Praca jest jak kobieta. Im bardziej wymagająca i skomplikowana, tym ciekawsza.
Kiedy przyjechałem do Polski, nie znałem deweloperki, a zbudowałem osiedle mieszkaniowe „Przy Lesie” w Józefosławiu. Potem kierowałem budową i zarządzaniem Galerii Mokotów. Wreszcie zgodziłem się stawiać na nogi Blue City – pustostan, w którym brodziło się w wodzie po kolana. Byłem zły, bo co można zrobić z sześciokondygnacyjnym, dziwacznym budynkiem z plątaniną korytarzy i labiryntem schodów, w którym nikt nie wie, jak się poruszać. Nie było łatwo. Aby nowe centrum mogło normalnie funkcjonować, w jego wnętrzu trzeba było wyburzyć tysiące metrów sześciennych żelbetowych ścian i stropów. Kiedy Blue City nabrało kształtów centrum handlowego, kolejnym zadaniem było sprawienie, żeby zaczęli przychodzić tu ludzie.
Zarządzanie centrum handlowym? To proste: trzeba się ciągle dostosowywać i mieć pomysły.
Naszym zadaniem, jako zarządcy centrum handlowego, jest robić wszystko, by przyciągać do centrum ludzi. Konkurencja jest ogromna i sklepy nie ustawiają się zazwyczaj w kolejce do galerii, ale to galerie muszą zabiegać o najemców.
Dzisiaj w każdym centrum handlowym podstawowa oferta jest bardzo podobna – te same sieciówki, te same usługi, banki, fast food. Jeżeli centrum ma do zaoferowania tylko standardowe sklepy, może liczyć na klientów z najbliższej okolicy. Jeżeli chcemy pozyskać zainteresowanie, a w następnym etapie sympatię i lojalność odwiedzających z bardziej odległych rejonów, musimy dać im powód do odwiedzin, tym bardziej, że na znaczeniu zyskują zakupy online.
Po 17 latach od otwarcia podjęliśmy decyzję o przebudowie 22 tys. m² centrum i wprowadzeniu nowych najemców z branży rozrywkowej i gastronomicznej. Paradoksalnie architektura budynku, która kiedyś przeszkadzała w przekształceniu go w centrum handlowe, tym razem pomogła, aby na trzech najwyższych piętrach skupić ofertę gastronomiczno – rozrywkową.
W Blue City znalazło się miejsce dla najnowocześniejszego w Warszawie kina Helios, jedynego w Polsce centrum rozrywki TEPfactor, największego w Polsce klubu fitness FIT/One, edukacyjnej i pełnej atrakcji sali zabaw Inca Play oraz nowych restauracji i barów. Trzeba mieć jednak świadomość, że tego rodzaju najemcy nie płacą takich czynszów jak sklepy, ale są niezbędni, aby przyciągać klientów, zwłaszcza gdy nigdzie indziej nie ma takich atrakcji. Zmieniając Blue City z centrum handlowego w centrum handlu i rozrywki byliśmy przekonani, że to się uda i rzeczywiście dzięki temu odwiedzalność centrum wzrosła o 10 proc., a liczba klientów przychodzących do Blue City w niedziele rozrywkowe wzrosła nawet dwukrotnie.
Wiele centrów handlowych przechodziło ostatnio zmiany (lifting, nakierowanie na rozrywkę i gastronomię), które m.in. miały wyróżnić je na rynku. Jednak można odnieść wrażenie, że większość wprowadza identyczne zmiany, przede wszystkim ukierunkowane na rodziny z dziećmi. My chcieliśmy stworzyć unikalne miejsce.
Kiedy wydawało się, że Blue City rośnie w siłę, bo nasze pomysły się sprawdzają, w marcu przyszedł koronawirus, który zamknął większość sklepów, restauracje oraz miejsca rozrywki. Centra handlowe świeciły pustkami, a ich właściciele, zarządcy i najemcy zadawali sobie pytanie: co dalej?
Po siedmiu tygodniach odmrożono sklepy, po dziewięciu gastronomię, a po jedenastu miejsca rozrywkowe. Czy sklepy i restauracje zapełnią się klientami, a kina i kluby fitness odzyskają swoich fanów? Na razie to niemożliwe, a to ze względu na bezpieczeństwo.
Centra handlowe wciąż czekają na klientów, których w tej chwili jest 70–80 proc. w porównaniu do czasów sprzed epidemii. Zarządcy centrów nieustannie muszą pracować nad przyciąganiem klientów, czemu nie sprzyja utrzymująca się pandemia, no bo jak zorganizować wydarzenie kulturalne, event dla dzieci, jednocześnie nie tworząc tłumów?
Czy sytuacja zmieni się jesienią? Na dwoje babka wróżyła. Albo wirus będzie ustępował, a wraz z nim wszystko będzie wracało do normalności, albo nauczymy się z nim żyć, bo o ponownym zamrażaniu gospodarki mowy być nie może. Jedno jest jednak pewne – wszyscy: zarządcy, właściciele, najemcy musimy się pogodzić z faktem, że zarobek będzie przez jakiś czas mniejszy niż do tej pory. Takie są realia, bo jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana.
Yoram Reshef, wiceprezes Zarządu, dyrektor generalny Blue City.