Słońce powoli wspina się nad majestatyczne grzbiety Himalajów, malując je odcieniami złota i różu. W dolinie rzeka Wang Chhu płynie spokojnie, odbijając w tafli obraz białych stup i modlitewnych flag trzepoczących na wietrze. W powietrzu unosi się zapach jaśminu, cedru i dymu z kadzideł, którym towarzyszy jednostajny, niski dźwięk rogów dungchen – tak zaczyna się dzień w Bhutanie.

Jest rok 1972. W stolicy, Thimphu, młody władca Jigme Singye Wangchuck – zaledwie dwudziestoletni – udziela wywiadu hinduskiemu dziennikarzowi. Pada zdanie, które obiegnie świat i stanie się manifestem odmiennego myślenia o rozwoju: „Gross National Happiness is more important than Gross Domestic Product” (Wangchuck, 1972). Nie jest to retoryczna ozdoba. Król zapowiada, że jego rząd nie będzie mierzył sukcesu kraju wyłącznie tempem wzrostu PKB, lecz poczuciem dobrostanu obywateli.
Dziewięć filarów szczęścia
Bhutan, niewielkie państwo o powierzchni niewiele większej niż województwo mazowieckie, położone na północnych stokach Himalajów, wprowadził oficjalny wskaźnik Gross National Happiness (GNH) – Całkowitego Szczęścia Narodowego, oparty na dziewięciu filarach: zdrowiu, edukacji, kulturze, ochronie środowiska, rozwoju gospodarczym, dobrym rządzeniu, życiu duchowym, spójności społecznej i racjonalnym wykorzystaniu czasu. W praktyce oznaczało to, że budowa nowej drogi, choć poprawiała transport, mogła zostać wstrzymana, jeśli zagrażała świętemu miejscu lub rzadkiemu gatunkowi zwierząt.
Zachodni ekonomiści patrzyli na ten eksperyment z mieszanką ciekawości i sceptycyzmu. W świecie zdominowanym przez liczby, tabele i wskaźniki, mierzenie „szczęścia” wydawało się ryzykownym odejściem od twardej ekonomii. Jednak Bhutan zaczął zapraszać badaczy z całego świata, a ONZ w 2011 roku przyjęła rezolucję uznającą znaczenie szczęścia i dobrostanu w ocenie rozwoju społecznego.
Narodziny nowej dyscypliny naukowej
Tradycyjna ekonomia od dawna opiera się na mierzeniu bogactwa narodów za pomocą PKB – wskaźnika, który pokazuje wartość wszystkich dóbr i usług wyprodukowanych w danym kraju. Jednak już w latach 70. naukowcy zaczęli zauważać, że wzrost PKB niekoniecznie przekłada się na wyższy poziom szczęścia społeczeństwa.
Przełomowym momentem był tzw. paradoks Easterlina, sformułowany przez Richarda Easterlina w 1974 roku. Easterlin zauważył, że choć bogactwo narodów rośnie, to poziom szczęścia mierzonego w badaniach sondażowych pozostaje stosunkowo stały:
„Poziom szczęścia wzrasta wraz z dochodem do pewnego momentu, po czym dalszy wzrost pieniędzy nie daje proporcjonalnego wzrostu zadowolenia z życia”. (Easterlin, 1974)
Ten paradoks otworzył drzwi do szerszych badań nad tym, co naprawdę wpływa na dobrostan ludzi i jakie czynniki należy uwzględnić poza materialnym bogactwem.
Od dobrobytu do dobrostanu
Ekonomia szczęścia to interdyscyplinarna dziedzina, która łączy elementy ekonomii, psychologii, socjologii i filozofii. Jej główne założenie jest proste, ale rewolucyjne – nie tylko mierzymy, ile mamy, ale przede wszystkim jak się czujemy i jak oceniamy swoje życie.
Daniel Kahneman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, podkreśla: „Szczęście to nie tylko przyjemność, ale także trwałe poczucie satysfakcji i sensu, które można badać empirycznie”. (Kahneman, 2011)
Ekonomia szczęścia zajmuje się zatem badaniem subiektywnego dobrostanu, czyli tego, jak ludzie oceniają swoje życie i emocje, i jak te oceny przekładają się na podejmowane decyzje – od politycznych po codzienne.
