Advertisement

Czy alternatywne inwestowanie się opłaca?

Odpowiedź na tak postawione pytanie wymusza na nas zastanowienie się nad tym, czym są inwestycje alternatywne. To wszystkie inwestycje niepowiązane bezpośrednio z tradycyjnym rynkiem finansowym, gdzie obracamy akcjami czy obligacjami. Są to więc inwestycje w nieruchomości, kolekcjonerskie stare samochody, dzieła sztuki, złoto i inne metale szlachetne, diamenty, whisky i inne alkohole, których wartość wzrasta w procesie starzenia czy dokapitalizowywanie firm lub inwestycje typu venture capital.

Już lista inwestycji alternatywnych, która w tym spisie wcale nie została wyczerpana, wskazuje, że charakterystyka inwestowania w każdym z wymienionych przypadków może być różna. I tak jest w istocie.

Wady i zalety
Inwestowanie alternatywne, jak każde, ma swoje wady i zalety. Często mówi się, że inwestycje alternatywne powinny służyć przede wszystkim do dywersyfikacji portfela, a co za tym idzie stanowić nie więcej niż 10–15 proc. tegoż. To teoria sprzed kilku lat, powtarzana dość uparcie, która jednak z biegiem czasu coraz bardziej się dezaktualizuje. Inwestycje alternatywne mają niewielkie powiązanie z rynkiem finansowym. To ich wielka zaleta. Są odpowiednie na bessy i kryzysy. Jest dla wszystkich oczywiste, że rynek inwestycji finansowych, bankowych czy giełdowych nie jest obecnie w najlepszej kondycji. Kryzys gospodarczy do Polski jeszcze nie dotarł, ale wiemy, że to tylko kwestia czasu. Jedni mówią o 2–3 latach, inni już tylko o miesiącach. Tego, że także Polska stanie się areną defensywy gospodarczej nie kwestionuje nikt. Dlatego udział naszych inwestycji w tych alternatywnych powinien być znacznie większy. Wielu inwestorów to rozumie, stąd znaczne ożywienie rynku i silne zainteresowanie tematem.
Kolejną zaleta jest wysoka stopa zwrotu z inwestycji, raczej niemożliwa w innych obszarach inwestowania. Jaka dokładnie, to zależy od produktu inwestycyjnego, czasu inwestycji i trafności naszych wyborów. Nie jest to jednak kilka procent, a zazwyczaj ok. kilkunastu w skali roku.
To plusy. A jakie są minusy? Najczęściej podkreśla się trzy największe wady inwestowania alternatywnego. Po pierwsze wysoki próg wejścia w taką inwestycję. To prawda, ale dość połowiczna. Inwestowaniem alternatywnym często interesują się osoby mniej zamożne, które znalazły dla siebie inwestycyjną niszę. Niewielkiego kapitału wymaga inwestowanie w złoto i kamienie szlachetne, podobnie jest z alkoholami, a już szczególnie ze sztuką. W przypadku sztuki wynika to z faktu bardzo zróżnicowanej cenowo skali obiektów, od prac artystów młodego pokolenia, które można nabyć za 1000 zł, po dzieła o niekwestionowanej klasie muzealnej, autorstwa klasyków, kosztujące milion złotych lub więcej. Pomiędzy rozciąga się przestrzeń dla osób z różnymi możliwościami finansowymi. Podobnie jest z nieruchomościami, których rynek w ostatnim czasie nie jest może już tak zyskowny, ale stał się mocno zróżnicowany. Można na nim inwestować niekoniecznie poprzez samodzielny zakup całej nieruchomości, a także poszukać okazji w mniejszych miastach lub pozornie mniej atrakcyjnych lokalizacjach.
Drugim minusem jest czas wyjścia z inwestycji, zdecydowanie dłuższy niż w przypadku inwestycji na rynku kapitałowym. Taka teza jest prawdziwa, ale nie w każdym przypadku. Po pierwsze wiele produktów finansowych innych niż akcje i obligacje też ma określony czas, w którym inwestycja się „zamyka”. To oczywiście nie to samo, co wyjście, czyli odzyskanie kapitału, niemniej jednak jest to strata zysku. W inwestycjach alternatywnych złoto sprzedamy od ręki, kamienie szlachetne w ciągu chwili. Również upłynnienie alkoholu nie będzie trudne. Z pozostałymi aktywami jest nieco dłużej. Na rynku sztuki mówi się średnio o 4–6 miesiącach. Średnio, bo ciekawe obiekty w dobrym domu aukcyjnym sprzedamy w ciągu tygodnia. Warto też pamiętać, że nabyte alternatywnie aktywa mogą stanowić zastaw lub zabezpieczenie kredytu w nagłym wypadku, co też zmienia nieco spojrzenie na ich płynność.
Trzecia wada inwestycji alternatywnych to fakt, że trzeba się na nich znać. wydawać by się mogło, że jeśli chcemy inwestować w sztukę, to powinniśmy znać się na sztuce. To akurat zupełna nieprawda. Nie musimy znać się na sztuce, ale powinniśmy znać się na rynku sztuki. To trochę co innego. Nie musi być to wiedza dogłębna, ale warto znać podstawy i obserwować panujące na rynku mechanizmy. Warto też czytać i rozmawiać z ekspertami. To oznacza, że chcąc inwestować alternatywnie, inwestujemy także swój czas. To nie podlega dyskusji. Natomiast jeśli zaczynamy inwestować na giełdzie nie wiedząc o niej nic, na bazie zaufania do biura maklerskiego, to także nie wróżę takiej inwestycji powodzenia. W żadnym obszarze inwestowania nie wolno się zachowywać nierozsądnie.

