Advertisement

JAK POWSTAŁO IMPERIUM ROTHSCHILDÓW

W 1850 r. ich majątek był wart sześć miliardów dolarów. Biorąc pod uwagę zwykłe oprocentowanie takiej sumy, w początkach XXI w. byłoby to 50 bln. Według niektórych szacunków, w 2000 r. łączna wartość majątku kontrolowanego przez Rothschildów wynosiła połowę wartości majątku całego świata.

Wszystko zaczęło się 23 lutego 1744 r. w żydowskiej dzielnicy Frankfurtu, gdzie na świat przyszedł Mayer Amschel Bauer, syn Mojżesza – wędrownego złotnika i lichwiarza z Europy Wschodniej. Po narodzinach syna Mojżesz osiadł na stałe w jednej z kamienic właśnie w tej dzielnicy i zajął się już tylko interesami w Niemczech, m.in. prowadząc kantor wymiany walut i handlując jedwabiem, co pozwoliło mu pozyskać bogatych klientów.

Początkowo nic nie wskazywało, że Mayer Amschel Bauer zostanie jednym z najbogatszych ludzi w historii świata. Jak wielu młodych Żydów, po ukończeniu początkowego nauczania we Frankfurcie nad Menem uczęszczał do szkoły talmudycznej w Fürth. Jednakże, po śmierci obojga rodziców w latach 1755 oraz 1756 w wyniku panującej w Niemczech epidemii, porzucił szkołę i karierę rabina. Dzięki krewnym, mając zaledwie trzynaście lat, w 1757 r. wyjechał do Hanoweru, by terminować w banku rodziny Oppenheimów, konkretnie u Jacoba Wolfa Oppenheimera w firmie bankowej Simona Wolfa Oppenheimera w Hanowerze. Pierwszą transakcją, jaką zrobił, było sprzedanie jednemu z klientów kolekcjonerskich medali za 38 guldenów. To był jego „pierwszy dolar”.

Dom rodziny Rothschildów w dzielnicy żydowskiej Judengasse we Frankfurcie nad Menem. Od niego rodzina przyjęła nazwisko.

Uczył się handlu zagranicznego oraz wymiany walut i był w tym tak dobry, że, zaczynając od najniższego stanowiska, po siedmiu latach został młodszym partnerem banku. Poznał wiele wpływowych osób. Po kilku latach wrócił do Frankfurtu, by pomóc bratu w prowadzeniu interesów, i postanowił przebudować system bankowy. Zaczął od zmiany nazwiska. I tak „narodził się” Mayer Rothschild. Nazwisko zaczerpnął z niemieckiego określenia zum rothen Schild (ze starym zapisem „th”), co znaczy „pod czerwonym szyldem”. Taki właśnie szyld miał i tym wyróżniał się dom zamieszkiwany przez rodzinę Bauerów.

Dzięki znajomościom zawartym w Hanowerze, dawnym kontaktom ojca oraz dzięki „hobby” – handlu rzadkimi złotymi monetami – Mayer zyskał patronat księcia Wilhelma Heskiego. Wilhelm, w przeciwieństwie do wielu panujących, bardzo dbał o własne finanse i cenił sobie znajomość oraz korzystne interesy, jakie robił z Mayerem Rothschlidem.

Ten ponoć sam zaproponował nagrodę – zażyczył sobie funkcji oficjalnego, finansowego przedstawiciela dworu. Wilhelm uczynił zadość prośbie i tak, 21 września 1769 r, Mayer uzyskał tytuł „agenta dworskiego”, zarządzając finansami niezwykle bogatego elektora Hesji-Kassel, który w 1785 r. został Wilhelmem IX, landgrafem Hesji-Kassel. Umiał z tej funkcji skorzystać, zdobywając coraz bardziej wpływowych i coraz bogatszych klientów.

Jak każdy bankier, zarobił krocie na konfliktach – konkretnie na rewolucji amerykańskiej i Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Kolejne wielkie pieniądze zarobił, przemycając towary z Wielkiej Brytanii do Niemiec w latach 1806–1814, kiedy pod naciskiem Francji w Europie kontynentalnej trwało embargo na towary z Wielkiej Brytanii. Miało ono na celu doprowadzenie do załamania brytyjskiej gospodarki oraz do klęski Zjednoczonego Królestwa w trwającej wojnie z Francją. W rzeczywistości to gospodarka Francji ucierpiała na blokadzie bardziej niż brytyjska, która wbrew przewidywaniom francuskich władz nie uległa załamaniu.

