Advertisement

Dziadek samo zło

Wygląda jak poczciwy dziadunio, który lubi popijać rumianek z miętą. Tyle że ów dziadunio przez lata zyskał sobie miano hieny, rekina i pirata, który nie cofnie się przed niczym. Dzięki temu specyficznemu sposobowi prowadzenia biznesu ma w kieszeni m.in. stacje Fox News, Sky Television, pisma „The Wall Street Journal”, „Times of London” i „New York Post”. To one przyniosły jego rodzinie majątek i sprawiły, że jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi globu. I choć niedawno przeszedł na coś w rodzaju emerytury, złośliwcy twierdzą, że niczego to nie zmienia i Rupert Murdoch wciąż będzie trząsł swoim imperium.

Anna Sochocka

Kto jaką prasę czytał w Wielkiej Brytanii w latach 80.? – „The Times” czytają ludzie, którzy rządzą krajem. „Daily Mirror” ludzie, którym wydaje się, że rządzą krajem. „Daily Mail” żony ludzi, którzy rządzą krajem. „The Guardian” ludzie, którzy uważają, że powinni rządzić, a „Financial Times” ludzie, którzy posiadają kraj… – wylicza Jim Hacker, tytułowy bohater serialu „Tak, panie premierze” z tamtych czasów.

– A „The Sun”? – przerywa mu wysoki urzędnik, sir Humphrey Appleby.

– Czytelnicy „The Sun” nie przejmują się, kto rządzi krajem, byle dziewczyna miała czym oddychać – wcina się prywatny sekretarz premiera, Bernard Wooley.

Taki opis to kwintesencja dziennika „The Sun” – tabloidu przejętego przez Ruperta Murdocha w 1969 r. To on z podupadającej gazety stworzył niepokorny tabloid, który w 2003 r. osiągnął rekordowy w historii dzienników Wielkiej Brytanii nakład 3,7 mln egz. Zanim to jednak nastąpiło, Murdoch miał już przetartą ścieżkę kariery i bardzo sprecyzowaną wizję – stworzyć medialne imperium i stanąć na jego czele.

Farba drukarska we krwi

– Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż bycie kochanym przez wszystkich – powiedział w 1989 r. 58-letni wówczas Rupert Murdoch w wywiadzie dla „Forbesa”. – Kiedy jesteś katalizatorem zmian, narobisz sobie wrogów, a ja jestem dumny z tych, których mam – deklarował 30 lat później w wywiadzie dla „Vanity Fair”.

Na brak tych ostatnich 94-letni miliarder narzekać z pewnością nie może. Brytyjski magnat prasowy Conrad Black, były właściciel konkurencyjnego „Daily Telegraph”, mówi o nim wprost: wielki zły człowiek. Joe Biden nazwał go najniebezpieczniejszym człowiekiem świata. W oczach byłego premiera Australii Kevina Rudda jest „rakiem demokracji”. „Żadna szanująca się zgniła ryba nie chciałaby być zawinięta w gazetę Murdocha” – napisał zaś felietonista gazety „Chicago Sun-Times” Mike Royko po odejściu z redakcji, gdy w latach 80. XX w. przejęło ją
imperium Murdocha.

Zdaje się jednak, że takie opinie nie robią na Murdochu żadnego wrażenia i chyba nigdy nie robiły, o czym może świadczyć choćby to, że już w młodości nie krył się ze swoimi poglądami. W czasie studiów na Oksfordzie próbował kupić gazetę studencką i flirtował z lewicową polityką, a w pokoju w Worcester College trzymał na kominku popiersie Lenina i agitował na rzecz Partii Pracy.

Murdoch ukończył jedną z najbardziej ekskluzywnych i najdroższych prywatnych szkół w Australii, Geelong Grammar School, nazywaną „australijskim Eton”.

