Advertisement

Z garażu do gwiazd

Dziadek i ojciec nauczyli go ciężkiej pracy, zaradności, samodzielności i odwagi w podejmowaniu ryzyka. Jeff Bezos, założyciel Amazona najwyraźniej wziął sobie ich lekcje do serca. Najpierw stworzył giganta e-commerce przynoszącego miliardowe dochody, potem sam stanął na czele najbogatszych tego świata. Teraz nie zamierza się zatrzymać. Idzie, a właściwie leci dalej, i podbija kosmos.

Anna Sochocka

Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje – tak głosi popularne przysłowie. W wielu przypadkach to powiedzenie się sprawdza, a Jeff Bezos z pewnością do tej grupy należy. Jak sam mówi, kładzie się wcześniej spać, wstaje wcześnie, ale – w odróżnieniu od wielu biznesmenów – nie sięga od razu po smartfon, żeby nerwowo sprawdzać notowania giełdowe.

Niekorzystanie z telefonu z rana to jedna z zasad, jakie panują w domu Bezosa. Zamiast tego poświęca godzinę dziennie na – jak sam to określa – szwendanie się, i najwyraźniej lubi o tym mówić. O swojej porannej rutynie opowiadał m.in. podczas przemówienia w Economic Club of Washington czy w czasie mowy skierowanej do studentów Princeton, swojej macierzystej uczelni. Temat rozwinął nawet w jednej ze swoich książek „Nie bój się błądzić” z 2021 r.

„Z rana lubię się po prostu poszwendać. Wstaję wcześnie, ponieważ wcześnie chodzę spać. Lubię poczytać gazetę, napić się kawy i zjeść śniadanie z moimi dziećmi, zanim pójdą do szkoły. Dlatego czas na »obijanie się« jest dla mnie bardzo ważną częścią dnia. Z tego samego powodu moje pierwsze spotkania umawiam dopiero na dziesiątą rano” – napisał. Podobno dzięki takim porankom zwiększa się jego poziom energii i zdolność podejmowania decyzji przez cały dzień.

Szczyt szczytów

Czy to tajemnica jego sukcesu? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Pewne jest to, że – w przeciwieństwie do całej rzeszy zwykłych śmiertelników, którzy też wstają rano – 61-letni obecnie Bezos może sobie na to po prostu pozwolić, bo nawet gdyby w tym czasie spał, to jego majątek i tak powiększa się z godziny na godzinę.

Kiedy w sierpniu 2023 r. Amazon podał swoje kwartalne wyniki sprzedaży, będące znacznie powyżej oczekiwań analityków, akcje firmy mocno poszybowały w górę. Wraz z wyceną akcji wzrosła też wycena założyciela firmy. Magazyn „Forbes” pokusił się wtedy o wyliczenie, z którego wynika, że w ciągu tego jednego dnia jego majątek rósł w tempie 200 mln dol. na minutę, co dało w sumie 12 mld dol. w ciągu dnia. Dzięki temu Bezos uplasował się na drugiej pozycji Bloomberg Billionaires Index wśród „świętej trójcy” najbogatszych tego świata.

W lutym tego roku wciąż zresztą na niej był. Z szacunków Bloomberg Billionaires Index z 3 lutego 2025 r. wynika, że Jeff Bezos ma nieco ponad 256 mld dol. Palmę pierwszeństwa wg Bloomberga tego dnia dzierżył szef Tesli, SpaceX i platformy X Elon Musk i jego – nomen omen – kosmiczne 433 mld dol. Założyciela Amazona dogania szef Facebooka Mark Zuckerberg (243 mld dol.) z majątkiem w wysokości 216 mld dol. Dalej na liście mamy takie nazwiska jak Bernard Arnault (LVMH Moet Hennessy Louis Vuitton, 194 mld dol.), Larry Ellison (Oracle, 197 mld dol.), Larry Page i Sergey Brin (współzałożyciele Google – 181 i 170 mld dol.), Bill Gates (Microsoft, 165 mld dol.), inwestor Warren Buffett (147 mld dol.). Pierwszą dziesiątkę zamykał Steve Ballmer (Microsoft, 145 mld dol).

To oczywiście kwoty „około”, czyli plus minus kilka milionów. Zestawienie Bloomberga zmienia się codziennie po zamknięciu giełdy w Nowym Jorku, a różnice z dnia na dzień mogą wynieść po kilka miliardów dolarów.