Mayer Rothschild nie był jedyny, który parał się przemytem. Towary przemycano do Europy głównie przez Półwysep Iberyjski, Holandię oraz wyspy pozostające pod kontrolą Brytyjczyków i ich sojuszników, a więc Maltę, Helgoland i Sycylię, a także przez Danię, gdzie przenoszeniem towarów przez granicę pod ubraniem zajmowały się tysiące ludzi. Inną metodą były „kondukty pogrzebowe”. Mayer Rothschild robił to na szeroką skalę i zbił na tym prawdziwą fortunę, przy czym w jego przypadku nieocenioną pomocą okazali się synowie, zwłaszcza Nathan, który rezydował w Londynie (o czym poniżej).

Końca blokady i prawdziwego sukcesu synów nie doczekał – zmarł w 1812 r. i został pochowany na starym cmentarzu żydowskim we Frankfurcie, położonym obok Judengasse. Mayer stał się wzorem dla innych bankierów i finansistów, którzy powtarzali przypisywane mu motto (do dziś nie straciło na aktualności i słuszności):

„Nie czytam gazet. Dowiaduję się, co jest naprawdę ważne na giełdzie”.


Szukasz nowego domu, inwestycji, stylu życia? Z Agentem HMTV to proste! ‪@PatrickNey‬


Przyznać trzeba, że, robiąc gigantyczne interesy, prywatnie pozostał człowiekiem raczej skromnym i przede wszystkim wiernym swemu wyznaniu – w każdą sobotę chodził do synagogi, a po modlitwach zapraszał do swego domu najświatlejszych Żydów i przez długie godziny omawiał z nimi szczegóły swoich posunięć. Bardzo dbał o religijność swojej rodziny, uważając, że wspólna modlitwa jednoczy jej członków. Pielęgnował również związki ze społecznością żydowską, finansując szkoły czy inne instytucje społeczne, co zresztą wpoił swoim synom.

I tak, pracując, modląc się i planując, doprowadził do tego, że pod koniec XVIII w. jego rodzina stała się jedną z najbogatszych żydowskich rodzin we Frankfurcie.

W międzyczasie, w 1800 r., Mayer uzyskał tytuł Agenta Dworu Imperialnego od samego Cesarza. Dzięki niemu mógł prowadzić działalność na terenie całego Cesarstwa bez płacenia podatków i opłat, do których byli zobowiązani inni Żydzi. Tymczasem Wilhelm miał własne kłopoty. W 1806 r., gdy wybuchła wojna francusko-pruska, ogłosił neutralność. Napoleon i tak obsadził jego kraj swymi wojskami. Wilhelm wyjechał do Szlezwiku, a potem do Pragi. Wyjeżdżając, książę powierzył ulubionemu bankierowi równowartość dzisiejszych trzech milionów dolarów. Te pierwsze miliony znacząco przyczyniły się do zbudowania potęgi bankierskiej rodu. Tu na scenę historii wkroczyli synowie Mayera.

Nathan zagarnia Londyn

Mayer miał szczęście w pożyciu rodzinnym. Miał dziesięcioro dzieci: pięciu synów i pięć córek. Synowie poszli w ślady ojca – byli bardzo utalentowani, przenikliwi, bystrzy (a niektórzy dodają, że i zdolni do wszystkiego).

Szczególny talent do bankowości przejawiał trzeci syn Mayera Rothschilda – Nathan. W 1798 r. ojciec wysłał go do Anglii. Pierwszym przystankiem był Manchester, a pierwszą branżą – branża tekstylna.

Nathan zaczynał z kapitałem zakładowym 20 000 funtów, kupując materiały i barwniki oraz sprzedając gotowe produkty za granicę, co w ciągu siedmiu lat działalności w tym mieście przyniosło mu zysk nie mniejszy niż 40 000 funtów. Nathan 12 czerwca 1804 r. został naturalizowanym obywatelem Wielkiej Brytanii, a w 1805 r. przeniósł się do Londynu, gdzie zakupił pałac St. Helen oraz utworzył oddział firmy w New Court, St. Swithin’s Lane.

NATHAN ROTHSCHILD WYKUPIŁ CAŁY TRANSPORT ZŁOTA Z ANGIELSKIEGO STATKU, ZANIM ZROBIŁ TO RZĄD – PÓŹNIEJ SPRZEDAŁ IM JE Z OGROMNYM ZYSKIEM.

W tym czasie Nathan chwalił się przed jednym z antwerpskich kupców:

• „Możesz dostać ode mnie cokolwiek wytworzonego w Anglii, a zapewniam Cię, że otrzymasz cenę niższą o 10 proc. od tej, którą zaoferuje Ci jakakolwiek firma z Frankfurtu”.

Poza prowadzeniem wspólnego z ojcem biznesu przemytniczego, wkrótce przerzucił się na działalność bankową, zwłaszcza że zajęli się tym również jego bracia. Wystartowali w 1810 r.