Po studiach w Wielkiej Brytanii wrócił do ojczystego kraju i we wrześniu 1953 r. rozpoczął pracę w wydawanym w Adelajdzie tabloidzie „The News”. Odziedziczył go po zmarłym rok wcześniej ojcu, korespondencie wojennym z czasów pierwszej wojny światowej, który przejął pakiet kontrolny „The News” w 1949 r. Keith Murdoch sam był australijskim królem prasy. W testamencie napisał, że pragnie, by jego syn „miał szansę spędzić bezinteresowne, pożyteczne i spełnione życie w działalności prasowej i radiowo-telewizyjnej”. Jak mówił, tak się miało stać.

Młody Murdoch czuł się w swojej nowej roli jak ryba w wodzie i nie bał odważnych ruchów. Jego „The News” poruszało m.in. kwestie wykluczonych wyborców, stawało okoniem w stosunku do rządzących, sympatyzowało z lewicą. Gazeta miała znaczący udział choćby w tzw. Sprawie Stewarta, gdy zaczęła kampanię na rzecz wyzwolenia młodego aborygena Maxa Stuarta. Chłopak był oskarżony o zabójstwo małej dziewczynki, sędzia skazał go na karę śmierci przez powieszenie. Sprawę rozpatrywała nawet powołana Komisja Królewska. Ostatecznie – m.in. za sprawą działań „The News” – karę śmierci złagodzono na dożywotnie więzienie. Wiele lat później zwolniony z więzienia Aborygen witał u boku władz Australii królową Elżbietę II.

Gdy zaś konkurencja złożyła rodzinie ofertę wykupu „The News”, Murdoch złamał wszelkie obowiązujące w branży reguły i opublikował ją na pierwszej stronie swojej gazety z komentarzem: „Próba zdobycia monopolu medialnego!”.

Nic więc dziwnego, że w branży szedł jak burza. W 1956 r. Murdoch rozpoczął wydawanie tygodniowego magazynu telewizyjnego „TV Week” w Southdown Press w Melbourne, a także gazety dla starszych kobiet „New Idea”. W 1964 r. uruchomił „The Australian”, który był pierwszym narodowym dziennikiem, w 1972 r. kupił tabloid z Sydney „The Daily Telegraph”. Zwiększał ich nakłady, stosował pikantne techniki, które poznał w Wielkiej Brytanii. Podobno osobiście pisał nagłówki i przeprojektowywał strony, choć twierdził, że dawał redaktorom dużą swobodę. „Jedyni, którzy twierdzą, że tego nie robię, to ci, którzy nie wiedzą, jak z tego korzystać” – powiedział kiedyś.

W tym czasie działał już na Wyspach. Podbił je w wielkim stylu, kupując w 1968 r. istniejący od 1843 r. tygodnik „The News of the World”, które już w 1950 r. było najpoczytniejszą gazetą na świecie. By ją kupić, Murdoch zastawił pod hipotekę cały swój australijski majątek, ale ryzyko się opłaciło.

Rok później przejął podupadającą gazetę „The Sun”. Dzięki formule łączącej seks i sensację nakład gazety gwałtownie wzrósł i stała się ona najlepiej sprzedającym się dziennikiem w Wielkiej Brytanii.

To wtedy Rupert poczuł, jaką siłę może mieć prasa i jak można zarobić, pisząc o sprawach emocjonujących masowego odbiorcę. To się stało jego pomysłem na media, wszystko jedno – z wysokiej czy niskiej półki. Tropiący od lat poczynania ludzi Murdocha lewicowy londyński dziennik „The Guardian” przyznał Rupertowi miejsce w historii właśnie za stworzenie globalnego modelu mediów do masowego i szybkiego spożycia, a złośliwcy twierdzą, że w jego żyłach płynie nie krew, lecz farba drukarska.

Prasa to za mało

W 1986 r. do jego „stajni” należały już cztery brytyjskie tytuły. Oprócz „News of The World” i „The Sun” także „Times” i „Sunday Times”. Zdecydował się wtedy na kontrowersyjny ruch i przeniósł je do ogromnej drukarni do Londynu. Przy okazji zwolnił 5 tys. pracowników, czym wywołał niemałe zamieszanie, które zakończyło się protestami i walkami pod siedzibą drukarni w Wapping, a w efekcie zapoczątkowało zmianę metod pracy całego systemu wydawania prasy.