Czym skorupka…

Sukces założyciela Amazona nie przyszedł jednak ani z dnia na dzień, ani tak po prostu. Mówiąc o Jeffie Bezosie, nie można bowiem pominąć kwestii jego dzieciństwa i wychowania.

Swoją drogę na szczyt zaczynał niewinnie, jako zwyczajny chłopak. Urodził się 12 stycznia 1964 r. w Albuquerque w Nowym Meksyku jako syn Jacklyn Gise Jorgensen i Teda Jorgensena. Gdy miał cztery lata, został oficjalnie uznany przez drugiego męża matki, kubańskiego imigranta Miguela „Mike’a” Bezosa i przyjął jego nazwisko.

Biologiczny ojciec Jeffreya nie odegrał w życiu chłopaka praktycznie żadnej roli. O tym, że jego syn żyje, ma się dobrze, a w dodatku jest sławny i bogaty, dowiedział się od Brada Stone’a, dziennikarza magazynu „Bloomberg Businessweek”, który odnalazł go, gdy zbierał materiały do książki „Jeff Bezos i era Amazona. Sklep, w którym kupisz wszystko”. Książka została wydana w 2013 r. i jest pierwszą autoryzowaną biografią Bezosa.

Faktycznie Jeffa wychowywał go więc Miguel „Mike” Bezos, emigrant z Kuby, który przyleciał do Stanów Zjednoczonych w wieku 16 lat po tym, jak rząd Fidela Castro przejął majątek jego rodziców. Tam skończył szkołę i dostał stypendium w Albuquerque, gdzie ukończył studia licencjackie w zakresie inżynierii komputerowej. Podczas studiów poznał matkę Jeffa, ożenił się z nią i oficjalnie adoptował Jeffa. Potem przez ponad 32 lata pracował w Exxon Mobil na różnych stanowiskach inżynieryjnych i kierowniczych w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Obecnie jest milionerem i filantropem.

Mike Bezos wpoił Jeffowi, jak ważne są odpowiedzialność i edukacja. Jak podobno często powtarza Bezos, „twoje wykształcenie zawsze należy do ciebie – gdy już je zdobędziesz, nikt ci go nie odbierze”. Nauczył go też odpowiedzialności i wartości ciężkiej pracy.

Podobnymi wartościami kierował się dziadek Bezosa, ojciec jego matki, niejaki Lawrence Preston Gise. Podczas wojny służył w marynarce Stanów Zjednoczonych, po wojnie trafił do Komisji Energii Atomowej, potem do Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Departamencie Obrony (ARPA, następnie DARPA). Kiedy odszedł na emeryturę, zmienił się w kowboja z krwi i kości, i właśnie na jego ranczo w Teksasie jeździł mały Jeff.

– Pomagałem naprawiać wiatraki, szczepić bydło i wykonywać inne prace domowe. Oglądaliśmy też opery mydlane każdego popołudnia, szczególnie „Dni naszego życia” – mówił studentom Princeton w 2010 r. – Moi dziadkowie należeli do Caravan Club, grupy właścicieli przyczep kempingowych Airstream, którzy podróżują razem po USA i Kanadzie. Co kilka lat dołączaliśmy do karawany. Kochałem i czciłem moich dziadków i naprawdę czekałem na te wycieczki – opowiadał.

Jak mówił, w wieku 10 lat uwielbiał liczyć. Podczas jednej z podróży usłyszał w radiu informację o tym, że każdy papieros zabiera palaczowi kilka minut życia. Jako że jego babcia paliła w samochodzie, a on tego nienawidził, zaczął obliczać. – Po kilku minutach wsadziłem głowę do przodu samochodu, poklepałem babcię po ramieniu i z dumą oznajmiłem: „Przy dwóch minutach na zaciągnięcie się skróciłaś sobie życie o dziewięć lat!”. Spodziewałem się, że zostanę pochwalony za moją inteligencję i umiejętności arytmetyczne. Ale mój dziadek spojrzał na mnie i po chwili milczenia łagodnie i spokojnie powiedział: „Jeff, pewnego dnia zrozumiesz, że trudniej być miłym niż mądrym”.

Dziadek ewidentnie miał rację. Bezos słynie bowiem z tego, że dla ludzi nie jest – delikatnie mówiąc – uprzejmy. Wiedzę zaś oraz smykałkę do interesów zdecydowanie opanował w doskonałym stopniu.

Być jak MacGyver

Bezos uczęszczał do River Oaks Elementary School w Houston, a później do Miami Palmetto High School. Wcześnie zainteresował się techniką, uwielbiał wynalazki i miał wrodzony talent do majsterkowania przy gadżetach i tworzenia innowacyjnych urządzeń.

