Advertisement

Ekonomia szczęścia czy twarde liczby?

Od lat przyzwyczailiśmy się, że państwa i rządy mierzą swój sukces w liczbach. PKB rośnie? Brawo, gospodarka się rozwija. Inflacja spada? Jeszcze lepiej. Stopa bezrobocia maleje? Sukces! Statystyki wyglądają jak raport zdrowotny kraju: puls, ciśnienie, temperatura. Problem w tym, że bardzo często pacjent, mimo świetnych wyników, czuje się źle. I to właśnie w tym miejscu pojawia się ekonomia szczęścia – podejście, które pyta nie tylko o to, ile wytworzyliśmy i wydaliśmy, ale też jak się czujemy i czy nasze życie ma sens.

Wielu pyta: czy to w ogóle poważne? Czy państwo ma zajmować się szczęściem obywateli? A może to naiwna moda, która odwraca uwagę od twardych liczb? Otóż nie – to nie jest żadna fanaberia. To raczej konieczne uzupełnienie. Bo sama gospodarka, jeśli nie patrzy na człowieka, potrafi być ślepa.

PKB a realne życie

Weźmy przykład. PKB Polski rośnie niemal bez przerwy od trzech dekad. I rzeczywiście, średnio żyje nam się lepiej: mamy więcej dóbr, podróżujemy, korzystamy z nowoczesnej infrastruktury. Ale równocześnie rośnie odsetek ludzi wypalonych zawodowo, sfrustrowanych, przytłoczonych nadgodzinami i rosnącymi oczekiwaniami. Statystyki mówią jasno: już co trzeci pracujący Polak deklaruje objawy wypalenia, a według badań OECD mamy jedne z dłuższych tygodni pracy w Europie.

Czyli niby gospodarka działa, ale samopoczucie społeczeństwa nie zawsze idzie w parze z cyframi. To trochę tak, jakby ktoś chwalił się, że jego samochód jedzie szybciej niż kiedykolwiek, a jednocześnie pasażerowie kaszlą od spalin i nie mogą oddychać.

Ekonomia szczęścia: co to w ogóle jest?

To nurt, który mówi: mierzmy nie tylko tempo wzrostu, ale i jakość życia. Wprowadzajmy wskaźniki satysfakcji z życia, badajmy poczucie bezpieczeństwa, zaufanie społeczne, zdrowie psychiczne, dostęp do zieleni, czas spędzany z rodziną.

Czy to brzmi abstrakcyjnie? A jednak takie wskaźniki już istnieją. ONZ co roku publikuje World Happiness Report, gdzie kraje są oceniane właśnie pod kątem jakości życia. Na czele od lat znajdują się Finlandia, Dania, Islandia – państwa, w których nie zawsze PKB jest rekordowe, ale w których ludzie czują, że mają na kogo liczyć, że państwo nie zostawi ich samych i że mogą oddychać spokojniej.

Dlaczego to ważne?

Bo polityka skupiona wyłącznie na wzroście potrafi być bezlitosna. Jeśli liczy się tylko PKB, to każdy, kto zostaje w tyle – bezrobotny, samotna matka, osoba starsza, człowiek wypalony – znika z radaru. To nie jest problem gospodarki, tylko jego osobisty. A przecież wiemy, że tak to nie działa. Depresja, izolacja, brak zaufania społecznego – to wszystko kosztuje. I to nie tylko w sensie ludzkim, ale także finansowym: absencje w pracy, leczenie, spadek produktywności.

Spójrzmy na liczby. WHO szacuje, że zaburzenia psychiczne kosztują światową gospodarkę ponad 1 bilion dolarów rocznie w utraconej produktywności. W Polsce, według danych NFZ, liczba osób z diagnozą depresji rośnie z roku na rok. To nie jest margines – to problem systemowy.

Czy da się to połączyć?

I tu dochodzimy do sedna. To nie jest wybór: albo ekonomia szczęścia, albo tradycyjna ekonomia. Najlepszym rozwiązaniem jest hybryda. Wyobraźmy sobie kraj, w którym rząd dba o stabilność makroekonomiczną – kontroluje inflację, nie zadłuża państwa ponad miarę, pilnuje równowagi budżetowej. Ale równocześnie inwestuje w to, co realnie poprawia życie obywateli: opiekę psychiatryczną, żłobki i przedszkola, transport publiczny, mieszkania na wynajem, zielone przestrzenie.