Rola pozytywnej psychologii i badań empirycznych
Rozwój ekonomii szczęścia ściśle związany jest z pojawieniem się pozytywnej psychologii – nurtu badań nad tym, co sprawia, że ludzie prowadzą szczęśliwe, pełne życie. Martin Seligman, uznawany za ojca tej dziedziny, w swoich pracach wskazuje, że prawdziwe szczęście to efekt równowagi pomiędzy emocjonalnym dobrym samopoczuciem, zaangażowaniem, relacjami, sensem życia i osiągnięciami.
Badania prowadzone na całym świecie, wykorzystujące kwestionariusze i zaawansowane metody statystyczne, pozwalają mierzyć dobrostan i porównywać go między krajami, regionami czy grupami społecznymi. W efekcie powstały specjalne indeksy szczęścia, takie jak World Happiness Report czy OECD Better Life Index, które stanowią alternatywę dla tradycyjnych wskaźników gospodarczych.
Nowe wskaźniki rozwoju – mierzyć to, co ważne
Odpowiedzią na ograniczenia PKB są nowe narzędzia i indeksy mierzące dobrostan. Światowy Raport Szczęścia (World Happiness Report), publikowany corocznie od 2012 roku, zestawia dane z ponad 150 krajów na podstawie subiektywnych ocen jakości życia. W rankingu bierze się pod uwagę takie czynniki jak dochód, wsparcie społeczne, zdrowie, wolność wyboru czy brak korupcji.
Równie ważny jest OECD Better Life Index, który proponuje ocenę rozwoju na podstawie 11 wymiarów, m.in. edukacji, zdrowia, warunków mieszkaniowych i równowagi między pracą a życiem prywatnym. Jak zauważa Angel Gurría, sekretarz generalny OECD:
„Musimy wyjść poza wąskie ramy ekonomiczne i zacząć mierzyć to, co naprawdę poprawia jakość życia”. (Gurría, 2015)
Wyzwania i dylematy ekonomii szczęścia
Mimo ogromnego potencjału, ekonomia szczęścia stoi przed wieloma wyzwaniami. Po pierwsze, subiektywność szczęścia utrudnia jednoznaczny pomiar – różni ludzie mogą inaczej oceniać te same warunki. Po drugie, istnieje ryzyko upraszczania i instrumentalizacji tego pojęcia w polityce – na przykład wykorzystywania „szczęścia” jako narzędzia propagandy.
Joseph Stiglitz, jeden z największych krytyków PKB jako jedynego miernika rozwoju, podkreśla, że: „Musimy redefiniować, czym jest prawdziwy rozwój – nie tylko bogactwem, ale także jakością życia, zdrowiem, edukacją i równością”. (Stiglitz, 2019)
Ponadto szczęście zależy od wielu czynników kulturowych i społecznych, co utrudnia uniwersalne zastosowanie wskaźników. Niemniej jednak ekonomia szczęścia otwiera drzwi do nowego rozumienia postępu i polityki społecznej, skupionej na realnym dobrostanie ludzi.
Dlaczego UZBEKISTAN to hit inwestycyjny 2025? Długosz: „Tam zarabia się MILIONY” | K. Krupa
Od laboratoriów po ulice: kto bada szczęście?
Gdy Bhutan dawał światu przykład, że dobrostan może być celem polityki państwa, świat nauki zaczął coraz poważniej traktować temat ekonomii szczęścia. To nie jest już tylko abstrakcyjna idea, lecz dziedzina pełna konkretnych badań, narzędzi i praktycznych wniosków.
Pierwszym, który zaczął przekuwać szczęście w twarde dane, był Richard Easterlin, ale to Daniel Kahneman, psycholog i laureat Nagrody Nobla, zrewolucjonizował podejście. Jego badania nad tym, jak ludzie odczuwają szczęście w czasie rzeczywistym i w retrospektywie, pokazały, że nasze wspomnienia mogą być zniekształcone, a prawdziwe szczęście to nie chwilowe uniesienia, lecz trwały stan równowagi (Kahneman, 2011).
W ślad za nim ruszyło wielu badaczy z różnych dziedzin – psychologowie, socjolodzy, ekonomiści i specjaliści od polityki społecznej. Międzynarodowe organizacje, takie jak OECD, ONZ czy Bank Światowy, zaczęły inwestować w badania nad dobrostanem społecznym i publikować raporty, które coraz częściej cytują media i decydenci polityczni.