Najstarszy z nich, Amschel, kierował działalnością Domu Rothschildów (Rothschild & Sons) we Frankfurcie, Salomon budował gałąź domu we Wiedniu, Karl w Neapolu, a najmłodszy, James, rezydował w Paryżu. James przeniósł się tam w 1811 roku, a sześć lat później, w 1817 roku, otworzył w Paryżu bank – de Rothschild Frères. W ten sposób założyli pierwszą w Europie międzynarodową grupę bankową.

Nathan i Jacob na ogromną skalę przemycali towary z Anglii do Francji, która była z nią w stanie wojny. Zyski były ogromne, ale wciąż za małe.

Nie ma jak armia

Nathan szybko dostrzegł, że zyski jeszcze większe niż przemyt przyniesie mu… armia Arthura Wellesley’a, I Księcia Wellington, która z terytorium Hiszpanii miała zaatakować Francję. Książę Wellington miał ogromne trudności z zaopatrzeniem – chociaż posiadał rządowe gwarancje, hiszpańscy i portugalscy bankierzy nie chcieli przyjąć jego weksli. A on pilnie potrzebował złota. Nathan weksle by przyjął, ale nie miał złota. Musiał je zdobyć. I zdobył, po raz kolejny wykorzystując zbieg okoliczności. A było tak:

Do Londynu przypłynął statek pełen złota należącego do Kompanii Wschodnioindyjskiej. Złoto było do kupienia, ale rząd brytyjski, który do tego zakupu się przymierzał, uważał, że cena jest za wysoka i postanowił ją przeczekać. Nathan nie czekał. Za trzy miliony, które powierzył mu jego ojciec Wilhelm, oraz za wszystkie pieniądze zarobione na przemycie, kupił cały transport. Zaraz potem podniósł cenę. Brytyjski rząd, widząc, co się dzieje i będąc zasypanym słanymi z Hiszpanii rozpaczliwymi depeszami Wellingtona, kupił złoto od Nathana. Nathan zarobił krocie, ale na tym nie skończył.

Złoto trzeba było dostarczyć do Hiszpanii. Teoretycznie było to niewykonalne ze względu na wojnę z Francją i blokadę. Nathan jednak skontaktował się z urzędnikiem przebywającym w Paryżu, Jacobem, a ten spotkał się z kilkoma urzędnikami. Za odpowiednią finansową „zachętę” złoty transport Rothschilda, w eskorcie francuskiej policji (sic!), dotarł do Paryża. Tam złoto zostało wymienione na monety akceptowane przez Wellingtona, po czym cały transport dyskretnie opuścił Paryż i dotarł na miejsce przeznaczenia. Wszystko oczywiście za sowitą opłatą.

Wiadomość na wagę złota

Tworząc swoją sieć, bracia Rothschildowie pierwsi dostrzegli i docenili wagę informacji, budując własną sieć niezwykle sprawnych agentów. Agenci, tzw. „dzieci”, byli przez nich wysyłani do wszystkich europejskich stolic oraz ważniejszych miast, zwłaszcza tych, gdzie koncentrował się handel i komunikacja. Bracia wiedzieli też, że oprócz wagi samej informacji liczy się szybkość przekazu, i przede wszystkim na tej szybkości nie oszczędzali. Ich szpiedzy potrafili zdobyć każdą wiadomość, a ich gońcy błyskawicznie przewieźć ją pomiędzy miastami, w których interesy prowadzili Rothschildowie. Dzięki temu wiedzieli więcej niż ktokolwiek z konkurencji i z wiedzy tej wielokrotnie skorzystali.

Jednak jedna informacja miała dla nich znaczenie szczególne – informacja o wyniku bitwy pod Waterloo.

18 czerwca 1815 r. starły się tam armie Napoleona i Wellingtona. Wynik miał nie tylko znaczenie militarne, ale przede wszystkim znaczenie finansowe – zwycięzca zgarniał „całą pulę” i olbrzymie zyski, przegrany – tracił wszystko.

Na londyńskiej giełdzie inwestorzy w napięciu czekali na przybycie gońca z wieścią o wyniku starcia. Szczególnie czekali posiadacze obligacji rządu Wielkiej Brytanii, bowiem gdyby Wellington przegrał, ich cena spadłaby, a oni ponieśliby gigantyczne straty.


Kreta: Mity, przygody i podróże kota Filemona | Piotr Gociek w Fanbook.tv #Kreta #YouTubeKsiążki


Czekał też Nathan Rothschild, w miarę spokojny, bo świadomy, że jego szpiedzy krążą na obrzeżach bitwy i gdy tylko się rozstrzygnie, któryś z nich przyjedzie do Londynu najprawdopodobniej przed oficjalnym posłańcem. I tak też było. Wieczorem jeden z tych agentów, nazwiskiem Rothworth, już wiedział – Napoleon przegrał. Natychmiast konno dotarł do Brukseli, stamtąd do portu w Ostendzie. Czekała tam na niego łódź Rothschildów, wyposażona w specjalną przepustkę pozwalającą na opuszczenie portu praktycznie bez formalności.