Brzmi idealistycznie? Spójrzmy na Nową Zelandię. Tam wprowadzono tzw. budżet szczęścia – wydatki państwa ocenia się nie tylko przez pryzmat wzrostu, ale też wpływu na dobrostan obywateli. Czy inwestycja poprawi zdrowie psychiczne młodych? Czy zwiększy poczucie bezpieczeństwa kobiet? Jeśli tak – zyskuje dodatkowe punkty.


Polacy nie chcą być szczęśliwi?! Witold Orłowski ujawnia prawdę o Ekonomii Szczęścia


A Polska?

My wciąż tkwimy w pułapce myślenia, że „liczby nie kłamią”. Ale wystarczy spojrzeć na codzienność: mieszkania drożeją szybciej niż pensje, dostęp do psychiatrii dziecięcej jest dramatycznie ograniczony, a młodzi Polacy coraz częściej deklarują, że nie chcą zakładać rodzin, bo „ich na to nie stać” – i to nie tylko finansowo, ale emocjonalnie. Czy naprawdę sukces gospodarczy można mierzyć tym, że ktoś kupił nowe auto na kredyt, a nie tym, że ma czas, żeby odprowadzić dziecko do szkoły i spokojnie z nim porozmawiać?

Ryzyka i złudzenia

Oczywiście, ekonomia szczęścia nie jest magiczną receptą. Jeśli sprowadzimy ją tylko do ankiet „Jak się dziś czujesz?”, łatwo popaść w banalność. Subiektywne odczucia bywają zmienne – jedno słońce więcej i już rośnie wskaźnik szczęścia. Dlatego potrzebujemy miksu: subiektywnej oceny i twardych danych – np. ile osób ma dostęp do opieki medycznej, ilu rodziców może liczyć na miejsce w żłobku, ilu ludzi spędza dwie godziny dziennie w korkach.

Ku jakiej ekonomii powinniśmy zmierzać?

Do takiej, która łączy dyscyplinę i troskę. Trzeba pilnować budżetu, inflacji i inwestycji – bo bez stabilnych fundamentów nie ma żadnego dobrostanu. Ale równie ważne jest, żeby państwo pytało obywateli nie tylko o to, ile zarabiają, ale też czy czują się bezpieczni, czy mają wsparcie, czy są zdrowi psychicznie i czy wierzą w przyszłość.

Bo co nam po wzroście PKB, jeśli rośnie też liczba samobójstw? Co z tego, że firmy notują rekordowe zyski, jeśli połowa pracowników chodzi do pracy z poczuciem wypalenia?

Ekonomia szczęścia nie zastępuje tradycyjnej ekonomii. Ona ją dopełnia. Pokazuje, że liczy się nie tylko to, jak wielki jest tort gospodarczy, ale też czy każdy ma szansę usiąść przy stole.

EKONOMIA SZCZĘŚCIA vs TRADYCYJNA EKONOMIA

Tradycyjna ekonomia skupia się na agregatach makro — PKB, stopie bezrobocia, inflacji, budżecie, inwestycjach. Ma silne, ustandaryzowane metodologie pomiaru i dobrze rozwinięty aparat statystyczny. To język polityki fiskalnej i monetarnej.

Ekonomia szczęścia / dobrostanu koncentruje się na subiektywnym dobrostanie ludzi (satysfakcja z życia, emocje pozytywne/ negatywne), ale też na obiektywnych wymiarach jakości życia: zdrowiu psychicznym, relacjach społecznych, bezpieczeństwie, sensie, czasach pracy, środowisku. Mierzy rzeczy, których PKB nie widzi.

DLACZEGO ŁĄCZENIE OBU PODEJŚĆ MA SENS

PKB nie oddaje wszystkiego: wzrost PKB może iść w parze z pogorszeniem zdrowia psychicznego, nadmierną pracą, nierównościami czy zniszczeniem środowiska.

Dobrostan jest łatwy do wykorzystania politycznie: polityka ukierunkowana na dobrostan może poprawić efektywność — zdrowsi, mniej zestresowani obywatele lepiej uczą się, pracują, mniej wydajemy na leczenie i absencję.