Zaufany doradca
Przy inwestycjach alternatywnych warto mieć zaufanego doradcę. Często się podkreśla, że o takiego trudno. Faktycznie to rynek, na którym inwestorzy czują się niepewnie, co rodzi przestrzeń dla rozmaitych naciągaczy. Jednak kiedy korzystamy z obdarzonych autorytetem instytucji, specjalizujących się w określonej tematyce, to mamy wysoką gwarancję ich profesjonalizmu i rzetelności. Odradzałabym korzystanie z doradców w instytucjach finansowych. Nie dlatego, że wprowadzają w błąd w sposób zamierzony. Zwyczajnie nie można znać się na wszystkim. Jeśli ktoś jest specjalistą od inwestowania w zagraniczne fundusze kapitałowe, to nie będzie równie godnym zaufania ekspertem od rynku sztuki, numizmatyki, złota, designu czy starych samochodów. Ponieważ w instytucjach finansowych ciągle działa mechanizm „dorzucania” inwestycji alternatywnych do portfela klienta na poziomie 10–15 proc. dla dywersyfikacji portfela to zazwyczaj są to procenty stracone. W niemal każdym z obszarów inwestowania alternatywnego są wyspecjalizowane firmy obdarzone zaufaniem społecznym. Na rynku sztuki są to domy aukcyjne i szanowane galerie. Pracownikom tych instytucji zależy na tym, aby klient u nich kupił. To oczywiste. Natomiast jeśli dokona nietrafionego zakupu, to nigdy do takiej instytucji nie wróci. To powód, dla którego możemy liczyć na rzetelne doradztwo.
Ostatnią wadą inwestycji alternatywnych jest to, że w upłynnienie naszych aktywów angażujemy instytucję rynkową, która pobiera prowizję za wykonaną pracę. To prawda. Możemy jednak sprzedawać samodzielnie, jeśli znamy się dobrze na temacie inwestycyjnym i znamy podobne nam osoby inwestujące w tym samym obszarze. Nie jest to droga zalecana, ale możliwa. Dlaczego niezalecana? Ponieważ wyspecjalizowana instytucja ma dostęp do większej liczby klientów i większą wiedzę pozwalającą prawidłowo oszacować cenę sprzedaży. Dzięki temu sprzedajemy drożej i szybciej.
Na koniec warto sobie uświadomić, że część inwestycji alternatywnych ma duże zalety jako prawdziwe aktywa. Ich zakup nie pociąga za sobą dodatkowych opłat, ich przechowywanie nie wymaga dodatkowych zabiegów, a sprzedaż nie jest obciążona koniecznością poniesienia kosztów fiskalnych. Nie dotyczy to niestety nieruchomości obarczonych podatkami w każdym momencie transakcji i kosztami utrzymania. Dobrym przykładem jest tu jednak sztuka, którą możemy sprzedać bez opodatkowania już 6 miesięcy od momentu jej nabycia. 

Najnowsze

Bogaci młodzi wyjątkowi

Z czym młodzi wchodzą w biznes Z Miłoszem Brzezińskim, doradcą w zakresie efektywnościi społecznego rozumienia zjawisk psychologicznych, wykładowcą w PAN,rozmawia Beata Tomczyk. Czy młodzi mają szansę...

E-MOBILITY

e-mobilityPobierz

FAKTORZY ROKU

Faktorzy_rokuPobierz

Rynek PRS

rynek_PRSPobierz

Deweloper Roku 2023

deweloper_rokuPobierz