Prasa Murdochowi jednak nie wystarczyła – uruchomił w Wielkiej Brytanii telewizję Sky. Działo się to wtedy, gdy anteny satelitarne dopiero stawały się w kraju popularne i choć odbiorcy narzekali na programy, oglądali. Gdy zaś Sky przejęło ówczesnego rywala BSB, a w 1992 r. kupiło prawa do transmisji nowo powstałej angielskiej Premier League, pieniądze zaczęły płynąć strumieniami.

Biznes Murdocha rósł w siłę. Równolegle magnat prasowy podbijał medialny świat za Oceanem. Przyczółek w USA zdobył już w 1976 r., gdy za 30,5 mln dol. kupił „New York Post”. W 1985 r. przyjął obywatelstwo amerykańskie, a rok później otworzył Fox Broadcasting Company – sieć telewizyjną, która urosła do rangi najwyżej ocenianej sieci przez dorosłych. W 1996 r. Rupert Murdoch wkroczył w świat telewizji całodobowej, otwierając kanał Fox News – konkurenta CNN. Z czasem stało się gigantem, a dziś jest ulubioną telewizją samego Donalda Trumpa. Jak mówią złośliwcy, owa „tuba republikanów” dzięki swoim mało subtelnym sposobom na kształtowanie opinii publicznej, miała swój znaczny udział w jego prezydenckiej karierze, a nawet w ataku na Kapitol w 2022 r.

Spokojnie, to tylko awaria

Tego, że stworzył imperium, o jakim marzył, Rupertowi Murdochowi z całą pewnością odmówić nie można. Wydaje się jednak, że opinia cynika, pirata, rekina, hieny też nie wzięły się znikąd. Bo nawet jeśli dla kogoś stanowi on wzór skutecznego biznesmena, wpadek i skandali w jego karierze nie da się przecież pominąć.

Do dziś krytycy Murdocha wspominają – i wypominają – choćby brutalne rozbicie strajku dziennikarzy po tym, jak ci protestowali w obronie tradycyjnych metodom druku, odebranie praw do ligi futbolu amerykańskiego NFL sprzed nosa CBS zaraz po powołaniu do życia telewizji Fox, przejęcie magazynu „New York” od jego twórcy Claya Felkera.

Murdoch – do czasu – niewiele sobie z tego robił. Tak samo jak nie załamał się po nieudanym interesie związanym z kupnem serwisu MySpace. Wtedy jeszcze dużo popularniejsza od Facebooka platforma miała przynieść mu duże pieniądze. W 2005 r. wydał na nią 580 mln dol., w 2011 r. sprzedał za… 35 mln dol. W 2007 r. zainwestował 5,5 mld dol. Należących do News Corp w „Wall Street Journal” i mniej znany tytuł „Dow Jones”. Mniej niż 18 miesięcy później News Corp zarejestrowało z tego powodu 2,8 mld dol. straty.

To były jednak drobiazgi. Światem mediów wstrząsnęła za to wielka afera korupcyjna i podsłuchowa, w których brali udział dziennikarze i redaktorzy jego czołowego pisma „The News of The World”. W pogoni za newsami wykradali wiadomości z poczty głosowej dziesiątek celebrytów, w tym żony premiera Tony’ego Blaira. Włamali się także do komórki zamordowanej przez zboczeńca 13-letniej uczennicy Milly Dowler.

To już nie były żarty. Przesłuchania Murdocha, jego syna Jamesa i bliskiej współpracownicy Rebeki Brooks były transmitowane na żywo, przesłuchiwano także byłych wysokich funkcjonariuszy policji londyńskiej. Dzień później zebrała się cała Izba Gmin, by wysłuchać wyjaśnień premiera i pytań lidera opozycji.