Zamienił garaż rodziców w warsztat i montował różne urządzenia w całym domu. Zbudował budzik zasilany energią słoneczną, skonstruował domowego robota elektrycznego, który krążył po podwórku jego rodziny, i opracował mechanizm do odpalania fajerwerków z okna swojej sypialni.

Zaczął też zarabiać. W wieku 12 lat sprzedawał ręcznie robione kartki świąteczne i spersonalizowane zestawy pieczątek gumowych swoim sąsiadom. Jako 16-latek pracował przez lato w McDonald’s. Podobno tego nienawidził. Jak jednak przyznaje, ta praca sporo mu dała. – Możesz nauczyć się odpowiedzialności w każdej pracy, jeśli traktujesz ją poważnie. Wiele się uczysz jako nastolatek pracujący w McDonald’s. Różni się to od tego, czego uczysz się w szkole. Nie można lekceważyć wartości takiego doświadczenia! – mówił w magazynie „Wired”. Dwa lata temu na swoim profilu na Twitterze opublikował zaś zdjęcie, na którym je hamburgera wraz z podpisem: „Moja pierwsza praca. I wciąż ten sam wspaniały burger. Szczęśliwej niedzieli!”. Sentyment najwyraźniej pozostał.

Zawsze wśród najlepszych

Zamiast jednak smażyć frytki, wolał zająć się przyjemnym i pożytecznym zarazem i następnego lata uruchomił swój pierwszy biznes – obóz edukacyjny dla młodszych dzieci o nazwie The DREAM
Institude. Pobierali 600 dol. od osoby i uczyli dzieciaki. Jak podawał magazyn „Wired”, wśród lektur, które omawiali, były m.in. takie książki, jak „Podróże Guliwera”, „Wyspa skarbów” czy „Władca pierścieni”.

Po szkole średniej wybrał Princeton, jedną z najstarszych i najlepszych szkół wyższych na świecie. Badania są prowadzone w czterech szerokich dyscyplinach – naukach humanistycznych, przyrodniczych, społecznych oraz inżynierii i nauk stosowanych, i właśnie tę dziedzinę wybrał oczywiście Jeff Bezos. Najpierw studiował fizykę, ostatecznie zdecydował się na elektrotechnikę i informatykę.

Studia ukończył w 1986 r. Jako absolwent ze znakomitym wykształceniem dostawał propozycje pracy m.in. z Intela i Bell Labs, ale wybrał zatrudnienie w telekomunikacyjnym start-upie Fitel. Praca ta wymagała od niego cotygodniowego latania między Nowym Jorkiem a Londynem. – To nie jest właściwy sposób organizacji firmy typu start-up – powiedział „Wired” w 1999 r.

Szybko przeszedł do branży finansowej. Najpierw pracował w Bankers Trust, a później w funduszu hedgingowym D.E. Shaw & Co. W 1990 r. został tam najmłodszym wiceprezesem.

W tym czasie się ożenił. Co do swojej wybranki miał konkretne wymagania. Miała być zaradna. – Naprawdę chciałam kogoś zaradnego – zwierzył się „Wired”. – Ale nikt nie wie, co masz na myśli, mówiąc: „Szukam zaradnej kobiety”. Jeśli powiem komuś, że szukam kobiety, która może mnie wydostać z więzienia w Trzecim Świecie, ma coś, na czym może się oprzeć! Życie jest za krótkie, żeby zadawać się z ludźmi, którzy nie są zaradni – śmiał się.

Najzaradniejszą z zaradnych okazała się być MacKenzie Scott Tuttle, koleżanka z biura. Wzięli ślub w 1993 r. Dopiero rok po tym wydarzeniu Jeff poinformował ją, że zamierza zmienić ich życie.

A co by było, gdyby…

W świecie finansów – mimo że sprawdzał się tam doskonale – czegoś mu jednak brakowało, bo zaczął rozglądać się za innym sposobem na życie. Zainteresowało go nowe, wówczas dopiero raczkujące zjawisko o nazwie World Wide Web.

Bezos dowiedział się, że korzystanie z internetu rosło o 2,3 tys. proc. rocznie, a ponieważ nigdy nie spotkał się z niczym, co rozwijałoby się w takim tempie, postanowił to wykorzystać.

