. Powtarzam, mamy historyczny moment, kiedy ciężar gatunkowy, również jeśli chodzi o obronność i politykę zagraniczną, trwale przesunął się do naszego regionu. Stajemy się liderem, jednak bycie liderem oznacza pewną odpowiedzialność: za sąsiadów, za relacje z sojusznikami, którzy potrzebują czasem przekonywania do naszych racji. To nie jest czas na mniejsze wojenki, zwłaszcza jeżeli są determinowane polityką wewnętrzną, a nie realnym interesem Polski. To jest czas niweczenia wysiłków Rosji, która chce zniszczyć nie tylko Ukrainę, ale cały Zachód.

Przejdźmy do tegorocznego Forum. Jaka perspektywa bezpieczeństwa wyłania się konkretnie dla Polski, oczywiście w kontekście regionalnym? Zarówno krótkoterminowa, wynikająca z rosyjskiej agresji, jak i w dłuższej perspektywie czasowej.

Oczywiście dyskusje na forum skupiły się na „tu i teraz”. Tak naprawdę poświęciliśmy bardzo dużo uwagi dwóm problemom. Pierwszy jest związany z potencjalną eskalacją działań Federacji Rosyjskiej w Ukrainie. Mamy jasność, że zarówno na froncie w Donbasie, jak i pod Chersoniem Rosja traci zarówno impet, jak i okupowane terytorium, a inicjatywę przejęli Ukraińcy. Rodzi to obawy wielu analityków, iż aby powstrzymań negatywny dla siebie trend, Kreml będzie chciał użyć nie tylko broni konwencjonalnej, ale potencjalnie również broni masowego rażenia, w tym taktycznej broni nuklearnej. Rozmawialiśmy o prawdopodobieństwie oraz o najważniejszym: – co zrobiłby Zachód w sytuacji, gdyby faktycznie broń nuklearna została w Ukrainie użyta?

Część z analityków wyrażała obawy, że Zachód zbyt słabo komunikuje Rosji potencjalne konsekwencje. Jednak od czasu konferencji minęło półtora tygodnia i już widzieliśmy, że bardzo wielu wysoko postawionych polityków, w tym, m.in. sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, ale także komisarz ds. polityki zagranicznej UE Josep Borrell, zaczęli komunikować, że w przypadku użycia broni nuklearnej państwa Unii i NATO nie cofną się przed bezpośrednim zaatakowaniem infrastruktury na terytorium Federacji Rosyjskiej. To niesie bardzo ostre i dalekosiężne skutki.

Natomiast część analityków wyrażała obawę, że nawet silne oświadczenia mogą nie wystarczyć i Rosja może takiej broni użyć. Wówczas kluczowe będą nie słowa, tylko czyny. Dla przykładu: jeżeli jesteśmy w stanie faktycznie całkowicie zneutralizować flotę czarnomorską Rosji, uderzyć w krytyczną infrastrukturę wojskową na terenie Federacji Rosyjskiej, jednocześnie samemu nie sięgając po broń jądrową, to może być skuteczna odpowiedź na działania, które dzisiaj nadal są dla nas niewyobrażalne i nigdy nie powinny być akceptowalne.

W końcu rozmawialiśmy o ryzykach, które niesie dla Rosji zastosowanie takiej broni. Wydaje się, że efektywnie zakończyłoby współpracę z Moskwą takich państw, jak Indie, czy grupa krajów, które są na razie neutralnie w konflikcie. Użycie taktycznej broni atomowej rodzi bowiem precedens, który mógłby zachęcić do używania (lub groźby użycia) takiej broni przez inne państwa, w innych rejonach świata. Mógłby to być efekt kuli śniegowej, który normalizuje to, co nigdy nie może być normalne. Broń nuklearną mają dzisiaj – pozostające w sporze o Kaszmir – Pakistan i Indie. Północna Korea oraz Iran starają się ją wyprodukować, grożąc jej użyciem swoim sąsiadom. Niewiarygodny jest sam fakt, że o tym rozmawiamy i bierzemy taką możliwość pod uwagę!