Murdoch powiedział wprawdzie, że to najbardziej upokarzający dzień w jego życiu, ale także się bronił. – Zatrudniam ponad 50 tys. osób. Nie wiecie, z jaką ilością spraw muszę sobie radzić. „News of the World” stanowił tylko ok. 1 proc. moich biznesów – tłumaczył wtedy niewiedzę o przestępczych praktykach w redakcji tabloidu. – To, co się stało w „News of the World”, było złe. Robimy wszystko, żeby naprawić błędy. Jesteśmy w pełni zaangażowani w wyjaśnianie wszystkich okoliczności. Uruchomiliśmy programy odszkodowań ofiar podsłuchów – zapewniał jego syn.

Aferę – na wzór Watergate – nazwano Murdochgate. W jej efekcie doszło do rezygnacji komendanta londyńskiej policji i publicznych przeprosin premiera Davida Camerona. „News of the World” po 168 latach istnienia, w ciągu jednego dnia zakończyła działalność.

Każdy inny przedsiębiorca rwałby sobie w tej sytuacji włosy z głowy. Ale nie Murdoch. „Jeśli pracujesz w mediach, zwłaszcza w gazetach, jesteś w samym środku wszystkich interesujących rzeczy, które dzieją się w danej społeczności, i nie wyobrażam sobie żadnego innego życia, któremu chciałbyś się poświęcić” – powiedział w wywiadzie the „The Australian” w 2019 r. Widocznie więc i takie doświadczenia są
dla niego po prostu wypadkiem przy pracy.

Władca umysłów

Rupert Murdoch słynie wprawdzie z tego, że jest kochliwy – ma za sobą cztery małżeństwa, a ostatni ślub wziął całkiem niedawno, już jako 94-latek, ale to nie związki z kobietami mogą budzić niepokój. Potentat mediowy ma bowiem to do siebie, że od początku swojej działalności medialnej nie stroni od polityki i zupełnie się z tym nie kryje.

Kiedyś powiedział, że „media nie służą do zarabiania pieniędzy, ale do osiągania celów i ulepszania społeczeństwa”. I wielu możnych tego świata je mu z ręki.

„Bogaty (jego majątek szacuje się na 18,1 mld dol.), ale wciąż w koszulach z Walmartu za mniej niż 200 zł, Murdoch nadal chce wpływać na bieg historii, uczestnicząc bardziej niż ktokolwiek inny w polaryzacji debat. Stara się w ten sposób wpływać na wybory, a nawet politykę zagraniczną wielu krajów” – napisał o nim David Colon w wydanej w 2022 r. biografii magnata pt. „Rupert Murdoch, imperator mediów, który manipuluje światem”.

„Nikt nigdy nie wybrał Ruperta Murdocha w żadnych wyborach, a mimo to wielokrotnie udawało mu się narzucić decyzje sprzeczne z wolą opinii publicznej, bez żadnej przejrzystości i kontroli. To właśnie można rozumieć jako raka demokracji. Reprezentuje władzę, która jest sprawowana w cieniu” – czytamy.

Wśród jego łupów wojennych są Margaret Thatcher, Richard Nixon czy Tony Blair, który w 1999 r. zapewnił mu miejsce siedzące obok prezydenta Chin Jiang Zemina na oficjalnej kolacji, ponieważ miliarder chciał rozszerzyć swoją działalność w Chinach. W czasach Donalda Trumpa – „tworu Murdocha”, jak pisze Colon – magnat korzystał z „bezprecedensowego dostępu do Białego Domu i mógł bardzo konkretnie wpływać na niektóre jego decyzje”.

„Dziś Murdoch nadal porusza swoimi pionkami w amerykańskiej Partii Republikańskiej. W miarę jak rosła jego władza i bogactwo, jego najbardziej podstawowe cechy – absolutna wrogość wobec wszelkich regulacji, bardzo wyraźny konserwatyzm społeczny, niemal rygoryzm w sprawach religijnych – znajdowały wyraz coraz bardziej otwarcie” – czytamy.

Grunt to rodzinka?