Światowy Raport Szczęścia – co naprawdę wiemy o szczęściu?
Od 2012 roku corocznie ukazuje się Światowy Raport Szczęścia (World Happiness Report), który mierzy poziom szczęścia w ponad 150 krajach. Raport opiera się na szerokim spektrum danych: dochodzie na mieszkańca, wsparciu społecznym, oczekiwanej długości życia, wolności wyboru, szczodrości i poziomie korupcji.
Na czele rankingu od lat stoją kraje nordyckie – Finlandia, Dania, Norwegia – znane z rozbudowanych systemów socjalnych i wysokiego poziomu zaufania społecznego. Raport potwierdza, że nie tylko pieniądze, ale też jakość instytucji i relacji społecznych mają kluczowe znaczenie.
Przykład Danii jest często przytaczany: kraj ten, mimo zimnego klimatu i krótkiego dnia, plasuje się w czołówce najszczęśliwszych państw świata. Jak wyjaśnia Amartya Sen, laureat Nagrody Nobla w ekonomii: „Szczęście zależy od tego, czy ludzie mają realną możliwość wyboru i kontrolę nad własnym życiem”. (Sen, 1999)
Polska na mapie ekonomii szczęścia
W Polsce temat ekonomii szczęścia zyskuje na popularności od kilku lat. Choć wciąż przeważa podejście koncentrujące się na wzroście gospodarczym, to rośnie zainteresowanie badaniami nad jakością życia i dobrostanem.
Głównym ośrodkiem badawczym jest Instytut Badań Strukturalnych (IBS), który realizuje projekty dotyczące m.in. dobrostanu obywateli, wpływu pracy na szczęście czy roli więzi społecznych. Jak podkreśla dr Agnieszka Chłoń-Domińczak z IBS:
„Szczęście jest wielowymiarowe i nie może być sprowadzone do dochodów czy poziomu konsumpcji. Ważne są także relacje społeczne, zdrowie, poczucie bezpieczeństwa i satysfakcja z pracy”. (Chłoń-Domińczak, 2020)
Również Naukowa Akademia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego coraz częściej organizuje konferencje poświęcone tematyce dobrostanu, a polskie uczelnie – m.in. Uniwersytet Warszawski i Szkoła Główna Handlowa – włączają ekonomię szczęścia do programów nauczania.
Szczęście a polityka publiczna – jak wykorzystać naukę?
Wielu badaczy podkreśla, że poznanie mechanizmów szczęścia może pomóc w projektowaniu lepszej polityki publicznej. Przykładem jest Nowa Zelandia, która jako pierwsza na świecie wprowadziła budżet oparty nie tylko na finansach, lecz na wskaźnikach dobrostanu obywateli. W dokumencie rządowym zapisano:
„Naszym celem jest nie tylko wzrost gospodarczy, ale również zwiększenie jakości życia naszych obywateli poprzez politykę zdrowotną, edukacyjną i środowiskową”. (Nowa Zelandia, 2019)
W Polsce przykładów takich inicjatyw jest mniej, ale rośnie liczba działań lokalnych, np. programy integracji społecznej czy wsparcia psychologicznego w gminach.
Od teorii do praktyki: jak zwykli ludzie rozumieją szczęście?
Badania pokazują też, że dla większości z nas szczęście to nie luksus czy abstrakcyjna idea, ale codzienne doświadczenia – zdrowie, dobre relacje z bliskimi, stabilna praca czy czas na hobby. W ankietach ponad 70 proc. Polaków wskazuje, że to właśnie te wartości są ważniejsze niż wyższe zarobki.
Profesor Krzysztof Zanussi, znany reżyser i filozof, podkreśla:
„Szczęście to nie triumf materializmu, ale harmonia między tym, co mamy, a tym, co dajemy innym”. (Zanussi, 2018)
Ta perspektywa przywołuje starożytną myśl filozoficzną, która łączy szczęście z dobrym życiem w społeczności, a nie tylko z indywidualnym zyskiem.
Polska na drodze ku szczęściu
W Polsce temat ten dopiero się rozwija, ale są już ciekawe inicjatywy. Fundacja „Szczęśliwa Polska” promuje ideę wellbeing w firmach i administracji, a warsztaty z zarządzania stresem i pozytywnej psychologii cieszą się rosnącą popularnością.