Statystyka jest niezbędna: żeby prowadzić dobrą politykę dobrostanu trzeba mierzyć — i tu tradycyjny aparat statystyczny jest fundamentem. Subiektywna satysfakcja wymaga rzetelnych badań, często reprezentatywnych, powtarzalnych i dobrze. skwantyfikowanych.

ZALETY EKONOMII TRADYCYJNEJ

Dobre, ustandaryzowane miary (PKB, inflacja, bezrobocie). Szybkie narzędzia interwencji (polityka pieniężna, fiskalna). Duża przewidywalność i doświadczenie instytucjonalne.

OGRANICZENIA:

Pomija rozkład dochodów, zdrowie psychiczne, czas wolny, kapitał społeczny. Może promować krótkoterminowy wzrost kosztem trwałego dobrostan.

ZALETY EKONOMII SZCZĘŚCIA:

Pokrywa aspekty jakości życia niewidoczne w PKB. Umożliwia politykę ukierunkowaną na długofalowe zdrowie obywateli i spójność społeczną. Daje lepszą diagnozę nierówności doświadczeń życiowych.

OGRANICZENIA:

Pomiar subiektywny bywa wrażliwy na sposób zadawania pytań, nastroje i moment pomiaru. Trudniej bezpośrednio powiązać wyniki z krótkoterminowymi instrumentami politycznymi. Ryzyko nadmiernego relatywizmu: polityka może próbować optymalizować wskaźniki zamiast rzeczywistego dobrostanu.

JAK PRAKTYCZNIE POŁĄCZYĆ OBA ŚWIATY

Utrzymać tradycyjne wskaźniki jako fundament

PKB, inflacja, bezrobocie, dług publiczny — to muszą pozostać podstawą monitoringu, bo rząd musi zarządzać stabilnością makro.

Doposażyć system statystyczny w mierniki dobrostanu

Regularne, reprezentatywne badania subiektywnego dobrostanu (np. satysfakcja z życia, obecność emocji negatywnych/pozytywnych). Obiektywne wskaźniki jakości życia: zdrowie psychiczne, samoocena zdrowia, dostęp do opieki, czas pracujący, wskaźniki relacji społecznych, poczucie bezpieczeństwa, zanieczyszczenie powietrza, wskaźniki nierówności.

Integracja tych danych z istniejącymi statystykami

Stworzyć „budżet dobrostanu” lub dodać dobrostan do kryteriów budżetowych — część polityk (np. inwestycje w zdrowie psychiczne, opiekę nad dziećmi, transport, zielone przestrzenie) oceniana nie tylko przez wskaźniki ekonomiczne lecz także przez wpływ na dobre życie. Priorytety polityczne oparte na dowodach — np. jeżeli badania pokazują, że długie dojazdy i brak opieki nad dziećmi obniżają dobrostan w grupie rodziców, to inwestycje w transport i żłobki są „dobrymi” wydatkami, nawet jeśli krótkoterminowo nie podniosą PKB istotnie.

Mierzyć rozkłady, nie tylko średnie

— badanie mediany, kwartyli, i wpływu na najsłabsze grupy. Gdy wzrost przypada tylko na górne 1 proc., dobrostan ogółu może się nie poprawiać.


Miałem miliardy — i przyszedł kryzys życia. Jarek Tadla szczerze o upadku i odbudowie. | K. Krupa


KONKRETNE POLITYKI, KTÓRE ŁĄCZĄ OBA PODEJŚCIA

Inwestycje w zdrowie psychiczne i profilaktykę — obniżają koszty społeczne i zwiększają produktywność.

Polityka rynku pracy sprzyjająca równowadze — elastyczny czas pracy, ograniczanie nadgodzin, prawo do odłączenia się po pracy

Inwestycje w edukację i opiekę nad dziećmi — długoterminowy wzrost kapitału ludzkiego + poprawa dobrostanu rodzin.

Polityki mieszkaniowe — stabilne mieszkanie to ogromny składnik poczucia bezpieczeństwa.

Zielone inwestycje i przestrzeń publiczna — wpływ na zdrowie, relacje społeczne i zadowolenie z życia.