Przez kolejne lata Rupert Murdoch wciąż parł do przodu, stanowczo, konsekwentnie i nie biorąc jeńców. Po latach nastąpiło jednak coś, czego można by się spodziewać po każdym w tym wieku, ale nie po Murdochu. We wrześniu 2023 r. ogłosił wszem i wobec, że żegna się z funkcją szefa zarówno Fox, jak i News Corp i przechodzi na emeryturę, choć w liście, który skierował do pracowników Fox i swojego medialnego imperium News Corp, to słowo nie pada. Oznajmił jedynie, że „nadszedł czas, by zaczął grać »inne role«”. Jego syn przekazał w oświadczeniu, że ojciec „będzie nadal dawał cenne rady obu firmom”. Murdoch swój list kończy obietnicą, że będzie „zaangażowany każdego dnia” jako „aktywny członek” firm Fox i News Corp, oglądając ich transmisje i czytając ich gazety i książki, docierając z przemyśleniami, pomysłami i radami oraz odwiedzając różne placówki.

Jack Shafer w „Politico” podsumowuje tę decyzję dość dosadnie. „Pomysł, że Murdoch oddałby władzę przed śmiercią, przeczy wszystkiemu, co o nim wiemy. A pomysł, że dopiero po śmierci oddałby władzę, jest równie niedorzeczny” – pisze. „Odejście” Murdocha brzmi jak zagubiony odcinek „Sukcesji”, w którym Logan Roy dramatycznie ustępuje, ale tak naprawdę nie ustępuje z funkcji prezesa Waystar Royco. Jest geniuszem zła, o czym dowiadujemy się dopiero w kolejnym odcinku – czytamy.

Według Shafera Murdoch nie zbudował swojego imperium medialnego po to, by dzieci mu je rozszarpały, jak tylko umrze. Jedynym sposobem, by zrozumieć sens tego oświadczenia, jest to, że zainscenizował to wszystko, aby podnieść status najstarszego syna Lachlana i wybranego spadkobiercy, który jest obecnie dyrektorem generalnym w Fox i w News Corp.

Jak pisał „Financial Times” na początku tego roku, jeśliby Murdoch miał kiedyś umrzeć, zbudowany przez niego kolos będzie kontrolowany przez czwórkę jego dzieci z pierwszego i drugiego małżeństwa.

Jack Shaffer prognozuje, że te kilkudziesięcioletnie dziś „dzieci”, tak jak i potomstwo Logana Roya, prawdopodobnie rzucą się na siebie nawzajem jak jadowite żmije, gdy tylko Rupert odejdzie z tego świata. Wystarczą tylko dwa głosy z tej czwórki, by zdestabilizować obecny układ, a „Financial Times” przewiduje, że dzieci zagłosują na Lachlana, gdy tylko to się stanie i być może wszystko, co stary zbudował, zostanie – kawałek po kawałku – rozsprzedane.

Medialny magnat ma – jak wyjaśnia BBC – bardzo znaczący wpływ na politykę, jego konserwatywne media popierają konsekwentnie republikanów, miały też wielkie zasługi w promowaniu Donalda Trumpa, ostatnio jednak były prezydent stracił w dużej mierze ich sympatię. BBC i AFP zwracają uwagę, że odejście Murdocha z zarządzanych przez niego firm następuje w bardzo ważnym dla USA czasie, gdy zbliżają się wybory prezydenckie w 2024 r.

Nie miało to jednak wielkiego wpływu na wybory. Donald Trump wygrał, świat toczy się swoim rytmem, gorzej, jeśli chodzi o przyszłość firmy.

Prognozy dziennikarza „Politico” zdają się sprawdzać. We wrześniu ubiegłego roku, czyli zaledwie rok po ogłoszeniu planów emerytalnych Murdocha, rozpoczęła się tajna batalia sądowa, której wynik określi losy Fox News i „Wall Street Journal”.

Jak podaje „New York Times”, Rupert Murdoch stara się sądownie zmienić warunki nieodwołalnego powiernictwa rodzinnego. Celem byłego już medialnego magnata jest upewnienie się, że jego tytuły prasowe i stacje telewizyjne trafią w ręce najstarszego z synów, czyli Lachlana Murdocha.