Przyglądał się temu, analizował, aż przepadł na dobre, i nawet to, że sam D.E. Shaw próbował wybić mu pomysł z głowy, nic nie dał. – Zabrał mnie na długi spacer po Central Parku, uważnie mnie wysłuchał i w końcu powiedział: „To brzmi jak naprawdę dobry pomysł, ale byłby jeszcze lepszy dla kogoś, kto nie ma już dobrej pracy”. Ta logika miała dla mnie sens. Przekonał mnie, żebym pomyślał o tym przez 48 godzin, zanim podejmę ostateczną decyzję. Po długim namyśle wybrałem mniej bezpieczną ścieżkę, aby podążać za swoją pasją i jestem dumny z tego wyboru – opowiadał w Princeton w 2010 r.

– Pomysł stworzenia internetowej księgarni z milionami tytułów – czegoś, co po prostu nie mogłoby istnieć w świecie fizycznym – był dla mnie bardzo ekscytujący. Właśnie skończyłem 30 lat i byłem żonaty od roku. Powiedziałem mojej żonie, że chcę rzucić pracę i zrobić coś szalonego, co prawdopodobnie nie wypali, ponieważ większość start-upów tego nie robi, i nie byłem pewien, co się stanie później. MacKenzie powiedziała mi, że powinienem to zrobić. Zawsze chciałem zostać wynalazcą, a ona chciała, żebym podążał za swoją pasją – zwierzył się studentom.

Myśleć, myśleć, myśleć…

Na handel książkami zdecydował się po długim namyśle. Najpierw Bezos rozważał inne produkty, które można by sprzedawać w sieci. Po dokładnych analizach pozostały mu dwa – książki albo płyty CD. Znów policzył. Książek było na rynku cztery razy więcej niż płyt, więc dystrybucja wydawała się łatwiejsza. Co ciekawe, w tamtym okresie zapisał się nawet na kurs ich sprzedawania.

Następnie musiał podjąć decyzję co do lokalizacji firmy. Mógł ją oczywiście założyć w Nowym Jorku, ale znów obliczył i wyszło mu, że na start – choćby ze względów podatkowych – lepsze będzie Seattle.

Miasto pociągało Bezosa z jeszcze jednego powodu – była to wówczas mekka amerykańskich spółek technologicznych. – Zlokalizowałem Amazon w Seattle ze względu na Microsoft – przyznał w przemówieniu w Economic Club of Washington w 2018 r. – Myślałem, że ta duża pula talentów technicznych zapewni dobre miejsce do rekrutacji utalentowanych ludzi i okazało się, że to prawda. Więc to nie jest zupełny przypadek.

Także wybór nazwy był poprzedzony głębokim namysłem. Na początku firma miała nazywać się Cadabra. Może i brzmiało ładnie, i kojarzyło się z czarami, ale gdy Jeff przedstawił ją swojemu pierwszemu prawnikowi, tamten zrozumiał to jako „cadaver”, czyli po angielsku zwłoki.

Zdecydował się wreszcie na Amazon. Raz, że nazwa zaczynała się na A (a strony internetowe w owym czasie plasowały się w wyszukiwarce w porządku alfabetycznym), dwa – kojarzyła się z największą rzeką świata, więc doskonale pasowała do wizji firmy, którą już wtedy miał w głowie jej założyciel.

Co ciekawe, o prawa do nazwy upomniał się w 2003 r. gubernator brazylijskiego stanu Amazonas Wilson Lima. – Amazon używa nazwy Amazonas i Amazonia. Ile za to dostaniemy? Chcemy wiedzieć – mówił na łamach tamtejszego serwisu informacyjnego O Globo. – Dostarczasz miliony produktów i masz największy park logistyczny na świecie. A ja? Ja oczyszczam powietrze dla całej planety i mam największą na świecie bioróżnorodność i lasy deszczowe – grzmiał zaś na filmie skierowanym do Bezosa i udostępnionym na Instagramie. Zapowiadał też, że poruszy tę kwestię na szczycie COP28, ale jeśli nawet się tak stało, nic to w kwestii Amazona nie zmieniło.

Wszystkie ręce na pokład

Uruchomienie księgarni, która z czasem miała się stać gigantem świata e–commerce, nie byłoby możliwe, gdyby nie rodzice jej założyciela. Bezos, owszem, dysponował własnymi pieniędzmi, ale mógł wystartować dopiero wtedy, gdy – najwyraźniej też wierząc w jego wizję – pożyczyli mu pieniądze. W zamian za 6 proc. udziałów dostał od nich podobno dokładnie 245 573 dol.