Na kanale La Manche panował sztorm i nikt rozsądny nie opuszczał przystani. Rothworth na to nie zważał. Zapłacił sternikowi 2 tys. franków, byle tylko wypłynąć. Ryzykował sporo – własne życie, ale też możliwość nagrody. Udało się. Wcześnie rano był już w porcie w Foston na angielskim wybrzeżu. Raport z pola bitwy w zaklejonej kopercie wręczył samemu Nathanowi Rothschildowi. Ten od razu go przeczytał i popędził na giełdę w Londynie.

Zgromadzeni tam inwestorzy oczywiście wiedzieli, że Nathan ma zawsze najświeższe informacje i usiłowali odgadnąć, co stało się po drugiej stronie Kanału. Nathan zachował kamienny spokój. Spojrzał tylko na swoich maklerów, a ci rozpoczęli sprzedaż brytyjskich obligacji rządowych. Na stół rzucili obligacje o wartości kilkuset tysięcy funtów. Ich cena zaczęła spadać, a napięcie na parkiecie rosło z każdą minutą.

Nie wiadomo, kto pierwszy powiedział, że Rothschild wie, iż Wellington przegrał. Ktoś to zrobił. Na sali zapanowała panika, a maklerzy zaczęli wyprzedawać brytyjskie obligacje. Ich cena spadała z każdą minutą, osiągając po kilku godzinach zaledwie pięć procent wartości nominalnej. Na to właśnie czekał Nathan. Jego maklerzy, którzy parę godzin wcześniej sprzedawali, teraz kupowali wszystkie brytyjskie obligacje, na jakie natrafili. Jakoś nikt nie pomyślał, skąd taka strategia.

Wieczorem, 21 czerwca 1815 r., Henry Percy – wysłannik Wellingtona – przywiózł do Londynu radosną wiadomość o zwycięstwie. Cena rządowych obligacji poszła w górę, tyle że większość z nich miał już jeden człowiek – Nathan Rothschild. W jeden dzień dwudziestokrotnie powiększył swój majątek i stał się największym wierzycielem brytyjskiego rządu, zdobywając pełną kontrolę nad emisją obligacji rządowych i Bankiem Anglii. Obligacje stały się po prostu wekslami wystawionymi na poczet przyszłych podatków pobieranych przez rząd.

Nathan sformułował wówczas zdanie, stanowiące przez wiele lat credo rodziny:

„Nie dbam o to, jaka marionetka jest umieszczona na tronie królewskim, by panować nad tym wielkim imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce. Ten, kto kontroluje podaż pieniądza w Imperium Brytyjskim, ten kontroluje Imperium Brytyjskie. A tym człowiekiem jestem ja!”

James w Paryżu

Tymczasem przegrana Francja znalazła się w głębokim kryzysie, ale wciąż była ważnym państwem. Przetrzebiona przez Wielką Rewolucję, ale wzmocniona przez Napoleona, francuska arystokracja niczego się nie nauczyła i półjawnie pogardzała rodziną żydowskich bankierów. Dlatego, gdy założony w 1817 r. bank Rothschildów został pominięty przy realizacji wielkiego projektu tamtejszego rządu, pilnujący interesów rodziny w Paryżu James Rothschild poczuł się urażony. Błąd. Bracia postanowili wybić Francuzom z arystokratycznych głów pogardę.

Od początku października 1818 r. zaczęli po cichu kupować francuskie obligacje na wszystkich giełdach Europy. Powodowało to oczywiście wzrost ich cen i naturalnie wbijało Francuzów w dumę. Na bardzo krótko. Już 5 listopada tego samego roku Rothschildowie zaczęli wielką wyprzedaż francuskich obligacji. Ich cena momentalnie poszybowała w dół. Na francuskiej giełdzie doszło do paniki – była o krok od wielkiego krachu. Arystokracja spuściła z tonu. Jeszcze bardziej ugodowy zrobił się król Ludwik XVIII, który wiedział, że wraz z dalszym spadkiem cen obligacji spadnie z jego głowy korona, a jeśli sprawy pójdą naprawdę źle, podzieli los Ludwika XVI i poza koroną straci głowę.

Niespodziewanie otrzymał list od Jamesa Rothschilda, w którym ten uprzejmie zaproponował monarsze usługi swojej rodziny. Król nie wahał się długo i zaprosił Rothschildów na audiencję. Wystarczyło, by zmienił się sposób postrzegania Rothschildów przez francuską arystokrację, wciąż mającą sporo pieniędzy. Bracia wstrzymali sprzedaż obligacji i „uratowali” Francję przed finansowym krachem.