Lachlan jest jedynym prezesem News Corp i Fox Corp, jednak w przypadku śmierci ojca mógłby mieć problem z utrzymaniem władzy ze względu na dokument zatytułowany Murdoch Family Trust. Założenia tego aktu stwierdzają, że Rupert Murdoch kontroluje News Corp i Fox Corp poprzez posiadanie ok. 40 proc. głosów w akcjach każdej z nich. Posiada też on niewielką ich ilość poza Trustem.

Ewentualna śmierć 94-letniego już emerytowanego magnata doprowadziłaby do tego, że akcje zostałyby rozdzielone pomiędzy czwórkę jego najstarszych dzieci: Prudence, Elisabeth, Lachlana i Jamesa. Teoretycznie w tej sytuacji trójka z rodzeństwa mogłaby przegłosować wyznaczonego na prezesa dziedzica i doprowadzić do konfliktu interesów.

Jeszcze w zielone gramy

Rupert Murdoch o śmierci nie chce jednak ani słyszeć, ani mówić. Wydaje się wręcz, że nawet nie bierze tej możliwości pod uwagę. Miliarder założył sobie, że przeżyje jeszcze wiele lat w dobrym zdrowiu, podając za przykład swoją matkę, która odeszła zaledwie kilka tygodni przed swoimi 104. urodzinami.

Jego współpracownicy zdają się podzielać to zdanie. Podobno, zanim jeszcze wybuch skandal podsłuchowy, działający ze sporym wyprzedzeniem autor nekrologów rozmawiał na jego temat z redaktorem naczelnym gazety „Wall Street Journal”, Robertem Thomsonem. Thomson miał stwierdzić krótko i stanowczo: „Rupert nie umrze”. Dyrektorzy w News Corp myślą podobnie i używają raczej słów „jeśli Rupert umrze”, a nie „kiedy Rupert umrze”.

Na razie autor nekrologów musi się wstrzymać, bo Murdoch miewa się dobrze, cieszy z towarzystwa nowej wybranki i zgromadzonym przez lata majątkiem. W słynnym Bloomberg Billionaires Index zajmuje mocną 213. pozycję z 11,5 mld dol. na koncie. W 2022 r. znalazł się na 31. miejscu na liście „Forbesa” najbogatszych ludzi w USA. W 2022 r. ten sam magazyn uznał go za 35. najbardziej wpływową osobę na świecie.

Czy więc zostanie zapamiętany jako medialny pirat, czy jednak jako geniusz biznesu, pewne jest, że Rupert Murdoch to człowiek, który zmienił oblicze mediów i który za ich pomocą wywarł gigantyczny wpływ na losy świata.

Jeszcze w 2009 r. podczas Światowego Forum Ekonomicznego w 2009 r. Rupert Murdoch mówił, że „monopol jest straszną rzeczą, dopóki go nie zdobędziesz”. On w świecie mediów go zdobył. Chyba więc już niczego się nie boi.

Najnowsze

Wystarczy jeden, prosty krok

Polska ma unikalną szansę stać się kluczowym hubem rozliczeniowym zarówno dla zagranicznych pracowników zdalnych i freelancerów w Europie Środkowo-Wschodniej, jak i krajach...

Wpływ AI i big data na zarządzanie i marketing

Zarówno w obszarze prawa, jak i w zarządzaniu czy marketingu sztuczna inteligencja oraz big data odgrywają coraz większą rolę....

Spółka komandytowa: VAT i dywidenda

Wypłata udziału w zysku komplementariuszowi nie stanowi dla spółki komandytowej czynności podlegającej opodatkowaniu podatkiem VAT – potwierdził w wydanej 9 stycznia 2025 r. interpretacji...

Realizować potencjał bez przeszkód

W naszej kancelarii na co dzień zajmujemy się sprawami dotyczącymi równego traktowania i przeciwdziałania dyskryminacji i niestety, wciąż mamy co robić… Trzeba...

Koszty NKUP w księgach rachunkowych

W praktyce rachunkowej i podatkowej przedsiębiorcy często napotykają na wydatki, które – mimo że wpływają na wynik finansowy jednostki...