Oficjalnie Amazon został założony w lipcu 1994 r. Bezos zatrudnił swojego pierwszego pracownika Shela Kaplana. Razem zbudowali witrynę wokół ogromnych katalogów cyfrowych, których dystrybutorzy książek zaczęli używać w latach 80. Siedziba firmy znajdowała się w garażu domu. Tam właściciel i trzej pracownicy pisali oprogramowanie, potem ze znajomymi testowali wymyślone rozwiązania. Podobno urządzenia i komputery zużywały tyle prądu, że Bezos i jego żona mieli problem z włączeniem suszarki.

Pierwsza książka – „Fluid Concepts and Creative Analogies: Computer Models of the Fundamental Mechanisms of Thought” Douglasa Hofstandera – została sprzedana w lipcu 1995 r. Towarzyszył temu dźwięk dzwonka, który Bezos i Kaplan zainstalowali w garażu i który obwieszczał każdą sprzedaż. Po kilku tygodniach dzwonek odzywał się tak często, że musieli go zdemontować. Po miesiącu miesiącach sprzedawali nie tylko w USA, ale także w 45 krajach świata.

– Pod względem operacyjnym byliśmy żałośnie nieprzygotowani do obsługi takiej ilości – przyznawał Bezos w jednym z wywiadów. W firmie pracowało zaledwie 10 osób, które robiły wszystko – programowali, przygotowywali zamówienia, pakowali, wysyłali. Z czasem zmienili niewielkie biuro na magazyn, otworzyli duże centrum dystrybucji, zatrudnili ludzi. Teraz dla Amazona pracuje kilka tysięcy osób praktycznie na całym świecie.

Sklep ze wszystkim

W 1997 r. Amazon wszedł na NASDAQ – giełdę papierów wartościowych spółek technologicznych i zebrał 75 mln dol. Bezos inwestował, szukał nowych rozwiązań. Wartość rosła, ale firma dochodów nie przynosiła. Inwestycje wreszcie się opłaciły, bo dwa lata później była już warta 6 mld dol. W 2020 r. wartość przekroczyła 1,5 bln dol., a jej roczne przychody wyniosły ponad 386 mld dol. Wg danych Stock Analisys 5 stycznia 2025 r. Amazon jest teraz wyceniany na 2,36 mld dol., co daje wzrost o 48,06 proc. w ciągu roku.

Takie wyniki nie byłyby możliwe do osiągnięcia, gdyby nie pasja, wizja, determinacja i innowacyjność założyciela firmy, który od samego początku chciał zrobić z Amazona sklep, w którym można kupić wszystko. – Myślę, że wspaniałe w ludziach jest to, że ciągle coś ulepszamy. A więc jeśli przedsiębiorcy i wynalazcy podążają za swoją ciekawością i podążają za swoimi pasjami i coś wymyślą, to wymyślą, jak to zrobić – mówi Bezos.

Rzeczywiście. Książki, od których wszystko się zaczęło, stanowią teraz tylko ułamek oferty firmy. Bezos szybko rozszerzył asortyment o zabawki, kosmetyki, w zasadzie wszystko, co da się sprzedać. Na samej sprzedaży nie poprzestał, miał bowiem ambicje dać ludziom coś pod własną marką. Choćby taką książkę, ale jednak nie książkę.

Pierwszy Kindle ujrzał światło dzienne w 2007 r., niedługo po tym, jak na rynku pojawił się iPhone. Czytnik był drogi – kosztował 399 dol. – duży i niezbyt ładny, ale i tak zapas rozszedł się w niecałe 6 godzin od rozpoczęcia sprzedaży .

– Naszym marzeniem jest forma czytnika podobna do kartki papieru. Cienko i lekko, a zarazem elastycznie i trwale. Jeszcze nie jesteśmy na tym etapie rozwoju, ale już naprawdę wiele się nauczyliśmy i to zdecydowanie nie jest nasze ostatnie słowo – mówił Charlie Tritschler, pierwszy product manager Kindle’a.

Kolejne modele były więc dużo mniejsze i ładniejsze, ale co najważniejsze – a takie było założenie – miały służyć tylko do pobierania książek i ich czytania, a nie do efektów specjalnych.

Czytelnicy tę prostotę pokochali. Nie pokochali za to produktu o nazwie Amazon Fire Phone. Zapowiadane jako rewolucja w świecie smartfonów, miało zdeklasować konkurencję, czyli Apple, wyświetlaczem 3D. Nie wyszło. Sprzedało się zaledwie kilkadziesiąt tysięcy urządzenia, a Bezos stracił na tym pomyśle 170 mln dol.