Jacob, dzięki swemu geniuszowi, został doradcą finansowym dwóch królów Francji i stał się najpotężniejszym bankierem w kraju. Odegrał znaczącą rolę w finansowaniu budowy kolei i przedsiębiorstw górniczych, które pomogły Francji dokonać przemysłowego postępu. Nie poprzestał na tym – został również importerem herbaty i, jak przystało na Francuza, choćby i naturalizowanego, zainwestował w zakup winnicy. W ten sposób ten wnuk handlarza walutami został najbogatszym człowiekiem w ówczesnym świecie.

Obracanie naprawdę dużymi pieniędzmi i kontakty z wpływowymi osobami zmieniły też sposób bycia braci – Rothschildowie stali się wytworną rodziną bankierów. Brakowało im tylko jednego – arystokratycznego tytułu, ale pieniądze uszlachetniły niejeden życiorys.


Bartoszewicz miażdży polityków! „To jest parodia państwa!


Mądrość Salomona nad Dunajem

Salomon von Rothschild zaczynał samodzielną działalność jako akcjonariusz de Rothschild Frères – banku jego brata Jacoba Rothschilda w Paryżu. W 1820 roku założył bank w Wiedniu i tu miał nieco trudniej. Austria była krajem rządzonym przez katolickich Habsburgów, którzy traktowali Rothschildów z jeszcze większą nieufnością i wyższością niż pozostałe dwory Europy.

Salomon użył wobec nich metody „kamiennych schodów” w osobie hrabiego Klemensa von Metternicha. Trudno ocenić, czy Metternich, który był przecież przenikliwym politykiem, zdawał sobie sprawę z siły, jaką pod koniec pierwszego dwudziestolecia XIX wieku posiadali już Rothschildowie. Faktem jest, że zamierzał poprosić ich o pożyczkę. Dostał takową i to niejedną – i on, i cały cesarski dwór. W zamian za „drobiazg” – tytuły szlacheckie dla braci. Metternich rozsyłał wojsko w różne zapalne punkty kontynentu, co pomagało mu kontrolować sytuację, ale było bardzo kosztowne. A koszty finansował z pożyczek od Rothschildów. W efekcie Metternich kontrolował Europę, a Metternicha – Rothschildowie.

Salomon uzyskał również inne wpływy – pożyczał pieniądze rządowi Austrii na finansowanie rozwoju kolei.

Jednak w przypadku Austrii kontakty Salomona z władzą przyniosły mu kiepski pijar. Kiedy w Europie wybuchła Wiosna Ludów (1848), Rothschildowie, właśnie z uwagi na współpracę z Habsburgami, byli ostro krytykowani, a po Europie krążyły pamflety na ich temat. Bank w Wiedniu stracił dużo kapitału, a sam Salomon wpływy polityczne, co zmusiło go do przekazania interesów synowi i przejścia na emeryturę. Zanim to zrobił, zadbał o własną opinię i przekazał Muzeum Luwru kilka dzieł sztuki ze swojej kolekcji.

Karl i Pierścień Rybaka

Synom starego Mayera pozostało do opanowania jeszcze jedno terytorium – targane wewnętrznym rozbiciem Włochy. Właśnie tam został wysłany czwarty z braci – Karl. W 1821 roku w Neapolu założył swój bank. Królestwo Neapolu było okupowane przez Austrię, gdzie wielkie wpływy zyskiwał Salomon, co ułatwiało działalność Karlowi. Ojciec i bracia uważali go za najmniej uzdolnionego. I bardzo się pomylili.

Czy z pomocą brata, czy sam, Karl Rothschild przekonał Metternicha, by wysłał do Włoch kontyngent wojsk tłumiących ruch rewolucyjny, a rządy włoskich państewek – do pokrycia kosztów pobytu okupacyjnej armii. Władcy, przerażeni możliwością wybuchu rewolucji podobnej do francuskiej, chętnie zgodzili się na takie rozwiązanie. A że było skuteczne, coraz większym zaufaniem obdarzali Karla.

I tak „mało zdolny” Karl zbudował silną pozycję na Półwyspie Apenińskim. Na tyle silną, że dostał się w końcu za Spiżową Bramę i nawiązał kontakty z Watykanem. Musiały być pomyślne dla obu stron, skoro podczas audiencji papież Grzegorz XVI podał Karlowi do ucałowania dłoń. Wszyscy inni całowali nie Pierścień Rybaka, lecz krzyż wyhaftowany srebrem na papieskich butach. Warto dodać, że Karl – było nie było Żyd – nie czuł się upokorzony taką relacją z namiestnikiem św. Piotra.

