– Przez bardzo długi czas byłam najdroższym prawnikiem rozwodowym w Londynie – przyznaje Ayesha Vardag (w marcu skończy 54 lata). Godzina jej pracy kosztuje ok. 6,5 tys. zł (1200 funtów). Jest dumna z pseudonimu, którym obdarzyły ją brukowce – Diva Rozwodu. Diva, czyli bogini. Wielka Brytania stała się mekką dla międzynarodowych spraw rozwodowych dzięki przepisom związanym z Brexitem. Jej usługi są horrendalnie drogie, ale nie są przeznaczone dla zwykłych ludzi, tylko dla „światowej elity, która zadomowiła się wAnglii, ponieważ ma ona bardzo atrakcyjny system podatkowy”. Według badań firmy Aviva z 2018 r. średni koszt rozwodu wynosi 2679 funtów (ok. 15,2 tys.) na osobę. „Financial Times” oszacował, że najwyższe honoraria prawników rozwodowych wynoszą od 700 do 1200 funtów za godzinę. Vardag ma rywalki, jak chociażby prawniczkę od rozwodów księcia Karola i księcia Andrzeja Fionę Sarę Shackleton, baronową Shackleton z Belgravii, tyle że ta ostatnia nie zabiega tak o bytność w mediach. Vardag twierdzi, że jej wysokie honoraria odpowiadają stawkom, o które walczy dla klientów. Zresztą, skoro są chętni, aby je płacić, to zna[1]czy, że ceny są w porządku. Zwykle zajmuje się tylko sprawami, w których sporne aktywa wynoszą ponad 100 mln funtów. Kiedy obie strony szukają reprezentacji Vardags, ten, kto przyjdzie do niej pierwszy, wygrywa.
Pomysł na firmę
W 2000r. Izba Lordów (wyższa izba brytyjskiego parlamentu, która nie jest wybierana wwyborach) zadecydowała, że podział majątku małżeństwa powinien wynosić pół na pół, chyba że jest ważny powód, aby był inny. To prawo sprawiło, że właśnie w Wielkiej Brytanii próbowano podważać umowy przedślubne (intercyzy). –Rozwód stał się największym wydarzeniem finansowym, z jakim większość ludzi miała kiedykolwiek do czynienia – tłumaczy Vardag. Ludzie ciułali pieniądze, zajmując się optymalizacją podatkową, a nagle pojawiło się prawo nakazujące oddawanie im połowy zgromadzonej fortuny małżonkowi, z którymi się chcieli rozwieść. –Za każdym razem, gdy stawką jest roszczenie o wartości wielu milionów, oszczędzenie na prawniku jest ryzykowne. Potrzebujesz kogoś, kto zna doskonale prawo, zna wszystkie sztuczki, argumenty, które należy przywołać – tłumaczy.
W 2005 r. Vardag założyła więc swoją firmę w 2005 r. dedykowaną właśnie rozwodom. Wcześniej pracowała dla amerykańskiej firmy Weil Gotshal & Manges. Znana stała się dzięki sprawie niemieckiej dziedziczki fortuny Katrin Radmacher w 2010 r. To dzięki niej brytyjski Sąd Najwyższy uznał, że umowy przedślubne mogą być uznawane w prawie angielskim. Później jej klientami byli m.in. książęta zKataru, milionerzy z Malezji, potentaci biznesowi, piłkarskie sławy, celebryci i członkowie rodziny królewskiej.
Oprócz rozwodów jej kancelaria pomaga bogatym klientom w zakresie ochrony reputacji i prywatności, a także prawa karnego oraz prawa korporacyjnego i handlowego.
Jednak to prawo rodzinne, a właściwie nowe podejście założycielki, przesądziło o sukcesie biznesowym. Zdaniem Vardag prawo rodzinne jest inne niż wszystkie. A dobry prawnik od rozwodów, jest kimś w rodzaju lekarza rodzinnego dla duszy. To prawo sprowadza cię „do podstaw człowieczeństwa”. – Ono zasadniczo nie jest suche ani specjalistyczne, dotyczy miłości, seksu, odrzucenia, poczucia winy, bezpieczeństwa, domu i dzieci: wszystkie podstawowe rzeczy, na których każdemu zależy – przekonuje Vardag. Ayesha Vardag opowiedziała dziennikarzom o początkach swojej kariery. Jako absolwentka prawa z Cambridge podpisała kontrakt szkoleniowy z elitarną kancelarią Linklaters. Swoje pierwsze dziecko urodziła podczas kontraktu szkoleniowego. Później „zakochała się w swoim szefie”, na urlop macierzyński poszła tylko na pięć tygodni i w sposób doskonały pogodziła życie prywatne z zawodowym. – Byłam jedyną stażystką, która urodziła dziecko i pracowała na pełny etat w fi rmie z City – tłumaczyła dziennikarzom.