Kłopoty sprawił też projekt uruchomiony w 2014 r. o nazwie Alexa. CNET opisał go jako coś z serialu sci-fi „Star Trek”. „Komputer Świat” zwiastował produkt jako „przyszłość każdego domu”. Zamiast sukcesu pojawiły się doniesienia o tym, że Alexa omyłkowo wysyła nagrania głosowe do niewłaściwej osoby lub że pracownicy Amazona potajemnie podsłuchują prywatne rozmowy. Efekt zamieszania? Największe zwolnienia odpowiedzialnych za system osób w historii firmy.

Byle do przodu

Bezos się jednak nie poddaje. Wyznaje bowiem filozofię, że porażki to po prostu są wpisane w rozwój firmy. – Jedną rzeczą, którą powtarzam ludziom, jest to, że jeśli zamierzasz zrobić coś nowego lub innowacyjnego, musisz być gotowy na to, że będziesz źle zrozumiany – mówi.

Dla niego liczyło i liczy się to, żeby wciąż robić coś niebanalnego. Ciągle rozszerza więc działalność Amazona. W grudniu 2013 r. wymyślił eksperymentalną inicjatywę zwaną Amazon Prime Air, czyli dostawę przesyłek za pomocą dronów, co miało skrócić czas dostaw przesyłek do klientów mieszkających blisko centrów logistycznych do 30 minut. W tym samym czasie za 250 mln dol. kupił dziennik „The Washington Post”, choć, jak przyznawał w wywiadzie dla „Business Insider”, nie zna się na mediach drukowanych. Uznał jednak, ze skoro zna się na internecie, to powinno wystarczyć.

W 2017 r. ogłosił, że Amazon przejął sieć sklepów spożywczych Whole Foods za 13,7 mld dol w gotówce. W sklepach stacjonarnych wprowadził technologię „Just Walk Out”, umożliwiającą robienie zakupów bez potrzeby tradycyjnego kasowania towarów – klienci mogą po prostu wziąć produkty, a koszty zakupów są naliczane automatycznie dzięki sensorom i kamerom.

Automaty działają oczywiście także w centrach dystrybucyjnych, również tych w Polsce. – Postępy w zakresie sztucznej inteligencji umożliwiają płynną integrację, co pozwala nam zwiększać produktywność w obiektach logistycznych nowej generacji o ok. 25 proc. Dzięki temu możemy obsługiwać klientów bardziej efektywnie, jednocześnie wspierając pracowników w ich codziennych zadaniach – mówi Scott Dresser, wiceprezes Amazon Robotics.

Ziemia to za mało

Jeff Bezos od dzieciństwa marzył o kosmosie, fascynował się nim, od kiedy jako dziecko zobaczył lądowanie na Księżycu Apollo 11. – Kiedy byłem w czwartej klasie, ja i moi przyjaciele Dean i Kyle, którzy mieszkali obok, kilka domów dalej, w Houston w Teksasie, graliśmy w „Star Treka” prawie każdego dnia, i kłóciliśmy się o to, kto zostanie kapitanem Kirkiem, a kto Spockiem, a ktoś też grał na komputerze. I to było naprawdę zabawne — mieliśmy małe tekturowe phasery i tekturowe tricordery. To były dobre dni – wspominał w jednym z wywiadów.

Kiedy więc, jak nie teraz, gdy można sobie na to pozwolić? W 2000 r. Bezos powołał do życia spółkę Blue Origin, która od początku pracowała nad statkiem suborbitalnym, zdolnym do osiągnięcia wysokości ponad 100 km nad powierzchnią Ziemi. Docelowy statek o nazwie New Shepard (nazwa pochodzi od nazwiska Alana Sheparda, amerykańskiego astronauty, który w 1961 r. dokonał pierwszego kosmicznego lotu suborbitalnego) miał być wykorzystywany przede wszystkim w celach turystyki kosmicznej. 

Swoimi prognozami dotyczącymi przyszłości i planami dotyczącymi Blue Origin oraz wpływowi podboju kosmosu na możliwość uratowania Ziemi podczas 2021 Ignatius Forum. – Przez kolejne setki lat ludzie będą rodzić się w kosmosie. To właśnie przestrzeń kosmiczna stanie się ich pierwszym domem – dodał Bezos. – Będą rodzić się i żyć w kosmicznych koloniach. Ziemię będą odwiedzać tak jak my dzisiaj odwiedzamy np. park narodowy Yellowstone – powiedział.