W ten sposób żydowscy bankierzy dostali się do najwyższych kręgów Zachodu. Bez rozgłosu, bez hałasu, wiedząc, że pieniądze lubią ciszę i nic ich tak nie pomnaża, jak dobre kontakty.

W 1850 r. ich majątek był wart sześć miliardów dolarów. Biorąc pod uwagę zwykłe oprocentowanie takiej sumy, w początkach XXI w. byłoby to 50 bln. Według niektórych szacunków w 2000 r. łączna wartość majątku kontrolowanego przez Rothschildów wynosiła połowę majątku całego świata.

Song Hongbing, autor książki „Wojna o pieniądz. Prawdziwe źródła wszystkich kryzysów finansowych” (wyd. Wektory), pisał, że dzięki tym (i nie tylko tym) działaniom w 1850 r. majątek Rothschildów był wart sześć miliardów dolarów. Biorąc pod uwagę zwykłe oprocentowanie takiej sumy, w początkach XXI w. byłoby to 50 bln. Podobno w 2000 r. łączna wartość majątku kontrolowanego przez Rothschildów wynosiła połowę wartości majątku całego świata.

Żelazne zasady

Stary Rothschild mógł być dumny ze swoich synów – spełniali jego marzenia. Patriarcha rodu postanowił zadbać, by tak pozostało. Pozostawił im testament, którego postanowienia ponoć Rothschildowie wypełniają po dziś dzień. Stanowi on m.in.:

  1. We wszystkich bankach rodziny funkcje kierownicze muszą być sprawowane przez zaufanych członków wewnętrznego kręgu; zatrudnianie ludzi spoza niego jest zakazane. Tylko męscy członkowie rodziny mogą prowadzić interesy.
  2. Małżeństwa członków rodziny mogą być zawierane tylko między kuzynami, aby uniknąć rozproszenia i odpływu majątku [z czasem zasadę tę złagodzono].
  3. Obowiązuje absolutny zakaz ujawniania wartości i środków trwałych istniejącego majątku.
  4. W trakcie spraw spadkowych obowiązuje zakaz zatrudniania prawników.
  5. Najstarszy syn z każdej z rodzin ma być jej przywódcą. Sytuacja ta może ulec zmianie i młodszy syn może przejąć tę funkcję tylko wówczas, jeśli cały klan wyrazi na to zgodę.
  6. Każdy, kto ośmieli się złamać którąś z powyższych zasad, ma zostać pozbawiony prawa do spadku.

Testament okazał się niezwykle skuteczny. Dość powiedzieć, że na 18 małżeństw zawartych w rodzinie Rothschildów w ciągu 100 lat od jego wydania aż 16 zostało zawartych pomiędzy kuzynami pierwszego stopnia.

Faktem jest, że w czasie II wojny światowej szereg członków rodziny był prześladowanych. Niektórzy znaleźli schronienie w Stanach Zjednoczonych. Jedna z kobiet – katolicka żona jednego z braci Rothschildów – została przez Niemców osadzona w obozie koncentracyjnym Ravensbrück, gdzie zginęła. Co ciekawe, jej mąż nie podjął próby ratowania jej, uciekając do Londynu.

Żelazne zasady ustanawiania stosunków wewnątrz rodziny sprawiły, że na przestrzeni dziesiątków lat udało się im zachować jedność. Także po II wojnie światowej, przez bardzo długi czas, Rothschildowie nie prowadzili działalności. Działalność banków we Frankfurcie (aż do 1989 r.) oraz w Paryżu i Wiedniu była zawieszona, ale rodzina przetrwała wojnę bez strat, jakie dotknęły np. polską arystokrację (nawet klejnoty austriackiej gałęzi, zrabowane przez nazistów, udało się odzyskać). Oficjalnie działalność wznowili dopiero na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.


WOJSKO KONTRA BIZNES – CZEGO LIDERZY MOGĄ SIĘ NAUCZYĆ OD GROM-U?


Polska poza orbitą

Zapewne, gdyby w czasie budowy przez Rothschildów ich imperium finansowego istniało państwo polskie, polscy królowie, niczym ich poprzednicy „od Żydów”, pożyczyliby pieniądze od któregoś z braci. W XIX w. Polska nie istniała, ale nie znaczy to, że rodzina Rothschildów nie zahaczyła jej terenów swoimi wpływami. Uczyniła to pośrednio, pożyczając pieniądze zaborczym mocarstwom – Austrii, Prusom oraz Rosji.