Vardag poślubiła swojego szefa i przeniosła się do Moskwy, wspierając jego karierę. Tam miała kolejne dziecko – drugiego syna. Później wróciła do Anglii i rozwiodła się kilka lat później. Właśnie w trakcie swojego rozwodu odkryła dla siebie prawo rozwodowe. Budowa jej własnej firmy była trudna i stresująca. Jak wspomina Vardag, wracała do domu regularnie o trzeciej nad ranem. Była to wyczerpująca, ale satysfakcjonująca praca. W tzw. międzyczasie miała kolejne dziecko – córkę. Ostatnie dziecko, z wieloletnim partnerem (obecnie mężem) Stephenem Bencem, urodziła w 2018 r., mając 50 lat. Skomentowała to krótko: –Nie ma co się podniecać, dziś 50 lat, to stare 40.
Romans zamiast rozwodu
– Romanse mogą być częścią zdrowego społeczeństwa – przekonuje Vardag. – Czasami pary małżeńskie mają dosyć siebie nawzajem i są bardzo samotne we wzajemnym towarzystwie, gdy tematy do rozmów wygasają, a źródła pożądania wysychają – dodaje. Dość prowokacyjnie stara się przekonywać, że oprócz wyboru między byciem razem nieszczęśliwym a rozwodem jest jeszcze trzecia droga: romans ożywiający stary związek. – Może czasem warto zachować strukturę małżeństwa – bezpieczny dom, rodzinę, stabilną strukturę ekonomiczną, stałą rutynę domową – i brać romans, miłość, seks, podekscytowanie tam, gdzie można je znaleźć – pyta. Tak jej zdaniem funkcjonują od wieków Francuzi. W myśl zasady, że nieważne, ilu mamy oboje kochanków, po prostu zachowajmy to w dyskrecji i będziemy wierni naszemu małżeństwu w sposób, który działa dla nas wszystkich. Przy takich poglądach nie dziwi, że powiedziała dziennikarzom, że przymknie oko, jeśli przyłapie swojego męża Stephena na zdradzie. Bence jest dyrektorem w jej firmie prawniczej i sypia z szefową. Tak więc historia lubi się powtarzać.
Vardag twierdzi, że jej własne poplątane życie miłosne – w tym posiadanie czwórki dzieci z trzema mężczyznami, uczyniło ją milionerką. Jak sama twierdzi, nie ma takiego małżeńskiego problemu, z którym przychodzą do niej klienci, którego nie miałaby sama wcześniej.
Z pierwszym mężem, Xavierem Hunterem rozstała się w 1999 r. Zawsze zakładała, że ojciec jej dwóch najstarszych synów, Jaspera i Felixa, jest tym jedynym, „miłością jej życia”, ale małżeństwo się rozpadło, bo oboje znaleźli sobie kochanków. Po pierwszym małżeństwie miała romans z młodszym kolegą, z którym miała córkę Helenę.
Uchodzi za cyniczną i skuteczną – Muszę być zawziętą, subtelną, ale również najmądrzejszą osobą w pokoju – powiedziała kiedyś dziennikarzom. W 2020 r. wyciekła do tabloidów (a może została tam podrzucona jako sposób na darmową reklamę?), jej notatka do pracowników, wskazująca, jak się mają ubierać. Vardag zabroniła noszenia swetrów i poleciła pracownikom, aby ubierali się w sposób „dyskretnie seksowny”.
Według Ayeshy Vardag sekretem długiego małżeństwa jest prosty: to oddzielne sypialnie. No i wyobraźnia. – Jeśli możesz sobie wyobrazić kolację z kimś 10 tys. razy, to jest ktoś, kogo powinieneś poślubić – podsumowuje.