Transfery ukierunkowane (np. minimalny dochód warunkowy, targetowane świadczenia) — poprawiają dobrostan i mogą stabilizować popyt bez nadmiernego wzrostu inflacji, jeśli dobrze zaprojektowane.

JAK MIERZYĆ DOBROSTAN W SPOSÓB UŻYTECZNY DLA POLITYKI

Dobry zestaw wskaźników łączy subiektywne i obiektywne miary:

  • Średnia i mediana satysfakcji z życia (0–10).
  • Odsetek osób z regularnymi silnymi emocjami negatywnymi (np. smutek, lęk).
  • Odsetek osób zgłaszających silne poczucie samotności.
  • Wskaźniki zdrowia psychicznego: odsetek diagnoz depresji/anxiety, dostęp do terapii, czas oczekiwania.
  • Czas pracujący średnio i odsetek pracujących >48 h tygodniowo.
  • Dostępność opieki nad dziećmi (miejsca/1000 dzieci).
  • Wskaźniki nierówności dochodowej (Gini) i materialnej (ubóstwo relatywne).
  • Jakość środowiska (np. dni ze smogiem) i bezpieczeństwo.
  • Wskaźniki społecznego zaufania i kapitału społecznego (np. „Czy mógłbyś poprosić sąsiada o pomoc?”).

RYZYKA I JAK ICH UNIKAĆ

Nadmierna optymalizacja pod wskaźniki: politycy mogą zacząć wykorzystywać wskaźniki. Rozwiązanie: stosować zestaw zróżnicowanych miar, audyty i ewaluacje niezależne.

Polityka krótko- vs długoterminowa: dobrostan wymaga długich inwestycji (edukacja, zdrowie), a polityka wyborcza faworyzuje krótkoterminowe efekty. Rozwiązanie: legislacyjne ramy długoterminowe, niezależne komisje doradcze.

Subiektywność pomiarów: pytania muszą być standaryzowane, a wyniki analizowane w szerszym kontekście (sezonowość, wydarzenia losowe). Używać paneli wielokrotnego pomiaru.

REKOMENDACJA

Utrzymać kluczowe wskaźniki makroekonomiczne — to podstawa odpowiedzialnego zarządzania.

Wdrożyć narodowy system monitoringu dobrostanu (coroczne, reprezentatywne badania, integracja z trzema latami panelu).

Stworzyć „budżet dobrostanu” lub dodać dobrostan jako kryterium przy ocenie wydatków publicznych.

Pilotować programy: inwestycje w opiekę nad dziećmi, programy zdrowia psychicznego, skrócony czas pracy — i ewaluować ich wpływ na dobrostan.

Kształcić decydentów i urzędników w analizie dobrostanu i metodach ewaluacji.

Angażować społeczeństwo: konsultacje obywatelskie, aby polityka odpowiadała realnym oczekiwaniom i wartościom.

Najnowsze

Dlaczego bogatsi nie zawsze są szczęśliwsi

Z prof. Witoldem Orłowskim, ekonomistą, nauczycielem akademickim, rozmawiał Kazimierz Krupa. Ekonomia szczęścia to temat, o którym albo nikt nie słyszał, albo ktoś kojarzy,...

Kiedy pieniądze nie wystarczają

Był miliarderem, sportowcem i wzorem sukcesu. Na zewnątrz – człowiek spełniony, w środku – ruina. Jarek Tadla w szczerej rozmowie z Kazimierzem Krupą opowiada o cenie...

Popyt na nieruchomości premium nie słabnie

Prognozy wskazują, że do 2033 r. wartość globalnego rynku luksusowych nieruchomości wzrośnie blisko dwukrotnie. W Polsce nieruchomości premium również budzą żywe...

Mit przekroczył granice. Amerykański sen – blaski i cienie

„Od pucybuta do milionera” – ten obraz od dziesięcioleci stanowi kwintesencję amerykańskiego snu. W swojej najbardziej klasycznej formie jest to opowieść...

Ubezpieczenia dla MŚP bez PKD

Polski rynek ubezpieczeń MŚP do tej pory opierał się na schemacie powiązania ochrony z kodami PKD, zadeklarowanymi w umowie ubezpieczenia. To...