To Salomon Rothschild ufundował krakowsko-wiedeńską linię kolejową i sfinansował armię, która tłumiła wszelkie bunty w Austro-Węgrzech. Rothschildowie dostarczyli Rosji broń wykorzystaną do tłumienia Powstania Listopadowego. Podjęli także rozmowę z carem o dalszej pożyczce, ale wycofali się z niej, prawdopodobnie dlatego, że Powstanie cieszyło się poparciem np. Francji i obawiali się, że wspieranie mocarstwa je tłumiącego mogłoby zaszkodzić ich interesom. Być może także ze względu na przyjaźń z ówczesną gwiazdą europejskich salonów, Fryderykiem Chopinem, którego wprost uwielbiali. Według niektórych relacji pierwszy paryski koncert Chopina miał miejsce właśnie w siedzibie Rothschildów, a Fryderyk uczył gry na pianinie co najmniej trzy członkini rodu. Coś musiało być na rzeczy, skoro Chopin zadedykował Rothschildom walc op. 64 nr 2 oraz balladę op. 52.

W latach 1844–1936 w Chałupkach na Śląsku Rothschildowie mieli pałac. Po wojnie oczywiście nie mieli tu czego szukać. Wrócili w 1999 r., zakładając bank inwestycyjny pod nazwą RCF Polska Sp. z o.o. Być może, gdyby nie zabory, taki bank powstałby dużo wcześniej, ale może niekoniecznie. Bardziej od Polski interesował ich inny kraj i to już od chwili powstania – Stany Zjednoczone. Ale to już zupełnie inna, choć równie fascynująca historia.

I dopiero początek działalności Rothschildów doprowadził rodzinę do jednych z największych wpływów na świecie. O tym, jak są wielkie, się nie mówi (wielkie pieniądze lubią ciszę), ale można się zorientować, choćby sprawdzając, jakie nieruchomości posiadała/posiada bankierska rodzina.

Wszędzie, gdzie trzeba

Jak można dowiedzieć się ze strony internetowej Rothschildów, rodzina ta posiadała lub posiada liczne nieruchomości, w tym wille, zamki i pałace na całym świecie – najwięcej w Anglii i Francji. Wiele z nich nie jest już własnością Rothschildów, w wielu miały miejsce ważne wydarzenia, a gościły koronowane głowy i najbardziej wpływowych polityków. Po cichu i bez rozgłosu.

Dla Polaków znajomym adresem może być np. Hôtel Lambert w Paryżu, w latach 1843–1975 własność książąt Czartoryskich – główny ośrodek Wielkiej Emigracji i emigracyjnego obozu politycznego. Hotel od polskich arystokratów kupili w 1975 roku baron Guy de Rothschild (1909–2007) i jego żona baronowa Marie-Hélène (1927–1996). Przez wiele lat w hotelu mieszkał ich przyjaciel, bankier i kolekcjoner sztuki Alex de Redé (1922–2004). Po śmierci Marie-Hélène w 1996 r. i barona de Redé w 2004 roku Guy de Rothschild zdecydował się sprzedać rezydencję. W 2007 r. szejk Hamad bin Abdullah Al Thani i jego najbliższa rodzina, członkowie katarskiej rodziny królewskiej, zakupili hotel. Polski rząd, pomimo nacisków ze strony Polonii i części parlamentarzystów, nie był zainteresowany. Szejk wydał na pałac 80 mln euro, a w 2022 r. sprzedał go za 200 mln.

Inna znacząca nieruchomość to zamek Pregny nad Jeziorem Genewskim – jak podają sami zainteresowani – od pokoleń ukochana rezydencja rodziny Rothschildów. Posiadłość Pregny nad Jeziorem Genewskim w 1857 r. zakupił Adolphe Carl von Rothschild (1823–1900), syn Karla Rothschilda i wnuk protoplasty rodu Mayera. Po zakupie rozbudował i przebudował posiadłość, likując w niej np. oranżerię o długości 50 m, zajmującą ponad hektar ziemi, z piętnastoma mniejszymi szklarniami. Żona Adolphe’a zasadziła dosłownie szpalery drzew, sprowadziła dzikie zwierzęta i tropikalne ptaki. Częstym gościem w tej oranżerii była cesarzowa Sisi.

W 1907 r. zamek przeszedł na własność Maurice’a de Rothschilda (1881–1957), kuzyna Adolphe’a. To właśnie w Pregny Maurice Rothschild organizował spotkania Ligi Narodów w latach 1920–1939. Po śmierci Maurice’a Pregny odziedziczył jego syn Edmond de Rothschild (1926–1997). Nieruchomość nadal pozostaje w posiadaniu rodziny. W latach 90. XX w. szklarnie zostały przekazane Ogrodowi Botanicznemu i Konserwatorium Botanicznemu w Genewie.


