Advertisement

Nawrocki a stabilność finansów publicznych

Z punktu widzenia walki politycznej w Polsce Karol Nawrocki zachowuje się racjonalnie, ale jest prezydentem i, przynajmniej teoretycznie, nie powinien patrzeć tylko przez pryzmat związanego z nim ugrupowania. 

Marek Zuber – ekonomista, Akademia WSB

Moim zdaniem deficyt całego sektora finansów publicznych w Polsce może być w tym roku wyższy, niż w rekordowym 2010 r. I nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie. Wtedy dobijaliśmy do 8 proc. PKB i było to spowodowane światowym kryzysem finansowym. Przypomnę, że deficyt nie powinien być większy niż 3 proc. PKB. Oczywiście mam na myśli uczciwie liczony deficyt, czyli obejmujący wszystko, co powinno się w nim zawierać. Czy czeka nas zatem dramat? Nie. Nie jesteśmy Grecją w 2011 r. Ale w kierunku Grecji coraz szybszymi krokami zmierzamy. Choć mamy jeszcze sporo czasu, żeby sytuację opanować. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że gdyby dzisiaj wydarzył się na świecie taki kryzys jak w 2008 r., to nasza sytuacja byłaby o wiele większym wyzwaniem. 

Dlaczego stan finansów publicznych nie napawa optymizmem? Z kilku powodów. Poprzednio rządzący realizowali wiele pomysłów i finansowali je z kilku źródeł. Na pewno bardzo ważny był szybki wzrost gospodarczy. To był świetny okres dla całej Europy, w szczególności Europy Środkowo – Wschodniej. PiS zwiększył także ściągalność podatków, ale z tego źródła wystarczało co najwyżej na 30 proc. zwiększonych wydatków. Takie są fakty potwierdzone w wypowiedziach władz ministerstwa finansów z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. No i wreszcie trzecie, główne źródło finansowania zwiększanych wydatków: cały czas mieliśmy dziurę w budżecie, cały czas pożyczaliśmy. Pomimo świetnego wzrostu gospodarki. 


Czy Polska jest zagrożona? Amb. Derlatka: „Boże, kto tam jest w MON-ie?


Teraz sytuacja gospodarcza jest trudniejsza. Dotyczy to całej Europy. Nie mamy wzrostu na poziomie 5 proc., a w 2023 r. otarliśmy się nawet o zero. Ściągalność podatków spadła, warto dodać, że spadła jeszcze przed objęciem rządów przez obecną koalicję. Ciążą nam koszty walki ze skutkami pandemii i musimy wydawać ogromne pieniądze na zbrojenia. Nie tylko zresztą na nie, bo wyzwania inwestycyjne w energetyce czy kolejnictwie są równie ogromne. 

I w tych realiach nowy prezydent mówi tak: „Obiecałem, więc teraz zrobię wszystko, żeby obietnice zrealizować”. Jeśli pomysły nie zostaną zrealizowane, powie zapewne: „Chciałem, ale oni nie chcą. Wiecie zatem jak głosować, żeby zrealizować je w przyszłości”. Czemu pomysły nie zostaną zrealizowane? Bo oznaczają one dodatkowy koszt na poziomie około 100 mld zł. A za realizacje budżetu odpowiada nie prezydent tylko rząd. 

Nawet jeśli uwzględnimy, że jak komuś zostanie więcej w kieszeni na przykład dzięki podniesieniu kwoty wolnej i więcej wyda, co da dodatkowy impuls wzrostu, czyli dodatkowe wpływy podatkowe, to i tak – moim zdaniem – musimy mówić o 70-80 mld zł, których w budżecie zabraknie. Czyli o kolejnych dwóch punktach procentowych więcej deficytu finansów publicznych w realiach 2025 r. w przypadku realizacji pomysłów Nawrockiego. 

Jak chce znaleźć te pieniądze nowy prezydent? Na razie słyszymy głównie o zwiększeniu ściągalności podatków. Ale nawet gdybyśmy płacili podatki jak Szwajcarzy, jedni z liderów pod względem uczciwości wobec państwa, to i tak 70 mld zł dodatkowo nie uzbieramy. 

Nawrocki z punktu widzenia walki politycznej w Polsce jest racjonalny. Działa zgodnie z interesem popierającej go partii. Trudno jednak uznać, że jest to działanie odpowiedzialne. Rodzi się pytanie, czy tak właśnie powinien postępować prezydent? Czy nie powinien brać pod uwagę także na przykład sytuacji finansów publicznych? 

Najnowsze

Bitcoin i złoto w portfelu

15 proc. portfela powinno znajdować się w Bitcoinie i złocie – twierdzi najlepszy na świecie eksperta ds. cykli zadłużenia. Nikt nie zapłacił więcej...

MŚP w Polsce coraz bliżej cyfrowego przełomu

Małe i średnie firmy w Polsce coraz wyraźniej przyspieszają cyfrową transformację, inwestując w chmurę i nowe technologie. Jednak w...

Między nauką, społeczeństwem a codziennością

Z dr Moniką Jasińską z Uniwersytetu w Siedlcach, rozmawia Katarzyna Mazur Zacznijmy od historii i definicji. Mówimy o ekonomii szczęścia – terminie, który coraz częściej się...

Nauka z ludzką twarzą, czyli jak młodzi zmieniają świat

W świecie, który pędzi naprzód w rytmie technologicznych nowinek, łatwo jest zapomnieć, po co właściwie jest nauka. W pogoni za innowacją,...

Ekonomia szczęścia: ile radości można kupić?

Ekonomia kojarzy się nam zwykle z giełdowymi wykresami, kursami walut, codziennymi zakupami czy danymi z rynku pracy. A szczęście? Z filiżanką kawy w sobotni,...