Z drugiej strony na Forum rozmawialiśmy o kwestiach bardzo praktycznych. Konferencja odbywała się zaraz po ataku na Nord Stream, dlatego debata toczyła wokół bezpieczeństwa Morza Bałtyckiego. Cieszymy się, że Szwecja i Finlandia lada dzień wejdą do NATO i wtedy Bałtyk będzie realnie akwenem natowskim. Jednak atak na gazociąg pokazał, że nie mamy na Bałtyku pełnej kontroli, a nasza infrastruktura krytyczna może być obiektem napaści. Kluczowe jest wzmocnienie marynarek wojennych wszystkich krajów Sojuszu. Polska ma z tym bardzo duży kłopot, bo marynarka została przez lata osłabiona. Nie była priorytetem, co się zapewne zmieni. W tej chwili konieczna jest współpraca, współpraca i jeszcze raz współpraca. Nie jesteśmy w stanie bez NATO monitorować wszystkiego, co się dzieje na Morzu Bałtyckim. Atak na gazociąg zmienia nasze myślenie o tym, co i jak powinno być monitorowane. Chodzi również o skrytą metodę ataku, za który nie można od razu pociągnąć Rosji do odpowiedzialności. A to przecież czas, który ucieka, tymczasem my nie jesteśmy w stanie natychmiast zareagować. To są tematy naprawdę kluczowe.

Oczywiście bezpieczeństwo naszego regionu i Polski zależy od przebiegu wojny w Ukrainie. Proszę sobie tylko wyobrazić, a robiliśmy takie ćwiczenia, co by się wydarzyło, gdyby Ukraińcy nie byli w stanie się obronić i Rosjanie byliby dzisiaj w Kijowie, Charkowie, Odessie, a może nawet dalej. Jak wyglądałoby wówczas nasze bezpieczeństwo? Sytuacja byłaby po prostu niewyobrażalna. Ukraińcy walczą w naszej sprawie i o nasze bezpieczeństwo. Stąd też podczas WSF szereg różnych spotkań poświęcono bezpośredniej pomocy Ukrainie – wojskowej, humanitarnej i gospodarczej, ale też rozmawiano o kwestii rozliczenia zbrodni wojennych, bo o tym zapomnieć nie możemy.

Z relacji prasowych wiemy, że jednym z tematów Forum była przyszłość Ukrainy, w tym jej odbudowa. Czy wobec brutalnych działań wojennych, niszczenia infrastruktury nie warto z tym poczekać, chociaż myśleć trzeba? Głównym motywem pytania jest ewentualne zaangażowanie polskiego biznesu w rekonstrukcję Ukrainy.

Uważam, że absolutnie nie należy czekać. W czasie tegorocznego Forum szereg paneli poświęconych było odbudowie Ukrainy. W jednym z nich prym wiodły polskie głosy w tym Prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa, ale również Posła Pawła Kowala. Panel otwierała komisarz europejska Ilva Johansson, która zajmuje się sprawami wewnętrznymi UE. Wszyscy uczestnicy podkreślali, że ze względu na przyszłe niezbędne inwestycje, już dziś konieczne jest rozpoczęcie przygotowań do odbudowy Ukrainy. Oczywiście ciężko jest odbudowywać miasto, które jest pod ciągłym ostrzałem. To nierealne, ale możliwa i konieczna jest kroplówka finansowa, która państwu ukraińskiemu pozwoli nie tylko toczyć wojnę, ale też dostarczać podstawowych usług swoim obywatelom. Muszą być środki np. na natychmiastową odbudowę niszczonej infrastruktury krytycznej, w tym energetycznej. Elektrownie, elektrociepłownie, tory kolejowe, a zatem rzeczy niezbędne dla wysiłku wojennego, ale też codziennego przetrwania obywateli. Ukraińcy muszą mieć pieniądze, żeby na bieżąco dokonywać napraw.