Zobacz najpiękniejsze domy w Polsce! 🏡 Luksus i styl życia | HMTV


Kolejna ciekawa nieruchomość to zamek Enzesfeld w dolinie rzeki Triesting, około 40 km od Wiednia. Na stronie poświęconej Rothschildom można przeczytać, że „majątek został zakupiony w 1880 r. przez Salomona Alberta Anselma von Rothschilda (1844–1911), który odrestaurował zamek i ulepszył posiadłość, będąc wielkim dobroczyńcą miasta Enzesfeld. Majątek przeszedł w ręce Eugeniusza von Rothschilda (1884–1976), a w okresie międzywojennym wiedeńska rodzina Rothschildów organizowała w Enzesfeld wystawne przyjęcia”.

Biorąc pod uwagę, co działo się w międzywojennej Austrii, mogło tam bywać bardzo ciekawe towarzystwo. Jednym z ciekawszych gości zamku był Edward Albert Chrystian Jerzy Andrzej Patryk Dawid, książę Windsoru, bardziej znany jako Edward VII, a jeszcze bardziej jako król Anglii, który zrezygnował z tronu dla Wallis Simpson. W każdym razie pierwsza żona Eugeniusza, Cathleen „Kitty” Wolf (1885–1946), była przyjaciółką Elsie de Wolfe (Lady Mendl), i to właśnie z jej polecenia Rothschildowie zaprosili księcia Windsoru po podpisaniu dokumentu abdykacyjnego 10 grudnia 1936 r.

Po wybuchu wojny posiadłość została skonfiskowana przez nazistów, a Eugène i Kitty wyjechali do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiedlili się na Long Island w kolejnej nieruchomości Rothschildów. Bywała tam cała nowojorska śmietanka towarzyska, a Kitty zasłynęła z wydawania wspaniałych przyjęć. Po jej śmierci w 1946 r. Eugène w 1952 r. poślubił swoją drugą żonę, aktorkę Jeanne Stuart (1908–2003).

Dawny dom Rothschildów w Ascott
fot.ascottestate.co.uk

Ascot i Southcourt Stud

Czy jest ktoś, kto nie słyszał o wyścigach w Ascot? Otóż w 1873 r. Lionel de Rothschild kupił farmę w Ascott w hrabstwie Buckinghamshire dla swojego syna Leopolda, który przekształcił ją w stylowy dom wiejski, by umilić czas gościom. Leopold zbudował rezydencję z „muru pruskiego”, posadził niezwykłe drzewa i krzewy, a także wiecznie zielony zegar słoneczny w bukszpanie i cisie irlandzkim.

Leopold przejął prowadzenie stadniny swojego ojca w Gunnersbury w 1879 r. i przeniósł ją do Ascott, tworząc Southcourt Stud niedaleko Leighton Buzzard. Stadnina wyhodowała wiele championów. Gościnność i hojność Leopolda były legendarne. Po jego śmierci w 1917 r. dom przeszedł w ręce jego syna Anthony’ego, który dokonał licznych przeróbek i udogodnień. W 1949 r. dom przeszedł na własność National Trust, natomiast stadnina Southcourt Stud nadal należy do rodziny Rothschildów.

Tych nieruchomości jest oczywiście znacznie więcej. Wiele z nich rodzina przekazała miastom, ośrodkom naukowym czy badawczym. W niektórych założono muzea, w innych biblioteki, w jeszcze innych – ogrody dostępne dla zwiedzających. Jak daleko sięgają dziś wpływy rodziny Rothschildów? Na ten temat pojawia się tyleż faktów, co teorii spiskowych. Najmłodsze (i nieco starsze) pokolenie pojawia się na czerwonych dywanach w USA, szczytach ekonomicznych, salonach politycznych, uczelniach. A wszystko zaczęło się w żydowskiej dzielnicy Frankfurtu.

Najnowsze

Różnorodność aktywności kluczem do zdrowia

Polacy rzadko wychodzą poza swoje treningowe schematy. Z badania MultiSport Index 2025 wynika, że choć 64 proc. dorosłych podejmuje aktywność co...

Rząd tnie przywileje flipperów

Polacy zaczęli zbyt szeroko interpretować przepisy dotyczące ulgi mieszkaniowej, korzystając z niej także przy zakupach inwestycyjnych. Wraz z początkiem nowego roku...

Gdzie się podzieją zleceniobiorcy?

W Polsce niemal 1,4 mln osób utrzymuje się wyłącznie z pracy na zleceniu lub w zbliżonych formach zatrudnienia (GUS)....

Czego nie trzeba się bać przy zakupie złota?

Wokół złota wciąż narasta wiele nieporozumień. Postrzegane jest jako inwestycja elitarna, ale też ryzykowna i skomplikowana. W rzeczywistości jednak złoto jest jednym z najprostszych...

Od liberalizmu do protekcjonizmu: Jak zmienia się gospodarka światowa

Z Tomaszem Wróblewskim, prezesem Warsaw Enterprise Institute – think tanku, który określa się jako konserwatywny, rozmawia Kazimierz Krupa. Tomasz Wróblewski:...