Pierwszy w pełni udany lot bezzałogowy rakiet z Blue Origin odbył się w 2015 r., załogowy – 20 lipca 2021. – Chcę wziąć udział w tej operacji, ponieważ lot w kosmos jest czymś, o czym marzyłem całe życie – powiedział Bezos w filmie opublikowanym miesiąc przed startem na jego Instagramie. – Ta przygoda to dla mnie naprawdę wielka sprawa.

Na pokładzie znalazł się najmłodszy astronauta w historii Oliver Daemen (18 lat), najstarsza astronautka w historii Wally Funk, Jeff Bezos i jego brat Mark. Przy okazji sam Bezos ustanowił rekord – w momencie lotu w kosmos był uważany za najbogatszego (pod względem majątku finansowego) człowieka na Ziemi. 

Teoretycznie można było dołączyć do zespołu. Zaproszenie dostał nawet aktor Tom Hanks i może by poleciał, gdyby – jak zdradził w programie Jimmiego Kimmela – nie musiał za to zapłacić. – To kosztowało jakieś 28 mln dol. czy coś takiego – powiedział Hanks. – Radzę sobie dobrze, Jimmy, ale nie ma mowy, żebym płacił 28 baniek – śmiał się aktor.

Nie wszystkim wymarzona przygoda Bezosa się spodobała. Na portalu Change.org pojawiła się petycja zatytułowana „Nie pozwól Jeffowi Bezosowi wrócić na Ziemię”. Jej autor, niejaki Jose Ortiz w opisie napisał, że Bezos jest „złym władcą, dążącym do globalnej dominacji. Przyszłość ludzkości jest w naszych rekach”. Pod apelem podpisało się prawie 200 tys. osób.

Bezos jednak wrócił i wciąż pracuje nad podbojem odległych planet. 16 stycznia 2025 r. Blue Origin przeprowadziła udany start rakiety New Glenn. Rakieta o wysokości ok. 100 m, nazwana na cześć amerykańskiego astronauty Johna Glenna (1921–2016), z powodzeniem wystartowała z kosmodromu Cape Canaveral w amerykańskim stanie Floryda. 

To kolejny etap w rywalizacji z firmą SpaceX w branży kosmicznej. Firma należąca do miliardera technologicznego Elona Muska od lat wykonuje loty dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA i innych klientów, głównie za pomocą rakiety Falcon Heavy. 

Nie taki święty

Biorąc pod uwagę upór i nieustępliwość Bezosa, można być pewnym, że tak łatwo się nie podda. Jest bowiem odporny i na konkurencję, i na niepochlebne opinie, a tych także nie brakuje.

Fala krytyki wylała się na niego np. w 2022 r., kiedy w mediach pojawiła się informacja o tym, że część zabytkowego mostu w Rotterdamie ma zostać rozebrana, żeby na rzece mógł się zmieścić jacht budowany przez Bezosa (część komponentów do jego konstrukcji wyprodukowano zresztą w Polsce). Agencja informacyjna AFP cytowała wtedy biuro burmistrza, który miał powiedzieć, że do realizacji tego planu skłoniły go miejsca pracy stworzone przy budowie statku. 

Krytykowano także romans Bezosa, który – jeszcze podczas małżeństwa z MacKenzie Scott – zaczął spotykać się z Lauren Sanchez, dziennikarką i producentką telewizyjną. Ostatecznie małżeństwo Bezosa zakończyło się rozwodem w 2019 r. Sanchez oficjalnie została narzeczoną miliardera, Scott dostała 25 proc. udziałów Bezosa w Amazonie i rozwinęła działalność pisarską i filantropijną.

Szydzono również z tego, że kupił najdroższą posiadłość w tzw. bunkrze miliarderów – specjalnej enklawie usytuowanej na sztucznej wyspie w rejonie Miami. By zostać sąsiadem gwiazd i innych bogaczy tego świata wg ustaleń NBC News wydał rekordowe 68 mln dol.

Balance? Jaki balance?

Największe gromy spadają jednak na Bezosa po tym, jak na światło dzienne wychodzą kolejne „tajemnice” na temat tego, jak traktuje swoich pracowników. Bo z jednej strony od zawsze deklaruje, że chce być firmą, która najbardziej na świecie dba o swoich klientów, ale w tym dbaniu nie zawierają się chyba pracownicy.

Delikatnie mówiąc, dla Jeffa Bezosa pojęcie work-life balance raczej nie istniało i – jak twierdzą niektórzy – nie istnieje do dziś.