Ponadto rozmawianie o rekonstrukcji obecnie, oznacza również szukanie i zbieranie deklaracji od przyszłych fundatorów odbudowy Ukrainy. To nie jest proces, który następuje z dnia na dzień. To będzie wielomiesięczny, jeżeli nie wieloletni wysiłek zbierania ogromnych ilości środków w ramach drugiego „Planu Marshalla. Taki plan – tym razem dla Ukrainy nie powstanie, jak po drugiej wojnie światowej, za sprawą jednego kraju, Stanów Zjednoczonych. Ukraiński plan Marshalla stworzy 50, może nawet więcej państw.

Dzisiaj tyle państw wspomaga Ukrainę w jej wysiłku wojennym. To jest więc proces, o którym trzeba mówić już teraz. Podczas wizyty w Kijowie, którą Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego zorganizowała w lipcu, spotykaliśmy się z ukraińskimi ministrami infrastruktury oraz regionów. Już wtedy władze Ukrainy były w stanie przedstawić bardzo konkretny plan działań, które na tą odbudowę będą się składać. Rzecz jasna sama rekonstrukcja zniszczonych miast mieści się na jego końcu, ale żeby dojść do tej fazy, potrzebny jest szereg etapów wymagających wsparcia finansowego wcześniej. Chodzi o – jak wspominałam wcześniej – natychmiastowe naprawy infrastruktury krytycznej, ale również wsparcie lokalnych władz, aby miały z czego utrzymywać szkoły, szpitale. Potrzebne są nakłady, aby istniejąca infrastruktura nie podupadała i można ją było rozwijać. O tym wszystkim rozmawialiśmy na Warszawskim Forum Bezpieczeństwa.

Polska i nasze firmy powinny być oczywiście głęboko zaangażowane, na podobieństwo drugiego miejsca w świecie, jeśli chodzi o pomoc wojskową Ukrainie. Uważam, że powinniśmy być w czołówce państw inwestujących bezpośrednio i nasze firmy powinny brać udział we wszystkich przetargach związanych z odbudową Ukrainy.

Ze strony Unii padają deklaracje skierowane przeciwko rosyjskiemu szantażowi. Widać europejską gotowość do udziału finansowego w rekonstrukcji Ukrainy. Czy wojna pokazała, że Unia Europejska zdała stres-test sytuacji nadzwyczajnej, kryzysowej? Zachowaliśmy jedność? Jesteśmy w stanie wypracować wspólne stanowisko oparte na wartościach europejskich? To jest również kluczowy moment dla Zjednoczonej Europy.

Musimy pamiętać, że obecnie Unia Europejska nie ma potencjału obronnego, a może jedynie w tej wojnie oddziaływać poprzez działania ekonomiczne i finansowe – jak również przez obietnicę przyszłego członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. Co prawda idea utworzenia potencjału operacyjnego opartego na środkach cywilnych i wojskowych zawarta była już w Traktacie z Maastricht (tez. Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obronny), ale ze względu na istnienie NATO, nigdy się ta idea nie urzeczywistniła. Inwazja Rosji na Ukrainę stanowi jednak na pewno pobudkę dla Unii Europejskiej. Jedynym poważnym aktorem mogącym przeciwdziałać militarnie Rosji na kontynencie europejskim okazują się Stany Zjednoczone. Pytanie brzmi: czy Unia może się stać niezależnym aktorem bezpieczeństwa w regionie bez USA?

Na chwilę obecną odpowiedź jest negatywna. Oczywiście poszczególne państwa UE, które również są członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego (w tym Polska), mają swój znaczący często wkład w pomoc wojskową Ukrainie. Koordynacja tej pomocy w ramach tzw. Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy „Ramstein”, odbywają się jednak pod egidą NATO nie UE. Ponadto wzrost wydatków na obronność europejską (min. 2 proc. PKB) jest również wynikiem zobowiązań natowskich, a nie unijnych.