Coraz więcej polskich przedsiębiorstw zaczyna dostrzegać, że szczęśliwy pracownik to bardziej efektywny pracownik. Jak zauważa dr Anna Zalewska, ekspertka HR:
„Inwestowanie w dobrostan pracowników to dziś nie tylko moda, ale strategiczna konieczność. Szczęście przekłada się na zaangażowanie i kreatywność”. (Zalewska, 2021)
Ekonomia szczęścia a przyszłość polityki i gospodarki
Czy ekonomiści szczęścia zrewolucjonizują politykę? Być może. Coraz częściej eksperci apelują, by decyzje rządów uwzględniały wskaźniki dobrostanu, a nie tylko suche liczby finansowe.
W Polsce przy Instytucie Badań Strukturalnych powstają analizy, które mogą pomóc decydentom wdrażać politykę społeczną zorientowaną na jakość życia. Jak mówi prof. Witold Orłowski:
„Ekonomia szczęścia to przyszłość, która pozwoli budować społeczeństwa bardziej sprawiedliwe, zdrowe i zadowolone z życia”. (Orłowski, 2019)
Inflacja, dług, chaos. Dr Grabowski: „Ludzie nie wiedzą, co ich czeka”
Ekonomia szczęścia w obliczu globalnych wyzwań
Żyjemy w czasach gwałtownych przemian – zmiany klimatu, pandemia COVID-19, rosnące nierówności społeczne czy kryzysy migracyjne wpływają na nasze życie i poczucie szczęścia. Ekonomia szczęścia nie jest więc tylko akademicką ciekawostką, lecz narzędziem, które pomaga zrozumieć, jak radzić sobie w nowej rzeczywistości.
Jak zauważa Jeffrey Sachs, światowej sławy ekonomista i ekspert ds. zrównoważonego rozwoju:
„Wyzwania XXI wieku wymagają nowego podejścia do rozwoju, które uwzględnia nie tylko wzrost gospodarczy, ale także jakość życia i dobrostan ludzi”. (Sachs, 2020)
W praktyce oznacza to konieczność rewizji tradycyjnych wskaźników ekonomicznych. PKB, choć ważny, nie oddaje całej prawdy o poziomie życia. W dobie gwałtownych zmian środowiskowych i społecznych zaczynamy dostrzegać, że „wzrost za wszelką cenę” może prowadzić do erozji podstaw szczęścia, takich jak zdrowie, czyste środowisko czy stabilne więzi społeczne.
Przykładem jest raport „Doughnut Economics” autorstwa Kate Raworth, która proponuje wizję gospodarki zamkniętej w „pierścieniu” równowagi między potrzebami społecznymi a granicami środowiskowymi. Jak pisze:
„Naszym zadaniem jest stworzenie gospodarki, która pozwoli ludziom żyć godnie, nie przekraczając granic planety”. (Raworth, 2017)
Wyzwania globalne stawiają więc ekonomię szczęścia w centrum debaty o przyszłości świata.
Technologia a szczęście – błogosławieństwo czy przekleństwo?
Cyfrowa rewolucja diametralnie zmieniła nasze życie – od sposobu komunikacji po styl pracy. Internet, smartfony, media społecznościowe oferują nowe możliwości, ale niosą też wyzwania dla zdrowia psychicznego i poczucia satysfakcji.
Z jednej strony technologia umożliwia szybki dostęp do wiedzy i kontaktów, co dla wielu jest źródłem radości i wsparcia. Z drugiej jednak badania wskazują na rosnącą liczbę osób doświadczających lęku, depresji czy poczucia izolacji, szczególnie wśród młodszych pokoleń.
Profesor Sherry Turkle z MIT podkreśla:
„Technologia może nas łączyć, ale też izolować. Prawdziwe relacje są podstawą szczęścia, a cyfrowa komunikacja nie zastąpi kontaktu twarzą w twarz”. (Turkle, 2017)
W ekonomii szczęścia pojawia się więc nowa dziedzina badań nad wpływem cyfrowego świata na dobrostan. Eksperymenty pokazują, że ograniczenie czasu spędzanego w mediach społecznościowych może poprawić samopoczucie, a świadome korzystanie z technologii sprzyja równowadze psychicznej.