Już na początku działalności Amazona Bezos wymagał od swoich pracowników pełnego zaangażowania, a wręcz niemal całkowitego poświęcenia. We wspomnianej książce Brada Stone’a możemy przeczytać np. anegdotę o tym, jak jeden pracowników pracował od rana do nocy przez osiem miesięcy. W tym czasie zdążył zapomnieć o samochodzie, a także o poczcie. Gdy wreszcie przejrzał korespondencję, wśród listów znalazł stertę mandatów, informację o odholowaniu samochodu, a wreszcie o tym, że zostało sprzedane na aukcji.

W kolejnych latach w mediach pojawiały się kolejne „rewelacje”. W 2006 r. np. tymczasowy pracownik z centrum dystrybucyjnego w Kansas zamieszkał pod stosem pustych palet. Niezauważony przez nikogo spał na łóżku zrobionym z produktów z przesyłek Amazona i kradł z nich jedzenie.

Mimo że Amazon zatrudnia wielu pracowników sezonowych, to czas przedświąteczny jest nadal bardzo stresującym okresem dla zespołu. Na początku pierwszej dekady XXI w. menedżer operacji Jeff Wilke pozwalał każdej zatrudnionej osobie, która zrealizowała postawiony przed nią cel, zamknąć oczy i nakrzyczeć na niego przez telefon.

Bezos surowo traktuje też współpracowników wyższego szczebla i znany jest ze swoich wybuchowych czy sarkastycznych zachowań wobec innych, jeśli nie jest zadowolony z tego, co robili. Miał podobno zatrudnić trenera, by ten pomógł mu okiełznać jego zachowanie. „Podczas jednego z niezapomnianych spotkań Bezos dał niemiłą reprymendę [Diane] Lye i jej współpracownikom, mówiąc im, że są głupi i że powinni wrócić za tydzień, kiedy dowiedzą się, co robią. Potem zrobił kilka kroków, obrócił się i wypalił: »Ale świetna robota«” – pisze Brad Stone.

Co dalej, panie Bezos?

Jedni go więc nienawidzą, inni kochają. Czy się to jednak komuś podoba, czy nie, nie można zaprzeczyć, że Jeff Bezos zrobił coś naprawdę wielkiego – stworzył gigantyczną maszynę, która zmieniła postrzeganie handlu w internecie i tak realizuje kolejne przełomowe projekty.

Stary rok Bezos zakończył z majątkiem przekraczającym 250 mld dol. a choć od 2021 r. nie stoi już na czele Amazona, jego „dziecko” – jego akcje zresztą też – ma się doskonale. W grudniu zapowiedział, że bierze ślub i będzie to najdroższe wesele w dziejach, na które zamierza wydać 600 mln dol.. W styczniu świętował 61. urodziny i wysłał rakietę w kosmos. Co będzie dalej?

Może sprawdzą się słowa, które wygłosił w Princeton prawie 15 lat temu: – Kiedy będziesz miał 80 lat i w chwili spokojnej refleksji będziesz opowiadał tylko dla siebie najbardziej osobistą wersję historii swojego życia, najbardziej zwarta i znacząca będzie ta seria wyborów, których dokonałeś. Ostatecznie to my jesteśmy naszymi wyborami. Zbuduj sobie wspaniałą historię. Dziękuję i powodzenia!

Najnowsze

Oczy szeroko zamknięte – czy w Polsce istnieje zrównoważony rozwój?

Nie ma we współczesnym biznesie bardziej nadużywanego hasła niż „zrównoważony rozwój”. Co roku wschodzące gwiazdy lokalnych gospodarek prześcigają się...

Kolejna stracona szansa na promocję Polski

Arkadiusz Bińczyk, ekspert medialny i popularyzator historii, współautor książek „Poczet Przedsiębiorców Polskich. Od Piastów do 1939 roku”, „Świat Szlachty...

Branża budowlana ma dość

Polskie firmy budowlane muszą walczyć w przetargach z firmami azjatyckimi, które nie są zobowiązane do spełniania krajowych i unijnych rygorów. W dodatku faktyczny...

PERSONALIA

Agnieszka Krupa, nowym dyrektorem zarządzającym Allianz Partners Polska Agnieszka Krupa przejmie stery lidera na rynku usług assistance w Polsce od 1 kwietnia...

Panorama Inwestycje

Trwa nabór wniosków do programu dopłat do elektryków Z początkiem lutego ruszył program „NaszEauto”, przeznaczony na 1,6 mld zł dopłat do zakupu...