Z Karoliną Pilawską, adwokatem, wspólnikiem w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci, rozmawiała Katarzyna Mazur.
Dużo mówi się w przestrzeni medialnej o kolejnych orzeczeniach, które wzmacniają frankowiczów w ich dochodzeniu swoich praw w sprawach z bankami, niewiele zaś o tak zwanych złotówkowiczach. Czy jest szansa, że obie te grupy kredytobiorców będą się wspierać, będą partnerami w walce o prawa konsumentów?
Wydaje się, że tak. Ta przyjaźń pomiędzy frankowiczami a złotówkowiczasami była dość trudna, ponieważ jeszcze do niedawna, dopóki złotówkowicze nie znaleźli się w takiej sytuacji, w jakiej są teraz, nie do końca rozumieli problem frankowiczów. I często zdarzało się, że mówili, że przecież frankowicze wiedzieli, jaką umowę podpisywali, więc teraz powinni te kredyty spłacać i absolutnie nie mają prawa walczyć w sądach. Dziś, mimo tej krytyki, frankowicze już swoje ścieżki w sądach przetarli, 90 proc. spraw jest przez nich wykrywanych, umowy są uznawane za nieważne. I teraz, po latach okazuje się, że złotówkowicze, którzy krytykowali frankowiczów, stanęli przed takim samym wyzwaniem jak oni kilka lat temu. Okazało się, że mimo że zawarli umowy w walucie, w której zarabiali, to co do zasady te umowy są oparte o zmienną stopę oprocentowania. I w tym momencie znaleźli się w sytuacji, w której w ciągu kilku miesięcy ich rata wzrosła niemal dwukrotnie. Dotknęło ich to samo, co frankowiczów. Mamy sytuację analogiczną i myślę, że złotówowicze będą czerpać z dorobku frankowiczów. Z tego dorobku orzeczniczego, ponieważ jest sporo punktów wspólnych pomiędzy tymi umowami, przede wszystkim pomiędzy sposobem oferowania produktu, jakim była umowa kredytu hipotecznego. I dzięki właśnie tej pracy, którą przez te ostatnie lata wykonali frankowicze, złotówkowicze, są już w lepszej pozycji, bo wiedzą, że z bankiem można wygrać, że z bankiem można iść do sądu.
Czy złotówkowicze rzeczywiście mają z czym iść do sądu?
Jak najbardziej. W kancelarii przez ostatnie pół roku prowadziliśmy bardzo pogłębione analizy prawne, co można z tym zrobić. Analizowaliśmy, jak to wygląda na zachodzie Europy, patrzyliśmy, jakie jest orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej właśnie przy umowach ze zmiennym oprocentowaniem. Choć na Zachodzie większość umów to umowy kredytów opartych o oprocentowanie stałe. Dla wielu zaskoczeniem jest, że klient, zawierając umowę, może nie wiedzieć, jaka będzie wysokość jego ostatniej raty. A w przypadku kredytu w złotówkach mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją!. Już pomijam w ogóle to, że teraz ta struktura raty przyprawia większość kredytobiorców o zawrót głowy. To, co oddajemy jako kapitał, to jest jakiś niewielki procent, a większość to są odsetki!. Natomiast to co istotne to fakt, że te umowy zawierają wady prawne. Zaznaczam jednak, że to jest dopiero początek ścieżki. Pierwsze pozwy zostały złożone, natomiast to, o co przede wszystkim mogą walczyć złotówkowe, to na pewno będzie kwestia WIBOR-u. To element stanowiący o wysokości oprocentowania danej raty kredytu, który jest nieuczciwie ustalany. Jest nieobiektywny, nie wiadomo, kto go ustala.
Karolina Pilawska – adwokat, wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci. Specjalistka z zakresu sporów konsumentów z bankami. Od wielu lat z sukcesami reprezentuje interesy frankowiczów w polskich sądach.