Jeśli natomiast chodzi o kompetencje Unii w obszarach ekonomicznych, to jedność jest. Mieliśmy już 6 pakietów sankcji. Są one dobrze skoordynowane z sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone. Mają na pewno charakter dalekosiężny, który uderza w gospodarkę rosyjską. Bez Unii i bez jedności nie bylibyśmy w stanie efektywnie wprowadzić embarga na ropę, czy uderzać w przyszłe inwestycje rosyjskiego sektora energetycznego. To Europa była ekonomicznie blisko związana z Rosją, a nie Stany Zjednoczone. Unia Europejska zapewniła też prawo tymczasowej ochrony we wszystkich państwach członkowskich dla uchodźców z Ukrainy, ale co najważniejsze, w tempie bezprecedensowym przyznała Ukrainie długo oczekiwany status państwa-kandydata do UE. Nie możemy zapominać o tej wielkiej roli. Natomiast wojna z pewnością wywołuje kluczowe pytania dotyczące obronności, umiejętności Europy poradzenia sobie z ogromnym kryzysem w jego aspekcie wojskowym i obronnym bez udziału USA. Odpowiedź jest taka, że gdyby Stanów Zjednoczonych nie było, oczywiście Ukraina nie miałaby żadnych szans, aby przeciwstawić się Rosji. To wielka nauka płynąca z kryzysu. USA nadal są gwarantem bezpieczeństwa kontynentu europejskiego, zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia wojskowego.

Dodam jeszcze jedną rzecz na temat Niemiec, bo myślę, że to ważny temat. W tym roku Niemcy były, tzw. „państwem-gościem Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa”. W dyskusjach brała udział zarówno minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock, jak i 20-osobowa delegacja Bundestagu reprezentująca wszystkie partie. Muszę przyznać, że to było niezwykle satysfakcjonujące, gdy czołowi politycy niemieccy z pokorą słuchali głosów płynących z naszego regionu i przyznawali się do popełnionych błędów w swojej polityce wobec Rosji. Jednocześnie sami mieli poczucie, że pomimo słynnej zmiany „Zeitewende”, która dokonuje się w myśleniu strategicznym i politycznym Niemiec, proces jest zbyt powolny. Wielu deputowanych Bundestagu wyrażało swoje niezadowolenie z tego faktu. Trzeba pamiętać, że minister spraw zagranicznych reprezentuje partię Zielonych, która szła najdalej, jeśli chodzi o pomoc Ukrainie. W przeszłości wielokrotnie krytykowała Nord Stream, jak i rosyjską politykę CDU. Jest bardzo dużo osób, z którymi w Niemczech można prowadzić efektywny dialog. Mam nadzieję, że Forum było okazją dla naszych niemieckich partnerów, żeby zrozumieli, jak bardzo negatywnie ostatnie działania, a raczej ich brak jest odbierany w Europie Środkowej. Myślę, że to była bardzo pożyteczna okazja do dialogu polsko-niemieckiego, ale nie tylko. Zarówno kraje bałtyckie, jak i nasi południowi sąsiedzi również bardzo mocno naciskali na Niemców, aby wsparcie dla Ukrainy było szersze, a zmiana polityki Berlina następowała szybciej.

Czy polska gospodarka udźwignie ciężar nie tylko wojny, ale także pandemii, zerwanych łańcuchów dostaw? Globalna gospodarka wchodzi w stan recesji. Co radykalna zmiana warunków funkcjonowania oznacza dla polskiego biznesu?

Wypowiedzi znaczącej większości ekspertów Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa wskazywały na nadchodzącą w Europie i na świecie recesję. Nie wiemy, czy będzie to recesja głęboka i długotrwała, czy płytka. Zależy to od wielu czynników, w tym od tego, jak szybko i w jaki sposób zakończy się wojna w Ukrainie. Oczywiście kluczową kwestią są ceny nośników energii oraz czy Stany Zjednoczone będą w stanie wpłynąć na niektórych eksporterów tych nośników, takich jak Arabia Saudyjska, która w ostatnich dniach ograniczyła znacznie produkcję. Czy Amerykanie znowu uruchomią swój strategiczny zasób ropy i gazu?

