W 2021 r. lasy w Polsce przyniosły do budżetu aż 10,7 mld zł. W 2022 r. będzie to już 13 mld zł. Warto przy tym dodać, że drzewostan w Polsce rośnie i ma się na tyle dobrze, że od 1990 r. przybyło go około 3 proc. Za mało? W całej Unii Europejskiej powierzchnia lasów w tym czasie zwiększyła się o 10 proc. więc wkład Polski to jedna trzecia!
Juliusz Bolek
Przewodniczący Rady Dyrektorów
Instytutu Biznesu
Do liczb jeszcze wrócę, tymczasem chciałem zwrócić uwagę na pomysły unijnych urzędników, których być może zainteresowały miliardy, które na lasach zarabia Polska. Może stąd pojawiła się wizja, że zarządzanie leśnictwem ma zostać przeniesione z kompetencji krajowych do współdzielonych z unijnymi komisarzami? Ten pomysł zupełnie mnie nie przekonuje. Dlaczego? Jeśli coś działa dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo tak należy postrzegać gospodarkę leśną w Polsce, to dlaczego ma to być zmieniane?
Oczywiście, jeśli coś działa dobrze, to pewnie może działać jeszcze lepiej, ale pytanie z korzyścią dla kogo? I tu znów wrócimy na chwilę do liczb. Branża meblarska, zależna od gospodarki leśnej, odpowiada za 2 proc. polskiego PKB. Świat ceni sobie polskie meble. Aż 90 proc. wyrobów trafia na eksport. W ostatnim czasie Polska przegoniła już Niemcy i zajmuje drugą pozycję na świecie w produkcji za Chinami. Z nimi wygrać można tylko sprytem, bo leśnicy w państwie środka tną lasy na potęgę i raczej nie specjalnie interesują się tym, ile CO2 jest w atmosferze. Jeśli chodzi o spryt, to mam na myśli produkcję mebli ze zrównoważonych źródeł, czyli prowadzenie odpowiedzialnej polityki leśnej.
O ile z pomysłem unijnych komisarzy, że Polska ma dzielić się z nimi zarządzaniem lasami, uważam za chybiony, to pomysł blokady towarów, w wyniku produkcji, których ucierpiała przyroda, uważam za bardzo dobry, szczególnie korzystny dla polskiego przemysłu meblarskiego.
Nie chciałbym, żeby moje słowa skłoniły kogoś do mylnych przemyśleń, że unijne pomysły, to pokłosie przegonienia Niemców w sektorze meblarskim, jednak warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Wskaźniki dotyczące powierzchni lasów w stosunku do całego terytorium, jak i w przeliczeniu na mieszkańca, wynoszą w Polsce 0,24 ha lasu na osobę (to 2.400 mkw), podczas gdy w Niemczech wskaźnik ten wynosi raptem 0,14 ha lasu (1.400 mkw). To oznacza, że polityka w stosunku do zasobów leśnych u zachodnich sąsiadów okazała się nietrafiona. Nie dość, że Niemcy utracili pozycje lidera w Europie, to jeszcze poważnie uszczuplili swój drzewostan, dlatego lepiej aby nikt z nich nie wypowiadał się na temat polskich lasów.
Dodatkowym argumentem, że polskie lasy powinny być zarządzane przez polskich leśników, jest fakt, że drzewostan np. w Grecji, Szwecji i w Polsce, jest diametralnie różny. Jeśli wszystkie europejskie lasy zostaną wrzucone do jednego worka, to za chwilę okaże się, że jest on… pusty.
Zostawiając już liczby i pieniądze, a skupiając się na naprawdę ważnych problemach. Zmiany klimatyczne i związane z tym obniżenie poziomu wód gruntowych i pustynnienie Polski to dopiero prawdziwe wyzwanie! Gospodarka leśna centralnie planowana, tak jak proponuje unia, nie sprosta temu zadaniu. Tylko polscy leśnicy, dzięki doświadczeniu i własnej obserwacji, wiedzą, jak wspierać i chronić lasy, uwzględniając specyfikę i warunki klimatyczne. To szczególnie ważne, bo mało kto wie, że lasy w dużej mierze odpowiadają za bezpieczeństwo żywnościowe, a to już sprawa wagi państwowej.