Edukacja szczęścia – klucz do lepszego życia?
Coraz częściej słyszymy, że szczęścia można się nauczyć. Programy edukacji emocjonalnej i pozytywnej psychologii zdobywają popularność na świecie i w Polsce. W Finlandii, znanej z wysokiego poziomu szczęścia, szkoły uczą dzieci nie tylko matematyki i języków, ale też umiejętności radzenia sobie ze stresem, empatii i pozytywnego myślenia.
Badania prof. Sonji Lyubomirsky pokazują, że nawet 40 proc. naszego szczęścia zależy od świadomych działań i nawyków (Lyubomirsky, 2007). Oznacza to, że nasze codzienne wybory – od wdzięczności po aktywność fizyczną – mają realny wpływ na dobrostan.
W Polsce pojawiają się pierwsze inicjatywy w tym zakresie – warsztaty, szkolenia i kursy z zakresu wellbeing oraz zdrowia psychicznego cieszą się rosnącym zainteresowaniem zarówno w szkołach, jak i w firmach.
Praca, pieniądze i szczęście – jak to się łączy?
Związek między dochodem a szczęściem jest skomplikowany. Badania pokazują, że do pewnego poziomu wzrost zarobków poprawia samopoczucie, ale powyżej tej granicy efekt jest minimalny (Kahneman i Deaton, 2010). Ważniejsze są stabilność zatrudnienia, warunki pracy i poczucie sensu.
Polski rynek pracy zmienia się dynamicznie – rośnie znaczenie elastycznych form zatrudnienia i pracy zdalnej, co wpływa na balans między życiem zawodowym a prywatnym. Jak zauważa dr Anna Zalewska: „Zadowolenie z pracy to jeden z kluczowych czynników szczęścia, dlatego inwestycje w kulturę organizacyjną i wellbeing przynoszą wymierne korzyści”. (Zalewska, 2021)
Polityka publiczna – kierunki zmian
W wielu krajach ekonomia szczęścia zaczyna wpływać na decyzje polityczne. Nowa Zelandia czy Finlandia to przykłady państw, które stosują wskaźniki dobrostanu obok tradycyjnych miar ekonomicznych.
W Polsce także dostrzega się potrzebę takiego podejścia. Prof. Witold Orłowski zwraca uwagę: „Polityka publiczna musi uwzględniać nie tylko wzrost gospodarczy, ale również zdrowie, edukację i więzi społeczne, które są fundamentem szczęścia”. (Orłowski, 2019)
Instytut Badań Strukturalnych przygotowuje analizy, które mogą pomóc w tworzeniu strategii społecznych i gospodarczych nastawionych na dobrostan.
Wyzwania i przyszłość
Mimo rosnącego zainteresowania ekonomia szczęścia stoi przed wieloma wyzwaniami: metodologicznymi (jak precyzyjnie mierzyć szczęście?), kulturowymi (różne definicje i wartości w różnych społeczeństwach) oraz praktycznymi (jak wdrożyć wnioski do polityki i biznesu?).
Jednak potencjał tej dziedziny jest ogromny. Coraz częściej mówi się o „ekonomii zrównoważonego szczęścia”, która łączy dobrostan jednostki z troską o planetę. Jak podsumowuje prof. Carol Graham:„Naszym celem powinno być budowanie społeczeństw, w których ludzie nie tylko żyją dłużej, ale przede wszystkim lepiej – szczęśliwiej”. (Graham, 2017)
PALADE: WOJNA O WPŁYWY?! KACZYŃSKI KONTRA MENTZEN!
Szczęście jako fundament rozwoju
Ekonomia szczęścia to już nie tylko moda, ale konieczność. W dobie niepewności, globalnych kryzysów i rosnących oczekiwań społecznych, zrozumienie i promowanie dobrostanu to podstawa zrównoważonego rozwoju.
Przypomnijmy słowa Arystotelesa, który ponad dwa tysiące lat temu zauważył:
„Szczęście jest sensem i celem życia, celem i końcem ludzkiego istnienia”.
Dzisiejsza nauka potwierdza te mądrości, pokazując, że szczęście to nie tylko subiektywne uczucie, ale mierzalny i wpływowy czynnik w rozwoju społeczeństw i gospodarek.