W rękach amerykańskich leży podjęcie wielu globalnych działań, które mogą pomóc ograniczyć skalę ewentualnej recesję. Natomiast w rękach Europejczyków leży przygotowanie się do niej. Mamy przykład pandemii i bezprecedensowych środków przeznaczanych na walkę z jej skutkami poprzez Fundusz Odbudowy Unii Europejskiej. Kluczowe jest, żeby te środki dobrze wykorzystać. Z wielkim niepokojem obserwuję, jak w ramach potyczek wewnętrznych Polska nie tylko nie uruchomiła należnych jej środków, ale nic nie wskazuje, żeby wkrótce to nastąpiło. To jest konflikt, który odciśnie się dużym piętnem na naszych przedsiębiorcach i gospodarce. To nie są żarty. Polityka polityką, ale jednak istnieją kwestie ważniejsze. Gospodarka i dobro naszych obywateli chyba jest kwestią najważniejszą.

Równocześnie trzeba się przygotować na ciężką zimę. Ciągle powtarzam, że z punktu widzenia militarnego i geopolitycznego musimy przetrwać tę zimę, nie zmniejszając, a może nawet zwiększając nasze poparcie dla Ukrainy. Kiedy wiele osób pyta mnie: – czy damy radę zarówno pomagać Ukrainie, jak i sobie? – mówię, że nie mówimy tutaj o wysiłku wieloletnim, ale kilkumiesięcznym. Jest to wyścig czasu z Rosją, która liczy, iż właśnie w najbliższych 4-5 miesiącach pod wpływem wzrostu cen energii i inflacji społeczeństwa europejskie stwierdzą: – koszt wojny jest dla nich zbyt duży. Rozpoczną się naciski na porozumienie, w którym Rosja mogłaby uzyskać np. gwarancje dotyczące Krymu oraz zyskać czas. Jeśli więc tej zimy odpuścimy nasze wsparcie dla Ukrainy, to de facto przegraliśmy całą wojnę. W Polsce doskonale rozumiemy, że Rosja wykorzysta ten czas na przegrupowanie i za rok, dwa, trzy zaatakuje Ukrainę ponownie, tym razem w zupełnie inny i zapewne bardziej skuteczny sposób. Wyciągnie lekcję z wielkiej porażki ostatnich miesięcy.

Mówię zatem przedsiębiorcom: – po pierwsze dla bezpieczeństwa Polski, dla bezpieczeństwa waszych dzieci, musicie przygotować się na ciężką i drogą zimę. Jednak dzięki tej zimie Europa uniezależni się od ropy i gazu z Rosji. To z kolei może mieć kluczowe znaczenie dla wyniku wojny i możliwości jej kontynuacji przez Rosję. Natomiast na wiosnę musimy wykorzystać wszystkie możliwe środki, aby umocnić naszą gospodarkę, odbudować ją i przejść przez ewentualną recesję, jak najspokojniej. Na pewno czeka nas wiele ciężkich miesięcy, jeżeli nie dłużej.

Wideorozmowa na www.fmc27news.pl

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze

Bogaci młodzi wyjątkowi

Z czym młodzi wchodzą w biznes Z Miłoszem Brzezińskim, doradcą w zakresie efektywnościi społecznego rozumienia zjawisk psychologicznych, wykładowcą w PAN,rozmawia Beata Tomczyk. Czy młodzi mają szansę...

E-MOBILITY

e-mobilityPobierz

FAKTORZY ROKU

Faktorzy_rokuPobierz

Rynek PRS

rynek_PRSPobierz

Deweloper Roku 2023

deweloper_rokuPobierz